Kilka uwag po meczu z Zagłębiem
14.09.2015 12:43
- Fatalne widowisko - Ten tekst miał powstać od razu po meczu, ale pomyślałem sobie, że emocje są złym doradcą i postanowiłem poczekać, aż minie trochę czasu i spojrzę na mecz z odpowiedniego dystansu. Niestety mimo upływającego czasu krytyczna ocena tego „widowiska” się nie zmieniła. Chodzę regularnie na mecze Legii od 1994 roku, widziałem już wiele słabych i naprawdę złych meczów, ale w piątek było kilka elementów, które bardzo negatywnie mnie zaskoczyły. Żałosne i przykre było np. to, że obrońcy Zagłębia grali z naszymi ofensywnymi graczami w „dziada”. Wymieniali podania w trójkącie, a Guilherme czy Nikolić biegali bezradnie za piłką. Bezproduktywni byli Kucharczyk czy Duda. Legia straciła bramkę w 17. minucie grając na własnym stadionie, ale czy to podrażniło ambicje naszych piłkarzy? Czy rzucili się szaleńczo na rywala atakując bramkę raz za razem? Nie! Grali nadal swoje czyli w zasadzie nic nie grali. Nie stworzyli sobie żadnej sytuacji do strzelenia gola. Stracili za to drugiego. W drugiej połowie przez pierwsze 15-20 minut również wiele się nie zmieniło. Tak grającej Legii nie da się oglądać! I niestety wyglądało to trochę tak, jakby nasi zawodnicy właśnie wrócili z wakacji, a zawodnicy Zagłębia byli cały czas w grze i reżimie treningowym.
- Debiuty Vranjesa i Trickovskiego – W poniedziałkowej prasie można przeczytać opinie, że trener Henning Berg zepsuł debiut Vranjesowi wystawiając go na pozycji, na której jak sam przyznaje grać nie potrafi. I od razu przypomniało mi się jak Miroslav Radović śmiał się z koncepcji sztabu szkoleniowego, która zakładała przesunięcie go do ataku. „Radko” ironizował, że teraz będzie strzelał gola za golem wygrywając pojedynki główkowe z obrońcami. Ale szybko zobaczył, że to ma sens i był najlepszym napastnikiem ligi. Potem gdy wracaliśmy do naszej rozmowy mówił, że dobry zawodnik zagra dobrze na każdej pozycji. I może to jest zdanie klucz. Vranjes zagrał źle, miał swój udział przy obu bramkach. Ale trzeba zauważyć też niecelne podania, błędne decyzje, kiepskie podania krzyżowe. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że te elementy wyglądałyby lepiej, gdyby grał kilkanaście metrów dalej od pola karnego. Vranjes zagrał po prostu słaby mecz i nie ma co szukać usprawiedliwień. Trener Berg miał do wyboru jego i młodego Rafała Makowskiego. Wybrał doświadczenie. Miał prawo. Zupełnie inny debiut zaliczył Ivan Trickovsky – wszedł, zdobył bramkę, miał tez swój udział przy drugiej. Oby tak dalej. Ten piłkarz ma jeszcze mnóstwo zaległości treningowych, ale widać, ze drzemie w nim spory potencjał.
- Ondrej Duda – Ten chłopak gra w tym roku wybitnie poniżej możliwości. Słowak na zimowym zgrupowaniu w Turcji doznał groźnej kontuzji, ale to na obecną dyspozycję nie powinno mieć już wpływu. Trener Henning Berg widzi, że pomocnik łączony w ostatnich miesiącach z Serie A, nie jest w wybitnej formie. "Dudi" przegrywa rywalizację z Aleksandarem Prijoviciem (nie grał w piątek z powodu urazu), a mecz z Zagłębiem Lubin nie przybliżył go do najmocniejszej "jedenastki". Dużo strat, brak pomysłu na rozgrywanie akcji sprawiły, że Dudę kibice pożegnali głośnymi gwizdami. Wszyscy widzą, że coś jest nie tak i trwa to już zdecydowanie zbyt długo. Pamiętamy Dudę grającego w Legii jesienią ubiegłego roku – jak wiele potrafił, ile ożywienia wnosił do gry. Po jego asystach mówiono o magicznym dotknięciu piłki, po jego golach ręce same składały się do oklasków. Niestety po tamtym piłkarzu pozostało już tylko wspomnienie. Teraz jest Duda wersja 2.0, niestety gorsza od poprzedniej, zawierająca sporo błędów.
- Kibice tracą cierpliwość - Legia nie wygrała w lidze od 47 dni. Tak słabej serii stołeczny zespół nie miał od dawna. Warszawiacy zdają sobie sprawę z tego, że źle to wygląda. - Brak mi słów na naszą grę - powiedział w piątek po meczu Dominik Furman. Nie zabrakło gwizdów na trybunach czy okrzyków "Legia grać, ku... mać". Piłkarze porozmawiali sobie także z kibicami pod "Żyletą". Zawodnicy mają jasno nakreślone cele na kolejne tygodnie - wygrywać, wygrywać, wygrywać. Miejmy nadzieję, że od czwartku będziemy mogli cieszyć się ze zwycięstw. Niestety w piątek nie było widać nic, co mogłoby zmienić ten stan rzeczy. Pozostaje mieć nadzieję, że to efekt ciężkich treningów, że teraz przyjdzie świeżość, a piłkarze będą grali dużo lepiej. Nadzieja umiera ostatnia.
- Wąska kadra – Niestety ale czkawką zaczyna się odbijać wąska kadra Legii. Latem odeszło dwóch środkowych obrońców – Inaki Astiz i Dossa Junior. Za Hiszpana przyszedł Michał Pazdan, ale Portugalczyka nikt już nie zastąpił. Efekt jest taki, że jak Jakub Rzeźniczak wypadł za kartki, a urazu doznał wspomniany Pazdan, to trener zmuszony jest do eksperymentów. Podobnie sytuacja wygląda na innych pozycjach. A obsadzie lewej obrony napisano już wszystko. Póki co zdrowy jest Tomasz Brzyski, ale jak coś mu się stanie, zaczną się schody. Tak samo było gdy kontuzji doznał Michał Żyro. Latem pozbyto się Jakuba Koseckiego i gdy wypadł „Żyrko” znów okazało się, że nie ma zmienników. Przez to musiał grać Michał Kucharczyk, choć były sytuacje, że powinien odpocząć. Jak w Tiranie gdzie cały dzień nic jadł, tylko pił. Był osłabiony, walczył z wirusem, mimo to wystąpił w potwornym upale od pierwszej minuty. Mało tego trzy dni później również zagrał od pierwszej minuty. Coś takiego musiało się odbić na jego organizmie. Teraz doszedł Ivan Trickovsky i jest szansa, że „Kuchy” w końcu będzie miał zmiennika. Podobnie jak Dominik Furman, który gra całe mecze na każdym froncie. Ne ma czasu na odpoczynek, bo brak zmienników. Teraz do zdrowia doszedł Michał Kopczyński, zakupiony został Stojan Vranjes i jest szansa, że tutaj pożar udało się ugasić. Na kilku pozycjach wciąż jednak jest stan zagrożenia.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.