Komentarz Karola "Pjusa" Nowakowskiego
30.10.2007 22:05
List otwarty <b>Karola Nowakowskiego</b> w reakcji na tekst <b>Rafała Steca</b> z dnia 22 października 2007r. „Kibol i Fajne Dziewczyny”, Gazeta Wyborcza. Pana blog opatrzony jest podtytułem: „Nie tylko o sporcie. Czasem ironicznie, czasem śmiertelnie serio. Zazwyczaj złośliwie. Zawsze bezkompromisowo.” Brakuje mi tu jednak sformułowania „nie zawsze prawdziwie”, gdyż teksty „nie o sporcie” i „złośliwe” często się z faktami mijają, bądź też fakty niewygodne dla autora przemilczają. Szkoda, ze dotyczą one głównie kibiców czyli ludzi, których pan nigdy nie rozumiał i jak widać dalej nie rozumie.
„Kibol i Fajne dziewczyny” przypomina inne Pana teksty traktujące o
podobnych sprawach. Wszystkie są pisane z pozycji loży prasowej i
wszystkie są prezentacją „jedynie słusznego” stanowiska. To tak jakby
dziennikarz został zaproszony przez jedna armię do swoich okopów i na
podstawie zastanej tam rzeczywistości i korzystając z opowieści
żołnierzy wizytowanej armii, opisywał okopy po drugiej stronie frontu i
siedzących w nich przeciwników. tam . Szkopuł w tym, że sprawozdający nigdy nie pofatygował się na druga stronę frontu. a przeciwnika widział tylko przez lornetkę na chwile wychynąwszy z okopów Taki materiał już pozwala na „prawdziwe” frontowe korespondencje i wiwisekcję konfliktu Porównanie do wojny jest uzasadnione, ponieważ protest kibiców Legii Warszawa jest pokłosiem batalii wytoczonej przez zarząd i właścicieli klubu „chuliganom z Wilna”. Wojny na której giną jednak nie wzmiankowani sprawcy zamieszek lecz kibice.
Zacznijmy od tego fragmentu:
„Bywalcy tzw. żylety, czyli najsławniejszej trybuny Legii Warszawa,
kontynuują swój - jak go nazywają - protest, ale nie wystarcza im już
"tylko" nie wspierać piłkarzy dopingiem. Znudzeni biegają po całym
sektorze, wyśpiewują nonsensy o właścicielu klubu, który uratował go
przed bankructwem, etc. Zapaskudzają widowisko…”
Bywalcy, tzw Zylety i tzw Krytej ( mam nadzieje nie damy się podzielić-
pomimo istniejących różnic w ocenie sytuacji i podejmowanych
działaniach) nie są znudzeni. Jesteśmy za to wielce zdeterminowani.
Zdeterminowani by stanąć w obronie tego, czym jest dla nas kibicowanie, czym jest wolność człowieka, który sam z nieprzymuszonej woli wspiera swój klub. Nie wspieramy? A co Pan powie, np. o postawie 450 osób w Poznaniu, które swym dopingiem zagłuszały znaczną część wypełnionego do ostatniego miejsca stadionu przy ul. Bułgarskiej? Brak opraw, dopingu na Łazienkowskiej szokuje, ale jednocześnie pokazuje, ze konflikt jest realny i niekoniecznie wszystkie racja są po jednej stronie. Tym bardziej nie po tej jedynie słusznej...
Pana opis ignoruje istotę sporu, a wtedy łatwo pokazać wszystko jako
czysty nonsens. Ale czy model kibica preferowany przez zarząd klubu nie jest wydumanym nonsensem? Nie zakładajcie Panowie Komentatorzy, że kibic to debil z piwem w ręku, załóżcie chociaż na moment, że zdarza się również człowiek myślący, a nawet z poczuciem humoru. Happening, ale jak się zajrzy głębiej to i dowcipu i myśli dopatrzyć się można. Nie ma wulgaryzmów, ani noży, ani nawet narkotyków, – choć to są ponoć standardowe akcesoria o których mówią „Walterowcy” . Słynny już okrzyk „Walter! CO?! Mordo Ty Moja” został nazwany przez członka zarządu KP Legia „żartem rynsztokowym”, a osobie, która intonowała taki okrzyk zagrożono zakazem stadionowym. To dopiero paranoja. „ Właściciel klubu, który uratował go przed bankructwem” nie staje się z tego powodu nietykalny.. Dobre uczynki powinny być docenione ale nie mogą eliminować możliwość krytyki uczynków złych. Mariusz Walter nigdy nie pałał miłością do nas, co i rusz dając do zrozumienia, że się nas pozbędzie. Każdą metodą.
Niesławne wydarzenia z Wilnie wywołały natychmiastową, choć nieco
chybioną, reakcję klubu. Wszyscy kibice zgadzają się, wbrew temu co
zarząd klubu stara się pokazać, że dla osób biegających po murawie Vetry nie powinno być miejsca na Legii. W poszukiwaniu i karaniu ( no niezbyt to się klubowi udaje), włodarze zapędzili się w ślepą uliczkę.. Wylano dziecko z kąpielą. Nie znając sprawców właściwych, pozbyto się przy okazji (nomen omen) Nieznanych Sprawców – grupy organizującej doping na Legii (niech pan zajrzy co oni potrafią http://www.nieznanisprawcy.com/). Skorzystano, ze starej sprawdzonej
metody wrzucenia do jednego worka prawd, półprawd i kłamstw. Przy okazji zakazów stadionowych dla „ekipy wileńskiej” nałożono kary na tzw. ultrasów ( w tym kobiety! „laski” jak Pan mawia) za to, ze odpalili na meczu race. Race których wykorzystanie klub akceptował a z podjętych ustaleń później się wycofał. Co więcej w prowadzonej sprawie przedstawiciele ,klubu zeznawali, że takiego porozumienia nie zawierali.
