News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Górnikiem - Coś drgnęło

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.04.2018 09:47

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii zremisowali z Górnikiem w Zabrzu, ale mogli i powinni wygrać. Widać było, ze coś drgnęło, zauważalny był pewien progres. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń.

Trener dokonał słusznych zmian – Przez jakiś czas miałem wrażenie, że trener Romeo Jozak chce za wszelką cenę wszystkim wokół udowodnić, że tylko on wie, jakim Legia powinna grać ustawieniem, na jakich pozycjach powinni grać poszczególni piłkarze. Mimo, że kibice, opinia publiczna sugerowali jedno, Chorwat robił drugie. W Zabrzu w końcu doszło do oczekiwanych korekt. Był powrót do ustawienia ze skrzydłowymi, z dwoma defensywnymi pomocnikami. Na swoja pozycję z czasem został przesunięty Marko Vesović, który kolejny raz udowodnił, że marnuje się w obronie. Przecież na prawej stronie bloku defensywnego mamy kim grać. Są Artur Jędrzejczyk i Łukasz Broź, nie trzeba stawiać tam Czarnogórca. Były efekty, widać, że w tym systemie każdy grać potrafi i wie co ma robić na boisku. Naprawdę nie warto w tym temacie do końca sezonu eksperymentować.


Coś drgnęło – Po bezbarwnym, słabym czy wręcz beznadziejnym występie w Gdyni, kiedy wydawało się, że sięgnęliśmy dna, w Zabrzu wyraźnie coś drgnęło. Piłkarze opowiadali, że odbyli ze sobą szereg rozmów. Jak widać to pomogło. Tym razem legioniści na faule rywali odpowiadali agresywną grą, a przecież kilka dnie wcześniej byli potulni jak baranki. Gdy komuś działa się krzywda, wszyscy ruszali na pomoc. Wszyscy się również cieszyli po golu Marko Vesovicia – widać było radość z gry i zalążek zespołu. Ale co najistotniejsze legioniści grali dużo lepiej w piłkę, stworzyli sobie wiele okazji, więcej niż w kilku poprzednich spotkaniach razem wziętych. Szwankowała skuteczność, czasem brakowało szczęścia. Ale gdyby do przerwy Legia prowadziła trzema golami, nikt nie mógłby mieć pretensji. Oczywiście nie popadamy w zbytni optymizm, bo Górnik był słaby – widać, że wobec kilku urazów i zdarzeń losowych, osłabiona drużyna nie ma już takiej jakości, co jesienią.


Papierek lakmusowy – Ten mecz może posłużyć trenerowi jako wskazówka na kolejne spotkania – widział, kiedy zespół dobrze funkcjonował zobaczył kilku graczy na optymalnych dla siebie pozycjach. Z Pogonią Szczecin będzie mógł od początku postawić na Arkadiusza Malarza i Jarosława Niezgodę. Kolejny raz okazało się, że optymalne zestawienie stoperów to duet William Remy – Michał Pazdan. W starym ustawieniu bardzo wiele na boisku dawał Krzysztof Mączyński. Razem z Domagojem Antliciem powodowali, że przeciwnik nie miał przewagi w środku pola. O Marko Vesoviciu z przodu już było – reprezentant Czarnogóry dodaje z przodu pierwiastek agresji, szybkości i nieprzewidywalności.


Jeszcze się rozrusza? - Może trochę na wyrost, ale warto jeden akapit poświęcić Eduardo da Silvie. Do tej pory był głównie krytykowany. Od piłkarza z taką przeszłością wszyscy oczekiwali znacznie więcej. W Zabrzu gola znów nie strzelił, ale to był z pewnością jego najlepszy mecz w barwach Legii. Dobrze się zastawiał, nieźle grał tyłem do bramki. Bardzo dobrze rozprowadzał piłkę do kolegów – po jego zagraniach było groźnie w polu karnym gospodarzy. Szkoda, że na początku meczu zmarnował idealne podanie Kaspera Hamalainena – przełamanie strzeleckich statystyki byłoby wskazane. Kilka minut później znakomicie wypatrzył wbiegającego w pole karne Artura Jędrzejczyka. Pod koniec pierwszej części gry świetnie podał do Marko Vesovicia. Zauważyliśmy pewien progres, ale nie przeniosło się to na liczbę goli czy asyst. Poza Eduardo dobre występy można też zapisać też „Hamie” i „Szymiemu”. U nich też jakby coś drgnęło, wszyscy mieli więcej świeżości.


Niezły wynik – Rezultat remisowy można uznać za dobry wynik, choć z gry z pewnością Legii należała się wygrana. Mimo remisu, to jednak mistrzowie Polski są bliżej finału i mają w rewanżu atut własnego boiska i własnych kibiców. A przecież to Górnik będzie musiał atakować i strzelić gola by myśleć o awansie. Mądrze ustawiony zespół powinien sobie bez problemu poradzić.  Podkreślali to też piłkarze. - Każdy z nas dołożył swoją cegiełkę do pozytywnego obrazu gry. Pokazaliśmy, że potrafimy grać wysokim pressingiem i dobrze kontrolować futbolówkę. Mieliśmy lepsze posiadanie piłki i stworzyliśmy sobie wiele okazji pod bramką przeciwnika. Szkoda, że strzeliliśmy tylko jednego gola, szkoda, że zabrakło raz koncentracji, przydarzył się faul, co rywal wykorzystał poprzez stały fragment gry. To dla nas trochę pechowy wynik, ale wciąż dobry na wyjeździe. Myślę, że zagramy w finale, zasługujemy na to – ocenił Marko Vesović.

Polecamy

Komentarze (37)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.