News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Wisłą w Płocku

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.08.2017 17:18

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii w Płocku zagrali pierwszy raz w takim zestawieniu i prawdopodobnie po raz ostatni. Drugi garnitur zagrał bardzo mądrze i konsekwentnie, choć nietypowo jak na Legię. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po niedzielnym starciu.

Zmiany, zmiany, zmiany... – Trener Jacek Magiera zrobił wiele zmian w składzie – aż osiem, wszystko zostało podporządkowane meczowi z Sheriffem w Tyraspolu. Kilku graczy dostało wolne, kilku narzeka na urazy czy leczy przeziębienie. Zmiennicy mieli wygrać i unikać kontuzji, grać wyrachowanie i sięgnąć po całą pulę. Ta pokerowa zagrywka tym razem się udała, taki zespół w takim zestawieniu zapewne drugi raz już nie zagra. Legioniści zagrali jak nie Legia – oddali gospodarzom piłkę, którzy mieli więcej podań, dłużej byli w posiadaniu futbolówki, a mistrzowie Polski czekali na błędy i swoje szanse w kontratakach. Mieli takich okazji kilka najlepsze zmarnowali Cristian Pasquato i Hildeberto. Jedną w znakomitym stylu wykorzystał Jarosław Niezgoda. Gra nie była porywająca, ale mądra i konsekwentna, a tego ostatnio bardzo brakowało. Nie było gry skrzydłami, nie był ataku pozycyjnego – czyli gra zupełnie inna niż zwykle.


Plusy – Inaki Astiz wrócił do Legii w dobrym stylu. Jego transfer był krytykowany, sens takiego ruchu poddawany w wątpliwość. A Hiszpan przez całe 90 minut popełnił tylko jeden błąd, na szczęście był asekurowany przez kolegów. Bardzo mądrze kierował defensywą, świetnie się ustawiał, pewnie grał w powietrzu i na ziemi, obrzydzał grę Bilińskiemu. Na pewno nie będzie gorszy od kontuzjowanego Jakuba Czerwińskiego, a może okazać się kluczowym graczem formacji defensywnej.


Łukasz Broź – bardzo solidny występ z tyłu, nie dał pograć przeciwnikom, jego wślizg w końcówce spotkania uchronił Legię od straty gola. W jednej z ostatnich akcji dotknął piłkę ręką, ale sędzia nie zareagował.


Tomasz Jodłowiec – jak mi brakowało w jedenastce Legii gracza o jego charakterystyce i umiejętnościach. Poukładał grę w środku pola, były momenty gdy dominował nad rywalami. Nie dawał się przepchnąć, wygrywał większość pojedynków. Naciskany przez trzech rywali potrafił pobiec dalej i oddać groźny strzał. Posłał świetne podanie do Niezgody w 30 minucie spotkania. Czasem szwankowało jeszcze przyjęcie piłki, ale dał bardzo wiele zespołowi i jest jednym z ojców zwycięstwa w Płocku.


Jarosław Niezgoda – taki przyczajony tygrys, ukryty smok. Niby nie było go widać, ale jak już się pokazywał, to siał spustoszenie w szeregach defensywnych. W dziesiątej minucie znakomicie dograł piłkę do Pasquato i gdyby Włoch zachował się normalnie, to miałby asystę. Dziesięć minut później wygrał główkę w polu karnym po dośrodkowaniu Moulina i oddał niecelny strzał. W końcu w 40 minucie po świetnym rajdzie umieścił piłkę w siatce i był to gol na wagę trzech punktów.


Minusy – Cristian Pasquato – najlepszym słowem pasującym do występu Włocha w Płocku będzie chyba nonszalancja. Zmarnował sytuację bardzo dobrą, ale sposób w jaki to zrobił budzi wiele zastrzeżeń. Miał czas i miejsce by przymierzyć i uderzyć na bramkę, mógł próbować zwodem mijać bramkarza, a zdecydował się na lobowanie – fatalnie przestrzelił. Zachowanie po tym zdarzeniu też nietypowe – trudno było wyczytać z jego twarzy złość czy zdenerwowanie. Po stałych fragmentach gry wykonywanych przez niego nie było zagrożenia, w środku pola grał niedbale, miał straty i niecelne zagrania, grał zbyt wolno. Zaliczył wprawdzie asystę, ale 95 procent zasługi za gola ma jednak Niezgoda. Z biegiem czasu uwidaczniały się jego braki szybkościowe i wydolnościowe.


Daniel Chima Chukwu – Pierwszy mecz w tym sezonie w pierwszym zespole miał bardzo obiecujący, ale kolejne występy nie przekonują. W Płocku niby biegał, szukał gry, ale niewiele z tego wynikało. Nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką rywali, często wyglądał na zagubionego. Wciąż nie przypomina dynamicznego i wszędobylskiego gracza Molde, który nas wszystkich oczarował. W 35 minucie brzydko sfaulował przeciwnika, został ukarany żółtą kartką i powinien się cieszyć, że tylko na tym się skończyło.


Wszystko podporządkowane Sheriffowi – Legia zagrała drugim garniturem i słusznie. Wypada jedynie żałować, że na podobny manewr nie zdecydowano się przed starciem w Astanie. Brak jednostki meczowej, zwiększy wypoczęcie piłkarzy i ich potencjalną moc w meczu rewanżowym. Trudno powiedzieć, czy ktokolwiek z meczu w Płocku otrzyma poważniejszą szansę gry w Tyraspolu. Wydaje się, że jedyną taką osobą może być Tomasz Jodłowiec. Zapewne gdyby nie oddano na wypożyczenia Wieteski i Makowskiego, to w Płocku odpoczęli by też Dąbrowski i Moulin. Teraz piłkarzy i sztab szkoleniowy czeka najważniejszy mecz sezonu. Jeśli awansują, uratują budżet, honor i sezon. Jeśli przegrają, to poziom emocji znacznie osłabnie. Gra jesienią tylko na ligowym podwórku jest nudna, a poza tym już trochę od tego wszyscy się odzwyczailiśmy.

Polecamy

Komentarze (58)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.