Komentarz: Coraz więcej znaków zapytania
30.11.2013 10:33
Dziwne roszady
- Już spoglądając na skład wyjściowy Legii wiedziałem, że w trakcie spotkanie będzie trzeba dokonywać korekt. Skąd? Otóż już to wszyscy przerabialiśmy. Miroslav Radović zawsze traci sporo ze swoich atutów grając na prawej stronie pomocy. Jakby tego było mało trzy dni wcześniej zagrał pierwszy mecz po 1,5 miesięcznej przerwie. Przyznawał po nim publicznie, że momentami brakowało mu sił, ale jest to normalne po kontuzji. I mimo tych braków motorycznych miał grać na pozycji, gdzie biega się znacznie więcej niż na środku. A wszystko po to by zrobić miejsce Helio Pinto, który zawiódł po raz kolejny. Portugalczyk narzeka, że tempo gry w polskiej lidze jest zbyt wysokie, że agresja jest duża. Skoro przerasta go walka z Piastem czy Górnikiem, to jak miał dać radę w spotkaniu z Lazio?
- Kolejna roszada miała miejsce z Tomaszem Jodłowcem, który znacznie lepiej spisuje się w roli defensywnego pomocnika niż na środku obrony. Tam postawił na niego selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka i się nie zawiódł. Jan Urban też dobrze o tym wie, już na zgrupowaniu w Austrii sam podkreślał, że Legii wyrósł kolejny defensywny pomocnik. Mimo to postawił mało zwrotnego zawodnika na pozycję stopera i ten popełniał błędy – co było do przewidzenia. Trener miał alternatywy – Inakiego Astiza, który trenuje od 1,5 miesiąca, zagrał wcześniej 3 mecze w rezerwach, mógł wycofać kapitana zespołu Ivicę Vrdoljaka.
Brak wiary w młodych
- To brzmi aż dziwnie jeśli taką tezę zestawiamy z Janem Urbanem, który przecież słynie ze stawiania na młodzież. Coś się jednak zmieniło. W zeszłym sezonie szkoleniowiec nie bał się postawić na Jakuba Koseckiego, Dominika Furmana czy Daniela Łukasika. W tym sezonie po kilku meczach z Mateuszem Cichockim jakby się do tego zniechęcił i zaczął stawiać na zgrane karty. Nie dał szansy na grę Oliwerowi Wienczatkowi gdy błędy popełniał Wojciech Skaba. Mimo obiecującej postawy Patryk Mikita kolejne mecze zaczyna na ławce rezerwowych, choć postawa Wladimera Dwaliszwilego pozostawia wiele do życzenia. Kiedy „Miki” ma zdobywać doświadczenie na europejskiej arenie jak nie w takim spotkaniu jak z Lazio, które było już przecież meczem o nic? Kiedy ma zdobywać ogranie Michał Kopczyński jak nie w spotkaniu o pietruszkę z Włochami?
Postawa zespołu
- Przyjrzyjmy się temu jak zaprezentowała się drużyna. Już w przerwie meczu komentujący w studiu nc+ spotkanie Aleksandar Vuković był rozczarowany tym, że Legia nie walczy, że brakuje zaangażowania, walki, przysłowiowego jeżdżenia tyłkami po murawie. To prawda – wydawało się, że legioniści wyszli odbębnić to spotkanie, wypełnić przykry obowiązek. Miroslav Radović mając piłkę w środku pola musiał albo oddawać strzał z dystansu albo próbować dryblingu i pojedynków jeden na jednego. Dlaczego? Bo nikt nie wychodził mu na pozycje, wszyscy pochowali się za plecami rywali. Piłkarze jakby nie chcieli tego spotkania wygrać.
Szatnia i atmosfera w zespole
- Henrik Ojamaa już przed meczem był krytykowany przez kolegów z zespołu, ale to co się stało po wejściu Estończyka było wręcz skandaliczne. I nie chodzi mi o samą akcję i błędną decyzję o strzale – takie rzeczy się zdarzają. Ponieważ zawodnik zachował się tak nie po raz pierwszy spotkał się ze słowami krytyki od kolegów. I tu właśnie dochodzimy najbardziej drażliwej kwestii – Ojamaa zamiast przeprosić, spuścić głowę i w następnych akcjach robić wszystko by pokazać, że to był przypadek, wdał się w pyskówki z kolegami z zespołu, okazał brak szacunku dla nich. A później zaczął oddawać piłkę byle szybciej, często niedokładnie, jakby chciał pokazać, że gra zespołowa też nie jest dobrym rozwiązaniem. Na takie rzeczy nie może być miejsca w żadnej drużynie. Tym bardziej, że Estończykowi od pierwszych dni w Legii trener Jan Urban tłumaczył, że nie może holować piłki, że musi grać zespołowo, oddawać ją do partnerów. Tłumaczyli mu to też inni piłkarze, ale Ojamaa i tak robi swoje. Bartosz Bereszyński zapowiedział po meczu przed kamerami nc+, że w szatni będzie gorąco. Tyle, że w Legii nie ma już osobowości, które by takie zachowania szybko przerwały. Michał Żewłakow zakończył karierę, Marek Saganowski jest kontuzjowany, a Danijel Ljuboja już gra we Francji. W Legii znów brakuje mocnych charakterów, potrafiących w zarodku zakończyć pewne sprawy, ludzi, którzy wyznaczają zasady i pilnują ich przestrzegania.
Klasa sportowa
- Legia przystępowała do sezonu z kadrą dość szeroką jak na nasze warunki, wręcz niespotykaną, ale jakościowo znów słabszą niż przed rokiem. Niestety trzeba przyznać, że ten zespół w porównaniu do tego, który dwa lata temu wyszedł z grupy Ligi Europy jest sporo gorszy. Nie ma już Artura Jędrzejczyka, ówczesnego kapitana Michała Żewłakowa, Tomasza Kiełbowicza, Marcina Komorowskiego, Dicksona Choto, Ariela Borysiuka, Macieja Rybusa i przede wszystkim Danijela Ljuboi. Ich braki dają się we znaki, ludzie którzy ich zastąpili są sportowo słabsi. I najlepszym przykładem na to niech będzie fakt, że dla „Ljubo” ludzi potrafili przychodzić na stadion, dla niego kupować bilety. Kto z kibiców dziś kupi bilet tylko po to aby zobaczyć w akcji Wladimera Dwaliszwilego?
- Letnie transfery na razie rozczarowują. Jeśli po przepracowaniu zimowych obozów coś nie ruszy do przodu z grą Helio Pinto i Henrika Ojamaa, to obu trzeba się będzie pozbyć w letnim okienku transferowym. Legii brak zawodnika do ataku z prawdziwego zdarzenia, czasem można odnieść wrażenie, że zespół gra bez napastnika. Jedynie Dossa Junior dawał radę. Choć nie zawsze, ale on zasłużył na najmniejsze słowa krytyki. Pozostaje mieć nadzieję, że nowy dyrektor do spraw skautingu, wraz ze swoimi współpracownikami wprowadzi nową transferową jakość. Podobnie jak wypada mieć nadzieję, że skończy się koszmar z ilością kontuzji w zespole. Wypada mieć też nadzieję, że wszystkie sprawy pozasportowe poukłada ktoś w przerwie zimowej. Niestety znów wszystko opiera się na nadziei, znaków zapytania jest natomiast coraz więcej. I to mimo pierwszego miejsca w tabeli ekstraklasy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.