News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Lechem

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.03.2018 11:12

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii wygrali niezwykle ważny mecz z Lechem i mogą w spokoju przygotowywać się do kolejnego starcia. Każdy inny wynik spowodowałby, że przy Łazienkowskiej zrobiłoby się trochę nerwowo. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń. Miłej lektury.

Waga meczu - Dla trenera Romeo Jozaka poprzedni mecz z Lechem był dramatem i czymś, co śniło mu się po nocach. Nie dość, że jego zespół przegrał gładko 0:3, to jeszcze dał się ponieść emocjom na konferencji prasowej, a na koniec wraz z piłkarzami spotkał się z kibicami na terenie klubu. Później za wypowiedź przepraszał w szatni, zaś pracę z zespołem zaczął od nowa. Nie mniej Chorwat chciał zrobić wszystko, aby te demony przeszłości nie powrócił. Aby do tego nie dopuścić, należało wygrać. Tym bardziej, że z remisu bardzo ucieszyłaby się prowadząca w tabeli Jagiellonia, zaś porażka spowodowałaby przy Łazienkowskiej nerwową atmosferę i nieciekawą pozycje w tabeli.


Starzy, ale jarzy - Aby zwycięskie plany weszły w życie trener postawił na doświadczenie. Jak wyliczył serwis "Ekstrastats" średnia wieku wyjściowej jedenastki Legii wyniosła 31,9 i była najwyższa w tym sezonie w Ekstraklasie. Dziennikarze "Sportu" zauważyli, że zawodnicy przedniej formacji mistrzów Polski mieli w sumie 100 lat - Eduardo da Silva 35 lat, Miroslav Radović 34 lata i Kasper Hamalainen 31 lat.  W wyjściowym składzie gospodarzy znalazło się aż ośmiu zawodników, którzy przekroczyli 30. rok życia. Trzeba przyznać, że trener postawił wszystko na jedną kartę i wiele ryzykował - dla "Rado" był to pierwszy mecz od pierwszej minuty od czerwca ubiegłego roku, dla Astiza pierwszy mecz o stawkę w tym roku. Opłaciło się, gdyż sama obecność Serba spowodowała, że reszta czuła się lepiej. Radović mógł zdobyć bramkę, ale najpierw trafił w poprzeczkę, a po chwili jeszcze w słupek. Hiszpan zagrał bardzo dobre spotkanie i pokazał, że można na niego liczyć.


Wartościowi rezerwowi - W pierwszym składzie Legii wyszedł Miroslav Radović, które jak sam przyznaje do pełni formy jeszcze nie doszedł, nie ma też sił na grę przez pełne 90 minut. Podobnie jest z Eduardo da Silvą, który również nie jest gotowy na grę w całym spotkaniu. Trener Romeo Jozak na podmęczonego rywala wpuścił jednak świeżych graczy, którzy robili różnicę. Michał Kucharczyk wypracował idealną sytuację koledze, sam miał znakomitą okazję, aż w końcu zdobył bramkę z rzutu karnego. Jarosław Niezgoda miał jedną sytuację, ale nie skorzystał z podania "Kuchego". Pokazał jednak, że ma to coś, że potrafi się znaleźć w odpowiednim czasie i miejscu. Również Sebastian Szymański - kolejny rezerwowy, miał swoją okazję, ale jego strzał wybronił Jasmin Burić. Szkoda, że "Szymi" nie zdecydował się podawać do partnera.


Kadrowa rewolucja - O ile pierwsza połowa meczu z Lechem mogła się podobać, o tyle druga już nie - szczególnie do 70 minuty spotkania. Wydaje się, że takie mecze czy części meczu będą się jeszcze legionistom zdarzać. Drużyna potrzebuje bowiem czasu. Zimą miało dojść do ewolucji, wymiany 2-3 graczy, a zrobiła się rewolucja. Przyszło dziesięciu piłkarzy, z czego siedmiu potencjalnie do pierwszego składu. Nowi zawodnicy nie tylko nie znają jeszcze wszystkich nazwisk kolegów, ale też ich słabych i mocnych stron, boiskowych przyzwyczajeń itd. Ale każdy mecz czy trening działa na korzyść Legii - to kwestia czasu aż wszystko się dotrze. Najważniejsze, że już teraz wiemy, że taki William Remy to nie były pieniądze wyrzucone w błoto. Francuz w poprzednich spotkaniach brylował w obronie, a teraz przesunięty do przodu zaliczył kapitalną asystę, mnóstwo przechwytów i wg. InStat Index był najlepszym graczem na boisku.


Doświadczenie idzie w parze z jajami - O rzucie karnym zostało już powiedziane wszystko. Karny był słuszny, każda inna decyzja sędziego byłaby błędem. Warto jednak zaznaczyć, że w tych trudnych momentach, gdzie presja była ogromna, starsi stażem gracze brali na siebie odpowiedzialność. W Lubinie w doliczonym czasie gry do jedenastki podszedł rezerwowy Miroslav Radovic i zamienił rzut karny na bramkę. W Warszawie w czasie meczu z Lechem w samej końcówce ciężar wykonania karnego na swoje barki wziął Michał Kucharczyk i nie zawiódł. Brawo - właśnie ci piłkarze, którzy są przy Łazienkowskiej od lat, powinni dawać przykład nowym, powinni brać na siebie odpowiedzialność za wynik gdy nie idzie.

Polecamy

Komentarze (45)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.