News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Chojniczanką

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.11.2015 15:32

(akt. 21.12.2018 15:10)

Piłkarze Legii planowo wygrali 4:1 z Chojniczanką Chojnice i awansowali do półfinału Pucharu Polski. Z bardzo dobrej strony pokazał się rezerwowy Robert Bartczak, ale ozdobą spotkania był gol strzelony przez Tomasza Brzyskiego. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń ze środowego meczu.

- Fatalne wejście w mecz – Piłkarze Legii bardzo źle rozpoczęli mecz z Chojniczanką. Po pięciu minutach przegrywali 0:1 po golu Andrzeja Rybskiego, ale wkrótce mogli stracić kolejne bramki. Najlepszą sytuację w 18. minucie zmarnował Rybski, po idealnej wręcz centrze Łukasza Kosakiewicza. Były błędy indywidualne, ale najbardziej niepokojące były błędy taktyczne. Odstępy między formacjami były gigantyczne. Między pomocą a obroną Legii można było hasać bezkarnie z piką. To obrazek, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni, bo za kadencji Henninga Berga, który był taktycznym maniakiem, takie rzeczy były rzadkością. Na szczęście po 30 minutach goście nie wytrzymali podyktowanego przez siebie tempa, na czym sprytnie skorzystali legioniści.


- Kopczyński wrzucony na minę – Wszyscy pamiętamy oburzenie w kierunku trenera Henninga Berga, który na środku obrony postawił na Stojana Vranjesa, choć ten nie grał na tej pozycji od lat. W dodatku nowy piłkarz Legii na początku spotkania z Zagłębiem Lubin popełnił błąd, który wykorzystali rywale. To samo w środę zrobił Stanisław Czerczesow – na środku defensywy postawił na Michała Kopczyńskiego, choć ten ostatnie lata spędził w roli defensywnego pomocnika, gdzie został wybrany m.in. najlepszym graczem Wigier Suwałki. A na obronie sobie nie radził, nie wiedział jak się ustawiać, jak zachowywać, miał  problemy. Wykorzystał to już w 5. minucie Bartłomiej Niedziela, ale „Kopa” miał z nim problemy przez cały mecz. Wiele mówiło się o poprzednim trenerze, że nie potrafił wprowadzać młodzieży do pierwszego zespołu. Jednak takie wprowadzanie, jakie oglądaliśmy z Chojniczanką, jest jeszcze gorsze i może mieć skutek odwrotny od zamierzanego.


- Bartczak bez kompleksów – Mimo, że nie zdobył żadnej bramki, nie zanotował asysty, to można go nazwać wielkim plusem meczu. Wszedł za kontuzjowanego Dominika Furmana i radził sobie naprawdę dobrze. Brał na siebie po dwóch, trzech rywali, ściągał uwagę i podawał lepiej ustawionym partnerom. Był nie do rozszyfrowania i zatrzymania dla rywali. Po jego zagraniu w poprzeczkę kropnął Guilherme. Po czasie spędzanym na boku obrony, w końcu zagrał na skrzydle i robił użytek ze swojego dryblingu i techniki. Pokazał, że już teraz jest ciekawą opcją dla pierwszej jedenastki.


- Piłka siedziała na nodze Brzyskiemu – To był dzień „Brzytwy”. Najpierw miał swój udział przy pierwszym golu, dośrodkowując idealnie do Prijovicia słabszą, prawą nogą. Zaliczył więc asystę II stopnia. Później sam zdobył kapitalną bramkę po bombie z dystansu – piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i zatrzepotała w siatce. A końcu zanotował też asystę przy trafieniu Nemanji Nikolicia. Do tego trzeba doliczyć wiele udanych dośrodkowań, podań i przemyślanych zagrań. Kibice szybko docenili grę lewego obrońcy przerabiając zdjęcie ze „Złotą Piłką”. Brawo.


- Dobre statystyki Aleksandara Prijovicia – Napastnik Legii zagrał od pierwszej minuty z Chojniczanką. Niby nie przekonywał, niby poruszał się powoli i jakby ociężale, ale swoje zrobił Zanotował asystę przy golu Vranjesa, sam trafił do siatki po rzucie wolnym egzekwowanym przez Dominika Furmana.  „Prijo” ma coś, czego brakuje Nikoliciowi – potrafi się zastawić, gra świetnie tyłem do bramki, lubi przepchnąć przeciwnika i z powodzeniem walczy o górne piłki. Obaj świetnie się uzupełniają, dlatego warto, by grali razem, a nie osobno.

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.