Kilka spostrzeżeń po spotkaniu z Zagłębiem
23.12.2018 12:08
Cztery gole po stałych fragmentach gry, pięć po uderzeniach głową - W tej chwili nie ma w Ekstraklasie drużyny, która zdobyłaby więcej bramek po stałych fragmentach gry, niż Legia. Gracze Ricardo Sa Pinto strzelili aż czternaście goli po rzutach rożnych i wolnych. Te odegrały wielką rolę w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Gospodarze oba gole strzelili dzięki rzutom wolnym, choć mieli sporo szczęścia. Za pierwszym razem Polczak nie trafił czysto w piłkę, lecz pokonał Majeckiego. Potem Udovicić dośrodkował, a Carlitos pokonał własnego bramkarza. Gole doprowadzające do remisu również były dziełem dobrych prób Martinsa z rzutów wolnych. Niezawodne były w Sosnowcu uderzenia głową. Wszystkie gole padły właśnie po takich strzałach. Najcenniejszy był strzał Kulenovicia, który wykorzystał błysk Kucharczyka i zapewnił trzy punkty kierując piłkę do siatki. Stałe fragmenty gry dały mistrzom Polski ponad 41 procent goli w tym sezonie Ekstraklasy.
Różnice w defensywie: - W trakcie ostatniego tegorocznego spotkania, defensywa Legii zmieniła się przez pauzy Artura Jędrzejczyka i Marko Vesovicia. Obu graczy zabrakło z powodu przekroczenia limitu kartek. W pięciu poprzednich spotkaniach stołeczna defensywa zachowała czyste konto. To zmieniło się w Sosnowcu, gdzie Radosław Majecki musiał wyciągać piłkę z siatki dwa razy. Braki w obronie "Wojskowych" zostały uzupełnione Pawłem Stolarskim i Mateuszem Wieteską. Pewności brakowało, a pierwszy z wymienionych już w przerwie zakończył rywalizację z Zagłębiem. To nie jest runda Stolarskiego, który od momentu transferu z Gdańska nie błyszczy. Mecz 20. kolejki pokazał, jak ważne dla formacji defensywnej jest zgranie i ile zmienia jego brak. Gospodarze oddali osiem strzałów, tyle samo co Piast czy Zagłębie, a mniej od Lechii. Beniaminek był jednak najgroźniejszy, co udowodnił dwoma golami i kolejnymi szarżami Sanogo czy Wrzesińskiego.
Joker - Końcówka rundy Sandro Kulenovicia jest bardzo dobra. Chorwat zaczynał jako czwarty napastnik, a w ostatnich spotkaniach był najskuteczniejszym graczem Legii. Przez całą rundę, a konkretnie przez 403 minuty, 19-latek strzelił trzy gole. Były piłkarz Dinama Zagrzeb pokazał, że może być jokerem, gdy Carlitos nie domaga. Warto zauważyć, że w Białymstoku i w Sosnowcu, bramki Kulenovicia dawały mistrzom punkty - odpowiednio jeden i trzy. Gdyby nie jego gole, "Wojskowi" mieliby obecnie na koncie 36 punktów i strata do liderującej Lechii byłaby znacznie większa. Co ważne "Kulo" fajnie uzupełnia się z Carlitosem - to zupełnie inni napstnicy. Chorwat jest lepszy w grze w powietrzu, potrafi się rozpychać, grać agresywnie - często na granicy faulu. Lepiej gra tyłem do bramki, gdy na boisku jesy ciasno. Carlitos z kolei jest idealny na kontrataki, gdy rywal zostawi mu trochę miejsca, potrafi z tego skorzystać.
Brak kreatorów gry - Legia strzeliła trzy gole w meczu wyjazdowym i takie słowa mogą dziwić, ale w drużynie wciąż brakuje kreatywności z przodu. Niestety w zespole nie ma już takiej jakości jak dwa lata temu - wtedy idealni do gry kombinacyjnej byli Vadis Odjidja-Ofoe, Miroslav Radović, Guilherme czy Thibaulut Moulin. Obecnie jedynym graczem, który próbuje rozgrywać niekonwencjonalnie piłkę jest Sebastian Szymański. Jednak można mieć wrażenie, że "Szymi" by bardzo zyskał, gdyby miał obok siebie kreatywnego, starszego kolegę. Sam często się gubi, przepada na długie minuty. Nie daje tyle drużynie, ile potrafili w podobnym wieku dać Rafał Wolski czy Ondrej Duda. Kreatywny gracz powinien być głównym celem transferowym Legii na zimowe okienko transferowe, natomiast poprawa gry ofensywnej jednym z najważniejszych zadań dla całego zespołu podczas zgrupowań w Portugalii. Wyniki już są niezłe, ale Legia musi grać ładnie dla oka, musi mieć w ofensywie piłkarzy dla których warto będzie przyjść na trybuny.
Dobra pozycja wyjściowa - Piłkarze Legii skończyli rok 2018 na drugiej lokacie, mając zaledwie trzy punkty straty do lidera. Trzeba przyznać, że to świetna pozycja wyjściowa. Tym bardziej, że legioniści wolą gonić rywali, niż bronić pierwszego miejsca w tabeli. W przeszłości pokazali, że potrafią zmniejszać dużo większe straty punktowe i na koniec cieszyć się z mistrzostwa Polski. Zimą "Wojskowi" mają pracować bardzo mocno - zapowiedział to już zawodnikom trener Ricardo Sa Pinto. O przygotowanie motorczne można więc być spokojnym. Jeśli do dobrej organizacji i defensywnej gry całego zespołu, zawodnicy dodadzą trochę fantazji z przodu, to powinno być dobrze. Wisona z mającą jasny cel Lechią Gdańsk, silniejszym Lechem Poznań i być może bogatszą Wisłą Kraków, zapowiada się emocjonująco. A my mamy nadzieję i wierzymy w to, że rozgrywki skończą się podobnie jak w ostatnich latach - mistrzostwem Legii.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.