Kilka wniosków po meczu z Atromitosem
10.08.2019 09:00
Jak strzelić gola? - To pytanie, które może siedzieć w głowach zawodników Legii. Wicemistrzowie Polski mają póki co wielki problem ze zdobywaniem bramek. Gdy zawodzą stałe fragmenty gry, "z akcji" trudno warszawiakom o pokonanie golkiperów rywali. To udało się do tej pory dwukrotnie w Kielcach oraz trzy razy w domowym meczu z Europa FC. "Wojskowi" mają za sobą trzecie spotkanie z rzędu z wynikiem 0:0. Czyste konto to plusik dla stołecznej formacji defensywnej, ale... co z ofensywą? Mecz z Atromitosem oglądało się nieźle ze względu na to, że Legia wreszcie dominowala, przeważała, posiadała piłkę i atakowała. Dało się na to patrzeć, choć przez długi czas brakowało klarownych czy też stuprocentowych sytuacji. Te pojawiły się w drugiej połowie, a sygnałem była niewykorzystana szansa Sandro Kulenovicia, który znalazł się sam na sam z Balazsem Megyerim. Węgier bronił potem uderzenia Luquinhasa czy trzykrotnie Arvydasa Novikovasa, lecz nie ma wątpliwości, że piłkarze Legii powinni oddawać dokładniejsze strzały, a przez brak precyzji, ułatwili Węgrowi skuteczne interwencje. O pechu mógł mówić Carlitos, który po ładnym strzale, choć z rzutu wolnego, był bliski zaskoczenia golkipera rywali, lecz futbolówka odbiła się od poprzeczki. Legii brakuje skuteczności i to mimo faktu, że na sesjach treningowych pojawiają się ćwiczenia stricte skupiające się na wykańczaniu akcji. "Wojskowi" zablokowali się i to najpilniejsza kwestia dla sztabu szkoleniowego. Na grę warszawiaków z Atromitosem patrzyło się nieźle, ale bez finalizacji dogodnych sytuacji (28 uderzeń - najwięcej w sezonie) wygranych zespołowi nie przybędzie.Wydaje się, że drużynie potrzeba meczu na przełamanie i później powinno być lepiej. Oby to przełamanie nastąpiło już w Atenach.
Numery na grafice obrazują kolejność oddawania strzałów (źródło WyScout).
Antolić dla balansu - Obecność Domagoja Antolicia w składzie zaskoczyła kibiców jeszcze przed startem spotkania. Dotychczasowa postawa Chorwata w tym sezonie mogła budzić obawy, ale przeciwko Grekom pomocnik spełnił wymagania i rozegrał niezłe spotkanie. Były piłkarz Dinama podjął 79% słusznych decyzji na boisku, podając 63 na 69 razy celnie (91%), wygrywając 44% pojedynków (71% w defensywie), a przy tym mając sześć odbiorów. Przy takim zestawieniu linii pomocy, gdzie zaliczamy do niej również ustawionego najwyżej Waleriana Gwilę i będącego obok Antolicia Andre Martinsa, Chorwat jest dość potrzebny na boisku, bo pozwala na zachowanie balansu. Antolić ma dawać balans i przy strategii takiej, jak czwartkowa, odpowiadać przede wszystkim za defensywę. To pozwala Andre Martinsowi na odważniejszą grę i więcej swobody. Swobody, którą Portugalczyk miał i przypominał siebie z końcówki poprzednich rozgrywek, gdy był liderem "Wojskowych" i ważnym, o ile nie najważniejszym ogniwem w walce o mistrzostwo Polski. Gwilia skupił się zaś na rozgrywaniu i kreacji akcji w ofensywie i faktycznie, był regularnie dostrzegalny z piłką pod bramką Atromitosu, stwarzał też szanse kolegom, jak choćby przy odegraniu futbolówki do Luquinhasa, który jednak spudłował. Przy taktyce takiej jak na czwartek, w Legii nie ma typowej "szóstki", "ósemki" ani "dziesiątki". Każdy ze środkowych pomocników musi odpowiadać za aspekty gry w defensywie, jak i ofensywie. "Antola" powinien dołożyć nieco więcej dynamiki w rozegraniu piłki na połowie przeciwników, by nie spowalniać akcji. Zamysł wydaje się zrozumiały, a czy na chwilę obecną jest najlepszy dla Legii? To może pokazać tylko czas. Przeciwko Atromitosowi nie wyglądało to źle, ale dało się dostrzec przynajmniej kilka kwestii do poprawy. W tym zawszeć można tempo rozegrania, decyzyjność, ale też pewnego rodzaju osamotnienie zawodników w ofensywie.