Kibic, gdy jest potrzebny, j np. przy okazji lobbingu na rzecz nowego
stadionu jest „ziomalem” , a jak już nie jest potrzebny to się nazywa go
„bandyta i dilerem”.
Wiec o co walczymy? Nie o władze, nie o pieniądze, ale :
- o piłkę nożną dla kibiców.
-o traktowanie kibica nie jako intruza i źródło kłopotów ale
pełnoprawnego uczestnika meczu
- o możliwość prowadzenia zorganizowanego dopingu na Legii, co jest
niemożliwe gdy , dla niektórych ultrasów utrzymywane są zakazy
stadionowe i to pomimo braku prawomocnego wyroku,
- o pełne, rozśpiewane, kolorowe stadiony, nie będące jednak „schludnymi kompleksami rozrywkowymi” Na schludnych stadionach, które Pan chętnie przywołuje często jest letnio i nijako.
-o jednolite i jasne stosowanie zgodnych z obowiązującym prawem reguł zarówno dla kibiców jak i pracowników klubu. -o możliwość swobodnego poruszania się po kraju w celu dopingowania własnej drużyny. Klub nałożył tzw zakaz wyjazdowy na grupy zorganizowane i dokłada starań by takie grupy nie zasiadali i nie kibicowali swojej drużynie na stadionie przeciwnika rozsyłające do klubów listy z danymi osób zaliczanymi do uznaniowej kategorii „persona non grata”.
- o zaprzestanie traktowania kibiców w taki sam sposób jak klientów,
widzów widowiska rozrywkowego odbywającego się w multipleksie.
Dalej pisze Pan tak:
„Drugi najdoskonalej spełnia się w Anglii, która produkuje najbardziej
spektakularne i najbardziej dochodowe rozgrywki ligowe świata. (…)Czy
wolimy cywilizowaną kibicowską kulturę wyspiarzy, którzy świetnie się
bawią mimo braku petard i flag …”
Na Wyspach wprowadzono zaostrzone, przepisy prawne, zainwestowano w infrastrukturę (tu tez tak trzeba! –od tego zacznijmy!), na stadionach jest spokój. Względny spokój bo nie zawsze się pokazuje, ale dochodzi tam do bójek, a śpiewy okraszone wulgaryzmami nie są rzadkim zjawiskiem. Jak Angole popiją w swoich pubach, albo jak pojadą za granicę to robią awanturę i o nich głośno co oznacz, że zastosowane instrumenty nie doprowadziły do fundamentalnej zamiany nastawienia i sposobu bycia angielskich fanów. W tym Waszym wyśnionym Albionie, jak sędzia „krzywo” gwiżdże to cale sektory, również rodzinne, krzyczą: bastard, twat,
wanker, fuck, co oznacza wedle Pana „cywilizowaną kibicowską kulturę
wyspiarzy”. Oni racami, flagami się nie interesowali nigdy, wiec nic
im nie trzeba było zabraniać. Oni „odpalają race” wskazującym i
środkowym palcem pokazując „up yours” tym co chcieliby ich pozbawić
możliwości śpiewania swych dumnych i pełnych przekleństw pieśni, bez
względu na to czy są to najbardziej dochodowe rozgrywki świata czy też
„mecz o pietruszkę ” w 8 lidze. Zawsze chodzi o futbol dla kibiców.
Kolejny fragment:
„Tego potrzeba naszej lidze. Pozbycia się kiboli, do których trzeba
dopłacać (bo np. kluby są wyrzucane z europejskich pucharów), a zdobycia prawdziwych fanów, którzy wstydziliby się przeszkadzać własnej drużynie. Rewolucji, po której na stadion będzie warto się wybrać - w razie niesatysfakcjonującego wyniku lub poziomu gry - choćby po to, by poderwać fajną laskę.”
Kary w europejskich pucharach to nie jest powód do chwały ale też kary
nie sa domena kibiców Legii. Płacą je również inne kluby -spójrzmy na
zachowania kibiców holenderskich czy włoskich czy też kibiców
hiszpańskich. Druga strona jest taka, że 4 tys. kibiców Legii
dopingowało drużynę na meczu w Wiedniu, w taki sposób, że austriaccy
komentatorzy, trenerzy, dziennikarze, kibice zazdrościli Legii ze ma
takich fanów. Tylko czy warto o tym pisać? Efektowniej jest eksponować
to, że została nałożona kara, za race albo jeszcze lepiej , o karze bez
podania z jakiego powodu została nałożona.. Race to rzecz sporna, ale
sugeruje zapoznanie się ze stanowiskiem Ogólnopolskiego Związku
Stowarzyszeń Kibiców http://www.lech.poznan.pl/art,7628,deklaracja_ozsk.htm )
Na koniec od dopingu i „laskach”. Gdy drużyna przegrywa, chodzi o to by
podnieść ją dopingiem, a nie obracać się do stojącej obok „laski”. Gdy
piłkarze „grają piach” czasami trzeba im powiedzieć im co się o tym
myśli. . „Kibole” na Ł3, nawet teraz nie zajmują się „laskami”., Możemy
i chcemy pomagać drużynie., ale nie chcemy kar za to, ze się jest
kibicem Legii., My też chcemy silnej Legii, ale nie za cenę bycia
częścią „hiszpańskiego multipleksu”..
Zapraszam na Żyletę. Czasem ironiczną, czasem śmiertelnie poważną,
niekiedy złośliwa. Zawsze bezkompromisową. To szansa na korespondencje z okopów znajdujących się po drugiej stronie frontu i okazja by przez lornetkę popatrzeć na ... lożę prasową.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.