Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Wisłą Puławy
10.08.2017 13:56
Styl stylem, ale jednak wygrana – Piłkarze Legii we wtorek nie zachwycili – w pierwszej połowie niby padły dwie bramki, ale obie były prezentem od rywali. Legioniści oddali jeden celny strzał, a strzelili dwa gole. W drugiej połowie ponownie niepokoiły błędy defensywy, rywale stworzyli sobie kilka sytuacji, wykorzystali jedną. Styl pozostawiał wiele do życzenia, ale z drugiej strony należy docenić wynik i awans. Zwłaszcza patrząc na wyczyny innych drużyn. Lech Poznań już odpadł z gry i tym razem nikt nie powie, że znów przegrał w finale na Stadionie Narodowym. Lechia Gdańsk nie poradziła sobie z Bytovią Bytów. Jagiellonia również za burtą, ale w tym wypadku przynajmniej rywal jest aktualnym liderem w Lotto Ekstraklasie. Patrząc na te rozstrzygnięcie wypada się cieszyć z wyniku 4:1 i awansu do kolejnej fazy Pucharu Polski.
Kontuzja Jakuba Czerwińskiego – Przyznam, że nie lubię oglądać takich obrazków na zbliżeniach. Facet bez kontaktu z rywalem, pechowo interweniując, zrobił sobie krzywdę. Nie wyglądało to dobrze, wykręcił kolano, wykręcił staw skokowy. Jakby jego głowa straciła na ten jeden moment panowanie nad resztą ciała. Dlatego też mimo wielu powtórek komentatorzy mieli problem z oceną co się stało – czy to kolano czy może kostka, czy zerwane zostały więzadła czy może poszła torebka stawowa. Za Kubą dwa badania, przed nim kolejne, ale nie ma wielkiego optymizmu. Nie było go, gdy opuszczał murawę. Wypada tylko trzymać kciuki, za jak najlepszą dla piłkarza diagnozę i za szybki powrót na boisko.
Nieskoncentrowana obrona – To zjawisko występuje od początku sezonu i jest dość trudne do wytłumaczenia. Wiosną defensywa Legii była monolitem, dzięki świetnej grze w obronie zespół wywalczył tytuł mistrza Polski, w fazie mistrzowskiej na siedem meczów gracze Jacka Magiery stracili tylko jednego gola i to po rzucie karnym. Formacja niemal się nie zmieniła, odszedł Jakub Rzeźniczak, ale wiosną grał rzadko. A jednak wszystko się zmieniło. Każdemu z graczy przytrafiają się w każdym meczu błędy indywidualne, które często kończą się stratą bramki. Nawet w spotkaniu z IFK Mariehamn rywale w Finlandii wypracowali sobie kilka okazji. Byli jednak tak słabi, że nie potrafili z tych szans skorzystać. Nie miała z tym już jednak kłopotów FK Astana. I taka gra może bardzo wiele kosztować Legię w rywalizacji z Sheriffem Tyraspol. W Puławach w 5. minucie Darmochwał trafił w słupek, w 51. minucie po zagraniu Smektały z bocznego sektora w piłkę będąc sam przed bramkarzem nie trafił Hirsz. Potem Cierzniak w dobrym stylu wybronił centrostrzał, ale był bezradny przy trafieniu Hirsza, który tym razem wykorzystał podanie Smektały. Legioniści pozwolili Wiśle na zbyt wiele. Lepszy rywal zrobiłby z tego odpowiedni użytek.
Obiecujący występ Chukwu – Przyznam się, że nie mogłem się już od jakiegoś czasu doczekać meczu Daniela Chimy Chukwu w pierwszym zespole. Wiosną w trzech meczach rezerw zdobył trzy bramki w III lidze i widać było, że Nigeryjczyk ma to coś. W letnich sparingach strzelił dwa gole w dwóch meczach. We wtorek akurat skuteczność nie była jego mocną stroną – W 24 minucie po zagraniu Kucharczyka źle przyjął piłkę, przez co ta padła łupem bramkarza. W 58 minucie – po kapitalnym podaniu Guilherme będąc sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok bramki. Trzy minuty później znów Gui wypatrzył Nigeryjczyka, ale ten przestrzelił uderzając głową. Jednak warto zwrócić uwagę na łatwość z jaką do tych sytuacji dochodził. Miał też dwie asysty – za pierwszym razem skorzystał z prezentu obrońców, nie spieszył się, spokojnie wyczekał aż ktoś mu wybiegnie na dobrą pozycję, zagrał do Mączyńskiego, który zdobył pierwszą bramkę w barwach Legii. W drugiej połowie zbiegł do boku, stamtąd znów na dużym luzie i spokoju zagrał mierzone podanie do Nagy’a, który pokonał bramkarza. Cieszę się, że Nigeryjczyk w końca zagrał w pierwszym zespole w większym wymiarze czasowym i nie mogę się doczekać kolejnych występów.
Moneta nie na obronę, Berto się pokazał – Mecz z Wisłą miał być wygrany jak najmniejszym nakładem sił. Dlatego odpoczął w końcu Hlousek. W jego miejscu zagrał Moneta, ale widać, że Łukasz po prostu nie lubi grać na lewej obronie, źle się tam czuje. Nie było to jego najlepsze spotkanie i sztab szkoleniowy w przyszłości chcąc dać odpocząć Adamowi powinien poszukać innego rozwiązania. Przez 23 minuty mogliśmy oglądać na boisku Hildeberto – nowy nabytek Legii. Od pierwszego treningu przy Łazienkowskiej schudł, ale wciąż sporo musi pracować nad sobą. Pokazał, że piłka mu nie przeszkadza w grze, ma niezłą technikę. Choć biegał trochę bez składu i ładu, chciał minąć dryblingiem pół zespołu rywala. Wyglądało to trochę jak na Orliku, ale też pokazuje spore zaufanie do własnych umiejętności. No i w pierwszym meczu można mu zapisać asystę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.