News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Komentarz: Hasi zburzył wszystko w trzy miesiące

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.09.2016 12:15

(akt. 21.12.2018 15:37)

Za każdym razem gdy uważam, że w życiu nic mnie nie zaskoczy, jestem zaskakiwany. Może to i dobrze, bo życie stałoby się nudne. Jednak cała krótka historia Besnika Hasiego w Legii Warszawa jest dla mnie jakimś kuriozum. Facet w trzy miesiące rozwalił wszystko, co miało choćby fundamenty. Zniszczył szatnię, w której przecież wszyscy byli w dobrych nastrojach po wywalczeniu dubletu. Nie lubili go nie tylko piłkarze, ale też współpracownicy i niemal wszyscy w klubie. Chodził po korytarzach, każdego krytykował, bywało też że obrażał. Zamiast harmonii i dyscypliny, jaka panowała za poprzedniego szkoleniowca, wprowadził chaos. I najlepszym przykładem niech będzie dzień meczu z Zagłębiem Lubin – zawodnicy ani kierownik zespołu nie znali składu, jaki wybiegnie na murawę. Piłkarze żartowali, że trener chce wszystkim zrobić niespodziankę. Ale do śmiechu tak naprawdę nikomu nie było.

Zwłaszcza Maciejowi Dąbrowskiemu i Waleriemu Kazaiszwilemu. Stoper miał się znaleźć w wyjściowej jedenastce, a w ostatniej chwili dowiedział się, że wyląduje na trybunach. Z kolei Gruzin gdy usłyszał, że nie będzie w „osiemnastce”, wsiadł w taksówkę i pojechał do hotelu. Przed meczem pytałem trenera o to jak zespół ma się zgrać, skoro co mecz gra w innym zestawieniu, a Kazaiszwili wyszedł w pierwszym składzie na Borussię nie znając imion piłkarzy i wołał do nich po numerach na koszulkach. Po spotkaniu z Zagłębiem zapytany o absencje Gruzina odparł, że ten został w hotelu by uczyć się imion kolegów. Tylko te przykłady pokazują, jaki chaos wprowadzał Albańczyk.


A tak było od samego początku. Hasi umawiał się ze współpracownikami na jedno, a po dwóch dniach zmieniał zdanie. Autorytet w szatni zaczął budować od nakazów, zakazów, zmian w regulaminach i kar, faworyzował piłkarzy, których sam sprowadził, o których nawoływał na każdej konferencji prasowej. Na treningach ciągle krzyczał i wymachiwał rękami, a zawodników publicznie krytykował. Taktykę wybrał taką, do której nie miał żadnych wykonawców. Na boisku nie było zaś widać żadnych założeń taktycznych, a obraz gry przypominał taki z lat 80-tych. Obrońcy byli od bronienia, pomocnicy od kreowania, napastnicy od atakowania. Piłkarzy oduczono zachowań przy stałych fragmentach gry – w ten sposób legioniści tracili gole w każdym meczu.


Z drużyny, która na własnym stadionie wygrywała mecz za meczem, Albańczyk zrobił zespół który zdołał wygrać przy Łazienkowskiej jedno spotkanie – ze Zrinjskim Mostar. Hasi był zapowiadany jako ktoś z belgijskiej szkoły futbolu, która słynie z perfekcyjnego przygotowania fizycznego zawodników. Również i ten element pozostawiał jednak wiele do życzenia – widać to głównie po graczach, którzy uczestniczyli w dwóch zgrupowaniach pod okiem Hasiego. Sam zapowiadał grę ofensywna, widowiskową, a potem wystawiał trzech defensywnych pomocników, zaś drużyna miała ogromne kłopoty z kreowaniem jakichkolwiek sytuacji. Miał być trener na lata, a nie dotrwał do końca lata.


Dawno nie było człowieka, którego by żegnano w naszym klubie z takim niesmakiem. Niestety poza kacem jaki został, zostały też spore rachunki do uregulowania. Za zerwanie umowy trzeba będzie całemu sztabowi zapłacić około 1,5 miliona euro. Albańczyk od początku nie był tani w utrzymaniu – za sam wynajem mieszkania klub musiał płacić co miesiąc ponad 15 tys zł. Ekskluzywne Volvo też do tanich nie należało.


Hasi zostawia po sobie spaloną ziemię. Ktokolwiek by za niego nie przyszedł, czeka go mnóstwo pracy, trudnej pracy. Poukładanie zespołu nie będzie teraz łatwe, do naprawy jest wszystko – od szatni po morale zespołu. Dlatego powinien być to ktoś, kto już Legie zna i nie będzie się musiał jej od nowa uczyć. Na naukę nie ma już bowiem czasu. 

Polecamy

Komentarze (103)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.