News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Lechem - piłkarskie święto

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

03.05.2015 10:31

(akt. 21.12.2018 15:10)

Emocje po sobotnim finale Pucharu Polski jeszcze nie opadły, Warszawa i kibice Legii świętowali do rana. Radości nie było końca. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po wczorajszym spotkaniu, które w pamięci zostanie nam wszystkim na długie lata.

Świetna oprawa meczu – Spotkanie na Stadionie Narodowym pokazało jak duży potencjał marketingowy ma piłka nożna w Polsce. Na trybunach komplet publiczności, na VIP-ach sponsorzy, aktorzy, politycy. Kibice stworzyli fantastyczną atmosferę. Fani Legii na wejście przygotowali oprawę z hasłem „Duma Narodowa” i herbem Legii, zaś fani „Kolejorza” zaprezentowali ułożony z kartoników napis "piro", a także flagę z napisem "Palić, wnosić, zdepenalizować". Później były race z obu stron – kibice Lecha przy haśle „Pyrlandia, Królestwo Kolejorza” zaś kibice Legii w myśl hasła: „Wiwat maj, 2 maj, dla kiboli błogi raj”. Poza oprawami był doping – głośny i bezustanny, zaś po ostatnim gwizdku cieszyli się fani warszawskiej drużyny wraz z piłkarzami. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, a mecz na Narodowym w końcu był prawdziwym piłkarskim świętem.


Rollercoaster Jodłowca – Dużą huśtawkę nastrojów przeżył w sobotę Tomasz Jodłowiec. Zaczął dobrze, ale w 20 minucie po dośrodkowaniu w pole karne Barrego Douglasa tak zawzięcie walczył o górną piłkę, że tyłem głowy, a może karkiem, posłał ją do własnej bramki ku zaskoczeniu i zdumieniu Dusana Kuciaka i kolegów. Jednak „Jodła” szybko trafił z piekła do nieba. Dziewieć minut później po dośrodkowaniu Kucharczyka z bramkarzem w polu karnym powalczył Marek Saganowski, piłka trafiła do Jodłowca, obiła się od jego uda i wpadła do siatki. W życiu trzeba mieć szczęście, trzeba też mu pomóc i to właśnie zrobił reprezentant Polski. Po golu zeszło trochę ciśnienie z samego zawodnika, jak i z kolegów. „Jodła” mógł się skupić na grze w środku pola i stopniowym dominowaniu tej części boiska.


Wędka dla Guilherme – Brazylijczyk to piłkarz bardzo utalentowany, z ogromnymi jak na naszą ligę umiejętnościami, ale wychodzi na to, że jego problemem w Legii będzie uniwersalność. Zawodnik musi mieć swoje stałe miejsce na boisku, nie może być rzucany z pozycji na pozycję co dwa mecze, bo taka jest akurat potrzeba. W dłuższej perspektywie nie będzie to dobre ani dla niego, ani dla zespołu. Jeśli Henning Berg był zadowolony z postawy „Gui” w meczu z Pogonią, to trzeba go było zostawić na „dziesiątce”, a poszukać miejsca dla Ondreja Dudy – może w ataku, może gdzie indziej. Tymczasem kolejny raz rzucony gdzieś został właśnie Brazylijczyk. Nie jest fajnie co kilka dni przyzwyczajać się do nowych zadań na boisku, do innego sposobu gry. Nic dziwnego, że Guilherme przez pierwsze minuty nie wyglądał najlepiej. Trener zdjął go z boiska po 33 minutach, zaś po ostatnim gwizdku tłumaczył, że taki był plan. Tylko, że zawodnik chyba nie był w ten plan wtajemniczony, bo schodził z murawy wściekły, kipiąc ze złości. Poza tym nie znam trenera, który planuje zmiany przed meczem po 30 minutach…


Chwile radości Sagana – To był dzień Marka Saganowskiego, który po dużej krytyce ze strony części kibiców miał udział przy obu trafieniach dla Legii i tym samym w zdobyciu Pucharu Polski. „Sagan” najpierw powalczył z Maciejem Gostomskim utrudniając mu skuteczną interwencję i umożliwiając wepchnięcie piłki do siatki Tomaszowi Jodłowcowi, a później sam dostawił nogę do piłki po uderzeniu Tomasza Brzyskiego. Po meczu razem z Ivicą Vrdoljakiem wymachiwali flagami, weszli na gniazdo i przekazali symbolicznie puchar kibicom. Napastnik został rozebrany z większości garderoby, radości nie było końca. Gdzieś na drugim biegunie znajdował się tego dnia Orlando Sa, który był smutny, załamany, a momentami było mu po prostu przykro.


Świętowanie do poniedziałku – Trener Henning Berg po meczu był wyrozumiały dla piłkarzy. Przyznał, że należy im się chwila na świętowanie, dał swoim graczom wolny wieczór i wolną niedzielę. – To wielki dzień dla klubu, dla całego zespołu i sztabu szkoleniowo-medycznego. Teraz jest czas na świętowanie, ale w poniedziałek wracamy do ciężkiej pracy. Mamy przecież jeszcze najważniejszy cel do zrealizowania czyli mistrzostwo Polski – mówił Norweg. Również kibice po celebrowaniu triumfu i wspólnym śpiewaniu „Puchar jest nasz!” przypomnieli swoim ulubieńcom co jest najważniejsze. „Tylko mistrzostwo, hej Legio tylko mistrzostwo!” – niosło się z trybun.

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.