News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Wisłą Kraków

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

02.05.2017 09:54

(akt. 21.12.2018 15:37)

Piłkarze Legii zremisowali w niedzielę z Wisłą Kraków. Legioniści zwłaszcza w pierwszej połowie spotkania zaprezentowali się bardzo słabo i nie wyglądali jak drużyna walcząca o tytuł mistrza Polski. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń.

Determinacja tylko przez 20 minut – Przyznam się szczerze, że wkurzył mnie mecz Legii z Wisłą. Nie dlatego, że nie udało się wygrać. To jest sport i remisy czy porażki są jego częścią. Natomiast drużyna, która ma przed sobą siedem finałów, w każdym ma grać na maksimum możliwości – od początku do końca. Spodziewałem się, że legioniści będą walczyli o każdą piłkę, że po odbiorze będą ruszali z atakami na bramkę rywala, że kości będą trzeszczały, a tempo będzie zawrotne. Tymczasem w pierwszej połowie spotkania tempo było tak letnie, jakby to był sparing w czasie przygotowań do sezonu. Jedna akcja Vadisa Odjidji Ofoe na początku meczu i potem dwa zagrożenia po dobrym rozegraniu piłki przez Miroslava Radovicia. Koniec. Poza tym z boiska wiało nudą, nie działo się prawie nic. Dopiero po przerwie obie drużyny nieco podkręciły tempo. Dopiero po stracie bramki, Legia zaczęła jednak grać tak, jak powinno od początku. Dopiero po wyrównaniu widać było ten błysk w oku i chęć zdobywania kolejnych goli. Niestety nie każde spotkanie da się wygrać w końcówce, nie zawsze da się strzelić zwycięskiego gola w ostatniej minucie spotkania. Tym razem Kasper Hamalainen trafił w poprzeczkę, zamiast do siatki. To co udało mu się w Poznaniu, nie udało się w Warszawie. Suma szczęścia zawsze równa się zero.


Liczenie na Odjidję i Radovicia – Wspomniałem o dwóch piłkarzach środka pola czyli o Vadisie Odjidji Ofoe i Miroslavie Radoviciu. Miałem wrażenie, że wszyscy ograniczali się momentami do podania im piłki i liczyli, że oni coś pożytecznego z tą piłką zrobią. Do 70. minuty prawie nikt nie wychodził nawet na pozycję, nie wybiegał na wolne pole. Jedynym graczem który starał się zmianą miejsca na boisku wymusić podanie był Adam Hlousek.  Czech ma siłę biegać jak koń, często wychodzi na tzw. obieg. Z nim chętnie grali i Rado i VOO, ale to był jedyny gracz, który ochoczo pokazywał się do gry. Niestety częstszym obrazkiem było to, że Belg po tym jak minął rywala czy dwóch spoglądał na boisko i okazywało się, że nie miał do kogo zagrać. Stąd też brała się niedokładność w rozegraniu, liczne straty i złe wybory. Obu liderów środka pola z czasem taka sytuacja zaczęła jakby wkurzać, tracili radość z gry, jakby zaczęła ich przytłaczać odpowiedzialność, jaką wzięli na swoje braki. A przecież miało być inaczej. Po sprzedaży Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia, to cały zespół miał na siebie brać ciężar gry i zdobywania bramek.


Bolesne początki - W spotkaniu z Wisłą legioniści piąty raz w tym roku jako pierwsi stracili gola. Jak na jedenaście meczów ligowych w tej rundzie, nie jest to najlepszy wynik. Dwa razy - w konfrontacjach z Lechią i Lechem - „Wojskowi” potrafili odwrócić losy rywalizacji i wyrwać trzy punkty. W obu przypadkach wygrali 2:1, nie brakowało w tym dramaturgii. W meczu z Termaliką również było 0:1, ale skończyło się remisem. Z Ruchem była porażka 1:3, teraz w niedziele z Wisłą Kraków skończyło się na remisie. Jak na drużynę mającą dominować, powinno być jednak inaczej. Do straty gola, legioniści mają kłopoty z przeważaniem, z pokazanie swojej wyższości. Nie widać tego by tempo i doświadczenia z Ligi Mistrzów były przenoszone do ligi polskiej. Lepiej jest dopiero, gdy mistrzowie Polski dostaną „cios”. W sytuacji zagrożenia drużyna reaguje pozytywnie, mobilizuje się i pokazuje, na co ją stać. Rozkojarzenie i brak pełnej koncentracji lub pełnego zaangażowania w kontekście pozostałych sześciu meczów, może być opłakane w skutkach. Warszawiaków stać na więcej, nie ma co do tego wątpliwości. Teraz zadanie przed sztabem szkoleniowym, aby wykrzesać z piłkarzy absolutne maksimum możliwości od pierwszej do ostatniej minuty.


Wolne rozgrywanie - Legia nie zagrała w niedzielę dobrze w ofensywie, ale trzeba nadmienić, że Wisła zagrała bardzo konsekwentnie i skutecznie w defensywie. I to mimo braku swojego kapitana, Arkadiusza Głowackiego. "Biała Gwiazda" broniła się dobrze i nie dopuszczała mistrzów Polski pod swoje pole karne. Alan Uryga zagrał chyba najlepszy mecz od lat. Legioniści próbowali ataków oskrzydlających, ale tych było mało. Wobec tego, Miroslav Radović szukał gry w środku pola, podobnie jak Dominik Nagy. Obaj szukali kombinacyjnej gry. Po raz kolejny zobaczyliśmy, że Legia ma kłopoty, kiedy rywal się zamyka i skupia na grze defensywnej. Mamy wtedy do czynienia z uderzaniem głową w mur... A że w tym roku niemal wszyscy tak grają z Legią, to w każdym spotkaniu się męczymy, wygrywanie przychodzi z trudem i mozołem. Tym bardziej, że często brakuje szybkiego rozegrania piłki, jest za to dużo gry statycznej, jakby ociężałej. Takim stylem gry trudno zaskoczyć defensywę przeciwnika. Inna sprawa, że swoje okazje mieli przecież w niedzielę Tomas Necid, Kasper Hamalainen czy nawet młody Sebastian Szymański, ale zawodziła dokładność, skuteczność.


Co z tą twierdzą? – Przez lata stadion przy Łazienkowskiej 3 był twierdzą. Były sezony, kiedy legioniści nie przegrywali u siebie z nikim, a nieliczne remisy były przyjmowane jak porażki. Drużyny przeciwne bały się przyjeżdżać do Warszawy, bały się kompromitacji, bagażu bramek. W tym roku legioniści przed własną publicznością wygrali tylko dwa razy – z Wisła 1:0 i Pogonią 2:0. Były też trzy remisy – z Termaliką, Koroną i Wisłą oraz jedna porażka z Ruchem. Daje to dziewięć straconych punktów na własnym obiekcie tylko w tym roku. To dużo za dużo jak na zespół walczący o tytuł mistrza Polski. A przecież legionistów czekają jeszcze trzy mecze przy Ł3. Trenerzy i zawodnicy muszą szybko znaleźć receptę na wygrywanie spotkań przed własną publicznością. W przeciwnym razie mistrzostwo Polski powędruje do innego miasta.

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.