Wnioski, spostrzeżenia

Komentarz: Było nieco inaczej

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

29.01.2021 17:00

(akt. 30.01.2021 22:32)

Ze zdumieniem przeczytałem tekst o tym jak Legia w Dubaju lekceważyła wszelkie zalecenia i obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, opublikowany w Onecie przez Macieja Wąsowskiego. Jako jedna z dwóch postronnych osób miałem przyjemność relacjonować zgrupowanie mistrzów Polski, czego nie można powiedzieć o autorze.

Przede wszystkim w Dubaju życie normalnie się toczy. Otwarte są centra handlowe, restauracje, kina, można udać się na wycieczkę – nie ma problemu. Jedynymi rzeczami, których pilnują służby i ochrona jest noszenie maseczek i trzymanie dystansu w miejscach publicznych. Brak maseczki to mandat – 500 AED czyli nieco ponad 500 zł.

Do turystów służby nie podchodzą przesadnie restrykcyjnie i nie nakładają od razu mandatów – raczej pouczają i proszą o nałożenie maseczki. Tak było też w hotelu, który zamieszkiwali legioniści. Menedżer obiektu oraz pracownicy przypominali gościom o obowiązku noszenia maseczek – tak było z nielicznymi osobami prywatnymi, z piłkarzami i trenerami Legii Warszawa, FC Ryga czy Szachtiora Soligorsk. Wszyscy musieli nosić maseczki i zwykle je nosili. Czasem ktoś się zapomniał, ale po zwróceniu uwagi natychmiast maseczkę nakładał. Tak było też na wycieczce w Burj Khalifa - wszyscy pilkarze i trenerzy mieli na sobie maseczki.

Kiedy i gdzie w hotelu można było zdjąć maseczkę? W pokoju, w jadalni, w hotelowym lobby – ale dopiero gdy zajęło się miejsce w fotelu lub na kanapie. Choć ostatniego dnia trener podsumowywał zgrupowanie w hotelowym lobby z maseczką na twarzy. I jak jesteśmy przy jadalni to warto podkreślić, że były tam dwa osobne stoły – przy jednym siadali piłkarze, przy drugim sztab szkoleniowo-medyczny. Zdjęcie maseczki było też możliwe na zewnątrz budynku – np. na plaży czy na boisku, gdzie trenowali legioniści.

W tekście czytamy, że piłkarze zachowanie trenera traktowali jako skrajnie nieodpowiedzialne i obecnie boją się o zdrowie bliskich, których mogą nieświadomie zarażać. I z pewnością, dlatego właśnie po każdym treningu zawodnicy chętnie siadali w pobliżu trenera, rozmawiali z nim i żartowali, co widać nawet na zdjęciu dołączonym do tekstu.

Dalej możemy przeczytać, że trener miał rzekome objawy ponad trzy tygodnie temu i trudno oczekiwać by po takim czasie test wykazał zakażenie oraz, że szkoleniowiec zapewnia, że w organizmie nie ma przeciwciał, co według niego jest dowodem, że nie był zakażony. Przyznam szczerze, że przedziwna jest konstrukcja tych tez. Sam miałem jesienią trzykrotnie robione testy z krwi bym mógł z poziomu murawy robić zdjęcia na meczach ekstraklasy. W rejestracji panie informują, że wyniki badań nie obejmą ostatnich dwóch tygodni, ale czas wcześniejszy i na postawie liczby przeciwciał możemy określić, czy nasz organizm miał jakikolwiek kontakt z koronawirusem czy też nie. Nie jest to więc wymysł trenera, po prostu brak przeciwciał oznacza, że trener koronawirusa nie miał.

Możemy przeczytać, że w świetle tych informacji wychodzi na to, że ognisko koronawirusa w Legii jest aktywne i legioniści zamiast przygotowywać się do pierwszego meczu powinni zostać gruntownie przebadani a może nawet przejść przymusową kwarantannę. Przyznam, że tego też nie rozumiem – przecież wszyscy przeszli badania, tak przed wylotem jak i po powrocie, przed pierwszym meczem. Został opublikowany raport medyczny. A co do kwarantanny – to chyba jasno określa to rozporządzenie Rady Ministrów. Możemy tam przeczytać, że zawodnicy i członkowie sztabów klubów sportowych są z kwarantanny zwolnieni. Klub odmówił przedstawienia wyników badań – nie ma w tym nic dziwnego. Takie działanie byłoby niezgodne z obowiązującym prawem.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że to kolejna odsłona "wojenki" Zespołu Medycznego PZPN, pod wiadomym kierownictwem, z Legią, co miało miejsce już jesienią. Parafrazując autora, to bardzo nieodpowiedzialne formułować zarzuty na postawie opowieści osób nawet nie trzecich, a piątych, będących kilka tysięcy kilometrów od Dubaju.

Tekst Macieja Wąsowskiego można przeczytać w tym miejscu.

PS. Z naszych informacji wynika, że trener Czesław Michniewicz rozważa podjęcie kroków prawnych po publikacji powyższego atrykułu.

Polecamy

Komentarze (130)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.