News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Kto ma za długi jęzor, ten piłkarzy gubi

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza, Warszawa.sport.pl

08.06.2013 08:45

(akt. 21.12.2018 15:11)

- Do niedawna to Legia była w Polsce symbolem nieudolności na piłkarskim rynku. Brała zawodników nierozpoznanych, niezrozumiale za nich przepłacając. Lech wykłada się teraz z innego powodu: jak to w Wielkopolsce, ogląda każdą złotówkę, dokonuje selekcji starannie, ale nawyków wielkich biznesowych graczy nie ma za grosz - czytamy w komentarzu Przemysława Iwańczyka w "Gazecie Wyborczej".

Nie rozumiem, skąd ten rwetes. Wyobraźcie sobie klienta giełdy samochodowej, który non stop paraduje obok wymuskanego cacka z niskim przebiegiem i chwali się gromko wokoło, że już niebawem nabędzie je za okazyjną cenę. Inni rzeczywiście podziwiają, są pod wrażeniem okazji, ale i znudzeni nachalną promocją "zaklepanego towaru". Nic nie mówią, tylko sięgają do portfela, płacą trochę więcej znudzonemu całą akcją zbywcy i dobijają targu.


Skandal? Nie, handlowa ignorancja tego pierwszego, żeby nie powiedzieć zwykła ludzka głupota. Nie trzeba być biznesowym rekinem, by wiedzieć, że nawet na mało wymagającym sportowym rynku lepiej mądrze milczeć niż głupio mówić.


Lech chwalił się Estończykiem Henrikiem Ojamaą przez pół roku. Że świetny, że asystuje, od czasu do czasu strzela, że trudno go przepchnąć, ma niezły drybling, jest młody, obiecujący, niedrogi, ale na tyle dobry, by pomóc drużynie w walce o Ligę Europejską. Poznaniacy nawet zaprosili Ojamaę do siebie na ostatnią kolejkę, czym jeszcze bardziej zdeterminowali rywala z Warszawy. Bo ten działał, a nie gadał. Mając gracza wyselekcjonowanego spośród tabuna kandydatów, samemu nie mając dobrze rozwiniętej sieci skautów, Legia wzięła "cacko", jakie na tacy podsunęli jej działacze Lecha.


Musiało pewnie wstrząsnąć szefem wicemistrza Polski Jackiem Rutkowskim, trenerem Mariuszem Rumakiem i innymi. Winnych straty Estończyka powinni jednak szukać wśród swoich, a nie postponować Legię za jej nieetyczne zachowanie. To w Poznaniu ktoś miał za długi jęzor, bo w Legii o Ojamie nie pisnęli ni słowem, choć - jak się teraz okazuje - już od kilku tygodni przymierzali się, by sprzątnąć go przeciwnikom sprzed nosa.


Tak było nie tylko z Ojamaą - Bartosza Bereszyńskiego Lech chciał zatrzymać zimą za czapkę śliwek I nawet niespecjalnie się z tym krył. Legia dała piłkarzowi prawie trzy razy tyle, ale i tak niewiele jak na obecnego reprezentanta Polski i odkrycie ligi. Wszystko po cichu, transfer ogłosiła, dopiero kiedy Bereszyński podpisał umowę.


Już te dwie sprawy pokazują, że tendencja się odwraca. Do niedawna to Legia była w Polsce symbolem nieudolności na piłkarskim rynku. Brała graczy nierozpoznanych, niezrozumiale za nich przepłacając. Lech, dotąd wzór wpozyskiwaniu piłkarzy, wykłada się z innego powodu: jak to w Wielkopolsce, ogląda każdą złotówkę, zawodników poprzez licznych fachowców selekcjonuje starannie, ale nawyków wielkich biznesowych graczy nie ma za grosz.

Cały tekst można przeczytać na Warszawa.sport.pl

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.