Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu ze Świtem Skolwin

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

29.10.2021 15:35

(akt. 29.10.2021 15:35)

Piłkarze Legii Warszawa awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski pokonując Świt Skolwin 1:0. Cieszy jedynie wynik, wszystko inne jest do poprawienia. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Piłkarskie święto w Skolwinie - Skolwin to dzielnica Szczecina, jadąc na stadion Świtu mija się murale i graffiti poświęcone Pogoni. Gdy zbliżaliśmy się w okolice obiektu nad ziemią unosiły się kłęby dymu, czuć było zapach dobrego jedzenia – to efekt grillowanych kiełbasek. Same trybuny obiektu zapełniły się dość szybko. Kibice mieli na sobie okazyjne szaliki przygotowane przez klub na mecz w 1/16 finału Pucharu Polski z napisem Świt Szczecin duma Skolwina i Legia Warszawa duma stolicy. Kibice Legii obserwowali mecz z wału ziemnego usytuowanego poza terenem stadionu, za ławkami rezerwowymi. Fani Świtu byli różni – od przypadkowych, po fanatyków. Każdy jednak z wiarą, że ich mała duma sprawi niespodziankę lub przynajmniej postawi się marce jaką jest Legia. Władze klubu zrobiły co w ich mocy by przygotować się do spotkania z mistrzem Polski od strony organizacyjnej. Dodatkowo świeciło słońce, pogoda dopisała, czuć było atmosferę piłkarskiego święta.

Postawa legionistów – Po meczu jednak fani byli lekko rozczarowani – przede wszystkim faktem, że do atmosfery piłkarskiego święta dostosowali się tylko gracze gospodarzy. Po Legii każdy spodziewał się więcej, spodziewał się jakości. W końcu do Skolwina zawitał aktualny mistrz Polski. Tymczasem legioniści zaprezentowali się katastrofalnie. W tym meczu nie było niczego – ani pomysłu na grę, ani akcji czy pojedynczych zagrań, które świadczyłyby o tym, że zawodnicy w zielonych koszulkach są na pierwszym miejscu w grupie Ligi Europy. Tak naprawdę na przyzwoitym poziomie zagrali jedynie obrońcy i bramkarz. Przyzwoicie wahadłowi natomiast fatalnie środek pola oraz ofensywa. Legioniści przez to nie kreowali sobie sytuacji w starciu z zespołem z czwartego poziomu rozgrywkowego.

Miejscowi herosi – Na tle legionistów walecznością i zaangażowaniem imponować mogli gospodarze, dla nich był to mecz życia. Kacper Wojdak w drugiej połowie powinien zdobyć bramkę, ale jego strzały z bliskiej odległości dwukrotnie niemal na linii bramkowej blokowali Artur Jędrzejczyk i Mateusz Wieteska. Szymon Kapelusz uderzył bardzo ładnie na bramkę, ale znakomitą interwencją popisał się Cezary Miszta. Patryk Baranowski niczym wytrawny obrońca odbierał z łatwością piłkę Mahirowi Emrelemu. Szczególnie w drugiej połowie gospodarze nie byli zespołem gorszym, dążyli do wyrównania. Legia wytrwała do ostatniego gwizdka sędziego, co spowodowało chwilowy wybuch radości trenera Marka Gołębiewskiego. W końcu w jego debiucie zespół wygrał i awansował do 1/8 finału Pucharu Polski. Kibice najpierw wygwizdali legionistów, a następnie długo dziękowali swoim piłkarzom za heroiczną walkę.

Przełamanie Rose?! – Lindsay Rose zagrał w czwartek od pierwszej minuty. Nie grał wiele u poprzedniego trenera Czesława Michniewicza, nie pojechał z zespołem do Gliwic za nieprofesjonalne zachowanie. Szkoleniowiec na ławce trenerskiej się zmienił, a nowy trener postawił na obrońcę już od pierwszej minuty w swoim debiucie. Rose miał dwie ważne interwencje, strzelił gola dobijając strzał Mahira Emrelego. Widać było, jak bardzo mu ulżyło gdy piłka wpadła do siatki. Potężnie się ucieszył i zrobił to całkowicie naturalnie. Raz po jego zagraniu o mało nie padł gol samobójczy – udaną paradą popisał się na szczęście Miszta. Później doznał urazu i czeka go kilka dni przerwy w treningach. Z Pogonią Szczecin prawdopodobnie nie zagra. Ale ogólnie występ, mimo kontuzji, może zaliczyć sobie na plus. Oby to było przełamanie i zapowiedź lepszych występów.

Czterech odpoczywało – Trener Marek Gołębiewski w Warszawie zostawił czterech zawodników – Flipa Mladenovicia, Andre Martinsa, Josue i Ihora Charatina. Wszyscy mieli odpocząć, zregenerować się być gotowi do gry od pierwszej minuty w meczu z Pogonią Szczecin. W Skolwinie oszczędzani byli też Lirim Kastrati, Ernest Muci, Luquinhas i Rafael Lopes – wszyscy zagrali po 45 minut i można się spodziewać, że w niedzielnym starciu będą stanowić istatne elementy w układance trenera. Będą więc zmiany w składzie, musi być też zmiana w sposobie gry oraz w jakości. Jeśli legioniści chcą wygrać z ekipą Kosty Runjaicia, to muszą zaprezentować się o wiele lepiej niż w meczu ze Świtem.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.