W Atenach z Carlitosem od początku - Kiedy Legia coraz śmielej atakowała, brakowało z przodu napastnika, który poprzez swoje wyszkolenie, technikę, balans ciała, zrobiłby z przodu różnicę. Sandro Kulenović się starał, ale zmarnował dwie gogodne okazje i lepiej pasuje do gry kiedy zespół atakuje skrzydłami i dośrodkowuje piłkę w pole karne. Carlitos w meczach z wymagającymi rywalami często przepada, nie spełnia oczekiwań. Ale w starciu z Grekami przez 24 minuty pokazał, że można na niego liczyć. Dał bardzo dobrą zmianę. Był bliski strzelenia gola, wypracował sytuację Arvydasowi Novikovasowi, a gdyby Litwin odegrał do Hiszpana piłkę w ostatniej akcji meczu, to być może kończyłby mecz z bramką na koncie. Sytuacja gdy mamy problemy ze strzelaniem goli, a najlepszy strzelec zespołu siedzi na ławce rezerwowych jest dziwna. Wydaje się, że trener oczekuje od piłkarza zaangażowania w każdym meczu, tego by angażował się też w grę defensywną. Metody do przekonania piłkarza są różne. Stanisław Czerczesow odesłał Alekandara Prijovicia do rezerw i bez niego zespół wygrał dwa mecze. Wtedy Serb został wezwany na rozmowę i usłyszał, że drużyna radzi sobie bez niego i od jego postawy zalezy czy dalej będzie wygrywać z nim, czy bez niego. Co było dalej wszyscy wiemy - metamorfoza i bardzo dobra gra "Prijo". Teraz jednak zespół w trzech meczach nie strzelił gola i wydaje się, że Carlitos mógłby pomóc przerwać taką serię.
Za dużo odpoczynku, za dużo czasu na trening - Legia pierwszy raz w tym sezonie od czasu dzielącego mecz na Gibraltarze i rewanż z Europa FC w Warszawie, będzie mogła nieco dłużej potrenować przed rewanżem w Grecji. W związku z przełożeniem spotkania z Wisłą Płock w Ekstraklasie, "Wojskowi" zgodnie ze swoim mikrocyklem będą mogli odpocząć i jednocześnie odbyć cztery sesje treningowe. Legioniści po meczach otrzymują na ogół dzień wolnego i tak samo było w piątek, po bezbramkowym remisie z Atromitosem. Na sobotę i niedzielę zaplanowano treningi, które będą otwarte dla mediów. Do tego dojdą poniedziałkowe zajęcia poświęcone w największym stopniu rywalowi i zapewne też stałym fragmentom gry. We wtorek "Wojskowi" będą ćwiczyć na obiekcie Greków, na którym dzień później powalczą o awans do czwartej rundy eliminacji LE. Niektórzy uważają jednak, że to zbyt wiele, a przekładanie meczu z "Nafciarzami" było niepotrzebne. W tej grupie znalazł się prezes PZPN, Zbigniew Boniek. - "Przełożenie meczu Esa na tym etapie chyba niepotrzebne. Z takim np składem można byłoby myśleć i o dobrym wyniku i o odpowiednim przygotowaniu do rewanżu" - napisał szef związku (pisowania oryginalna, post poniżej) na "Twitterze" dodając zestawienie, które byłoby dobre dla Legii. Praktyka przekładania meczu i zapewnienia spokoju nie przeszkadza nikomu m.in. w Serbii czy na Białorusi, jak i w wielu innych krajach, które zaciekle walczą o swoje ekipy w fazie grupowej europejskich pucharów. W Polsce podejście jest jednak inne, ale o terminach spotkań nie decyduje jednak prezes Boniek, a władze Ekstraklasy, organizatora rozgrywek.
Z optymizmem do Aten - Piłkarze Legii w Warszawie nie pozwolili rywalom na nic. Atromitos nie oddał celnego strzału, a jedyny w miarę groźny dopiero w 92 minucie meczu. Przewaga w posiadaniu piłki była ogromna, a gra do szesnastego metra naprawdę niezła. Oczywiście są też głosy, że Grecy to zespół ogórkowy, ale to czwatra ekipa ligi greckiej, notowanej o jedenaście miejsc wyżej w rankingu od polskiej. Sam fakt, że zdominowaliśmy rywala jest optymistyczny. W Warszawie piłkarze mogli liczyć na głośny, kapitalny doping z trybun. Frekwencja nie dopisała, ale poziom decybeli był naprawdę imponujący. Do Aten lecą kibice Legii i z pewnością zrobią świetną atmosferę, postarają sie zagłuszyć miejscowych fanów. Oby taki doping w Atenach poniósł legionistów do zwycięstwa i do awansu. Wtedy zostanie ostatnia prosta do fazy grupowej czyli prawdopodobnie starcie z Glasgow Rangers. Szkoci pierwszy mecz z FC Midtjylland na wyjeździe wygrali 4:2 i są bardzo blisko celu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.