Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Bruk Betem
28.02.2017 13:26
Legia nie potrafi grać po Lidze Europy – Tak jak wspomniałem po meczu z Ajaksem w Warszawie, tak samo napiszę teraz. Legia grając w Lidze Mistrzów miała często 4-5 dni do następnego spotkania w ekstraklasie. Grając w Lidze Europy w czwartek, do meczu o ligowe punkty są tylko trzy dni i Legia nie potrafi sobie radzić w takich warunkach. Rywale z Niecieczy mieli 9 dni na regenerację po meczu z Lechią, Legia trzy po meczu z Ajaksem w Amsterdamie. Jak zauważył Maciej Szczęsny, obie drużyny powinny grać w poniedziałek, zaś termin niedzielny był nie fair i pewnie ma racje. Podobnie jak Dariusz Dziekanowski, który uważa, że Legia grając z Bruk Betem nawet dzień po meczu z Ajaksem powinna zagrać przez minimum 15-20 minut na wysokim poziomie, który pokazywałby różnicę w klasie obu zespołów. Tak się jednak nie stało, a martwi nie tyle wynik, co styl właśnie. Legioniści grali wolno, wszerz, bez pomysłu na to, jak zdobyć bramkę. Składne i zamierzone akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Pozostaje mieć nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej i zespół w końcu się rozkręci.
Obrona też do poprawki – W tym roku w każdym spotkaniu szwankowała gra ofensywna Legii, za to o defensywie można było mówić, że gra przyzwoicie i stabilnie. Aż do meczu z Bruk Betem. Na środku obrony pod nieobecność Macieja Dąbrowskiego i Jakuba Rzeźniczaka zagrał Artur Jędrzejczyk. Razem z Michałem Pazdanem stworzyli uznany i reprezentacyjny duet. Teoretycznie o obronę w takim zestawieniu można było być spokojnym, a tymczasem mnożyły się błędy i nieporozumienia. Przy golu „Pazdek” pobiegł do przodu i dał się ograć, zaś „Jędza” został przełożony przez Stefanika. Takich błędów było znacznie więcej, a sam Gutkovskis mógł w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Skoro obrona Legii przypominała w niedzielę ser szwajcarski, to znaczy, że już niczego być pewnym nie można. Przy tak grającej defensywie i wciąż mającej kłopoty ofensywnie, wynik remisowy trzeba przyjąć z pokorą.
"Co wy robicie, czy Wy o mistrza walczycie?" – Tak krzyczeli kibice Legii do piłkarzy podczas meczu oraz po jego zakończeniu, nie obyło się też bez gwizdów. Po meczu z Ruchem trener Jacek Magiera mówił, że Legia grała za wolno i za wolno myślała. W spotkaniu z Bruk Betem było jeszcze gorzej, bo legioniści nadal byli wolni i wolno myśleli, ale sprawiali też wrażenie zmęczonych grą, trudami wiosny, byli ociężali i zwyczajnie słabi. Mnożyły się straty nawet piłkarzom, którzy w Amsterdamie nie grali i zmęczeni fizycznie po tym spotkaniu nie byli. Nie było widać determinacji, dążenia do wygranej za wszelką cenę. Legia przez całe spotkanie stworzyła sobie trzy sytuacje bramkowe, wykorzystała jedną po stałym fragmencie gry. Brakowało gry z klepki, prostopadłych podań, ruchu bez piłki, wychodzenia na pozycję, gry na obieg itd. Z pewnością tak się nie gra walcząc o tytuł mistrza Polski. A kto jak kto, ale piłkarze Legii wiedzą najlepiej, że na stojąco czy też w chodzonego, nie wygrają żadnego meczu. Historia przecież już wielokrotnie to pokazywała. Pozostaje mieć nadzieję, że zawodnicy się zregenerują i już w piątek pokażą, że wracają do gry.
Krytyka Necida słuszna czy niesłuszna? – Ile osób, tyle zdań. W spotkaniu z Bruk Betem Necid miał swoją okazję do strzelenia bramki już w 2. minucie meczu, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Odjidji-Ofoe uderzył piłkę głową obok bramki. Później już Czecha jakby nie było i znów spadła na niego lawina krytyki. Dziennikarze liczą mu minuty bez gola, porównują do Nemanji Nikolicia. Ale to nie ma najmniejszego sensu. Fakt jest taki, że Necid nie otrzymuje podań, nie jest zbytnio wykorzystywany i zatrudniany. On poznaje kolegów, koledzy jego i w końcu powinno to zaskoczyć. Inna sprawa, że Czech nie za bardzo pasuje do aktualnego stylu gry Legii. Jest piłkarzem statycznym, zaś drużyna Jacka Magiery gra kombinacyjnie, lubi przetrzymać piłkę, rozegrać ją w niekonwencjonalny sposób. Dlatego też na skrzydłach mamy Radovicia i Guilherme a nie Kucharczyka. Necid jednak o wiele lepiej czułby się, gdyby ktoś pomknął skrzydłem i dograł górną piłkę w pole karne. A kombinacyjnej gry nawet nie szuka, dlatego też koledzy go nie znajdują. Tutaj potrzebny jest kompromis, obie strony muszą trochę zmienić swój styl, aby miały z tego wzajemną korzyść. Pytanie tylko jak szybko jest to możliwe?!
Chwilowa awaria czy jednak kryzys? – Odpowiedź na to pytanie poznamy po dwóch najbliższych meczach. Mnie nie tyle niepokoją wyniki, co styl. Po meczu w Lubinie Legia będzie miała dziewięć dni na spokojną i rzeczową pracę. Póki co każdy ma prawo się niepokoić, tym bardziej, że doskonale mamy w pamięci sytuację z 2015 roku. Powodów do bicia na alarm jeszcze nie ma. Trener Jacek Magiera musi czuć teraz komfort i wsparcie. Musi spokojnie popracować z piłkarzami i razem z nimi wyjść z tej sytuacji. Najlepszą receptą będą wygrane, najlepiej już z Zagłębiem, by strata do prowadzącej Lechii się nie powiększała. Legia w końcu pewnie zacznie grać lepiej. Kwestia tego, by nie stało się to za późno.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.