News: Kilka uwag z meczów - czas się ogarnąć

Kilka uwag z meczów - czas się ogarnąć

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

23.03.2015 20:58

(akt. 08.12.2018 01:56)

Przed nami dwutygodniowa przerwa, za nami mecz z Lechem w Poznaniu i dziesięć spotkań o stawkę w tym roku. Czas na kilka spostrzeżeń i uwag po tych spotkaniach. Jeszcze nie czas bić na alarm, ale pora przestać udawać, że wszystko idzie zgodnie z planem. Bilans meczów nie jest najlepszy, sama gra również pozostawia wiele do życzenia. Czas się ogarnąć - zanim będzie za późno.

Legia ma za sobą dziesięć rozegranych meczów i nikt chyba nie spodziewał się tego, że wyniki, a co gorsze gra, będą poniżej oczekiwań. O ile porażki z Ajaksem można zrozumieć i wytłumaczyć, o tyle słabych efektów na swoim podwórku już nie. Gracze Henninga Berga odnieśli tylko dwa zwycięstwa - z Podbeskidziem i Śląskiem kiedy ten zagrał z Legią po wyczerpującym meczu w Pucharze Polski , a trener Tadeusz Pawłowski nie mógł sobie pozwolić na rotację czy zmianę całej jedenastki. Legioniści zremisowali cztery spotkania – dwukrotnie ze Śląskiem, z Koroną i Wisłą – ten ostatni dość szczęśliwie bo w ostatniej minucie po trafieniu samobójczym. Były też cztery porażki – dwie z Ajaksem, z Jagiellonią i Lechem. Tak naprawdę nie tyle jednak wyniki budzą niepokój, ale sama gra. Legia zagrała naprawdę dobrze tylko 45 minut w Amsterdamie. Druga połowa meczu w Holandii dawała nadzieję na przyszłość. Niestety na razie nie doczekaliśmy się nawiązania do tego poziomu. We wszystkich spotkaniach Legia zdobyła 12 bramek i aż 14 straciła!


Ktoś powie, że obrona się spisuje słabo, że trzeba poczekać aż wyzdrowieje Dossa Junior czy wrócić do zawodników sprawdzonych jesienią. Ale przecież broni cały zespół i gra defensywna całej drużyny kuleje.  W większości spotkań, najbardziej było to widoczne w rywalizacji z Wisłą, legioniści byli jakby ociężali, czasem wręcz ślamazarni, piłkarzom zdarzały się momenty dekoncentracji. Nasi zawodnicy byli często spóźnieni o jedno tempo, mieli słabszy start do piłki, brakowało przyspieszenia, zdarzały się fatalne błędy w ustawieniu – tak przy kontratakach jak i przy stałych fragmentach gry. Również pressing, który znakomicie funkcjonował jesienią, teraz zawodził. Stąd tak wiele straconych bramek.


Niestety gra w ofensywie również nie wygląda najlepiej. Po odejściu Miro Radovicia powstała luka, której nikt nie zapełnił.  Ondrej Duda nie odzyskał jeszcze pełni formy po kontuzji, zaś Michał Masłowski potrzebuje czasu .W zasadzie cała siła przedniej formacji opiera się na skrzydłowych – piłkę do nich zagrywają zarówno defensywni pomocnicy, jak i rozgrywający piłkę Duda. Tylko  Żyro i Kucharczyk regularnie potrafią zagrozić bramce przeciwnika. Brakuje kreatywnego gracza z przodu. Jest Orlando Sa, ale zarówno trener jak i piłkarze wolą grać bez typowego atakującego. Efekt końcowy jest jednak taki, że często brakuje pomysłu na zaskoczenie rywala.


Dodatkowo przeciwnicy nauczyli się już Legii Henninga Berga. Trenerzy drużyn, z którymi gramy wiedzą, że kluczem do zatrzymania legionistów jest utrudnianie gry Ivicy Vrdoljakowi i Tomaszowi Jodłowcowi. Jeśli ich rola zostaje ograniczona, to i o pozytywny rezultat z Legią łatwiej. Oczywiście wiedza to jedno, a wykonanie to drugie. Brakuje jednak elementu zaskoczenia.


Widać to było w ostatnim meczu z Lechem w Poznaniu. Legioniści od pierwszej minuty grali bardzo dobrze taktycznie, wyłączyli praktycznie wszystkie atuty Lecha w ofensywie, choć sami również wielu sytuacji nie stwarzali. Niby było posiadanie piłki, ale brakowało elementu zaskoczenia. I pewnie ten mecz wyglądałby tak do końca, gdyby nie bardzo nieodpowiedzialne zachowanie doświadczonego Arkadiusza Malarza. Kibic Legii patrzący na to wszystko z boku mógł się tylko złapać za głowę. Z góry było wiadomo czym skończy się taka ręka poza polem karnym. Dusan Kuciak wszedł do bramki bez rozgrzewki i zanim dotknął piłkę, to ta dwa razy wpadła do siatki. Przy pierwszym golu mógł się lepiej ustawić na linii, ale większej winy za utratę goli nie ponosi. Legię było stać na jedną bramkę – oczywiście autorstwa skrzydłowego – jakże by inaczej.


Legia wciąż jest na pierwszym miejscu, ale czas przestać udawać, że nic się nie dzieje. Zbyt wiele jest aspektów, które przypominają nam drugi sezon Macieja Skorży przy Łazienkowskiej czyli frajersko przegranego mistrzostwa Polski. Teraz są dwa tygodnie przerwy i czas na to by coś poprawić. Przydałoby się spotkanie piłkarzy, na którym wyjaśniliby sobie przy piwie wszystkie sporne kwestie. Kto wie - może po takim spotkaniu Orlando Sa by się w końcu zintegrował z grupą? Było by to z pożytkiem i dla niego i dla zespołu.

Polecamy

Komentarze (218)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.