Komentarz: "Charakterna" Legia!?

W zeszłym sezonie wśród legionistów było dwóch przywódców, którzy na tle reszty drużyny wyróżniali się charyzmą - Ivica Vrdoljak i Miroslav Radović. Pierwszy z nich został kapitanem po zaledwie miesiącu od transferu z Dinama Zagrzeb, co niemal od razu przełożyło się na medialne rozważania nad słusznością decyzji Macieja Skorży. Skoro jednak po roku, przy okazji kolejnych wyborów, sami piłkarze wskazali Chorwata, to decyzja była prawidłowa. O tym, ile Vrdoljak może dać Legii pokazał jesienny mecz z Lechem w Warszawie. Przy niekorzystnym wyniku i mimo czerwonej kartki dla Macieja Rybusa, tchnął w zespół ducha walki, dwoił się i troił, a swoją postawą w pełni zasłużył na nazwanie go przez Mariusza Waltera "rzymskim wojownikiem". Trzeba jednak przyznać, że "Ivo" miał również słabsze chwile, jak choćby w spotkaniu z Bełchatowem, gdzie oprócz słabej gry spudłował z rzutu karnego. Po roku gry dla Legii dało się zauważyć pewną zależność: gdy Chorwat popełni na boisku poważny błąd, bądź najzwyczajniej w świecie gra średnie zawody, to nie potrafi skoncentrować się i wyeliminować mankamentów. Z każdym kolejnym nieudanym zagraniem narasta u niego frustracja, szuka sprawiedliwości u sędziów lub łapie zbędne kartki.

Z kolei rola w drużynie Miroslava Radovicia znacznie wzrosła po tym, jak odważniej postawił na niego szkoleniowiec. Wówczas "Bratko" uwierzył w swoje siły - na boisku zaczął dyrygować kolegami, szybko stał się ulubieńcem trybun. Nie bał się rozmów z kibicami, nawet gdy ci otwarcie krytykowali zespół. Bardzo ważne jest także usposobienie Serba. To on pomagał bowiem w adaptacji Vrdoljakowi, a z czasem stali się przyjaciółmi.

O cechach wolicjonalnych Michała Żewłakowa powiedziano i napisano już chyba wszystko. 102-krotny reprezentant Polski, jeśli będzie dobrze przygotowany szybkościowo i ominą go urazy, powinien być ostoją drużyny.

Z kolei znakiem rozpoznawczym Danijela Ljuboji, oprócz charakterystycznej fryzury, jest wybuchowy temperament. Wydaje się jednak, że w "bałkańskim kotle", który utworzył się w szatni Legii, znajdzie swoje miejsce. Tylko chłodna głowa Serba pozwoli mu skupić się na grze i prezentowaniu swoich nietuzinkowych umiejętności.

Od czwartku z Wojskowymi trenuje Shlomi Moshe Ohayon, 28-letni reprezentant Izraela. W zeszłym sezonie był kapitanem FC Ashdod i miał największy wpływ na losy drużyny. O jego cechach przywódczych niech świadczy fakt, że podczas stosunkowo krótkiego pobytu w szwajcarskim Winterthur również szybko doczekał się kapitańskiej opaski. Jeśli ostatecznie podpisze kontrakt, możemy być świadkami bardzo interesującego transferu.

A jak na tle Legii wygląda sytuacja z liczącymi się w szatni piłkarzami innych drużyn krajowej czołówki? Ano blado. Z Wisły odszedł Maciej Żurawski, z Lecha Bartosz Bosacki, a z Polonii Adrian Mierzejewski. Przynajmniej na tym polu już teraz Wojskowi są najlepsi w kraju.