Komentarz: Legia sportowo jest coraz słabsza
04.05.2012 10:45
- Tak zje... sprawę po całości mieliśmy mistrza w garści a nie mamy nic. DRAMAT... i nie jest nam wszystko jedno tak jak niektórzy sądzą, ja osobiście jestem załamany - napisał na Facebooku obrońca Legii Jakub Rzeźniczak po porażce 0:1 z Lechią w Gdańsku.
Nie wypada się nawet z Kubą nie zgodzić. Tak – spieprzyliście coś co wydawało się nie do spieprzenia. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy i odpowiedzmy sobie na pytanie czemu tak się stało? Brutalna rzeczywistość jest taka, że błędy popełnili w klubie niemal wszyscy. Właściciele sprzedając za pięć dwunasta trzech podstawowych zawodników z jedenastki Macieja Skorży. Czy sztab szkoleniowy i sami piłkarze nie dostali tym samym jasnego sygnału, że na mistrzostwie mało komu zależy? Czy nie było to powiedzenie PAS w walce o tytuł mistrzowski?
Kolejnym powodem była naiwność, że nowi gracze jak Nacho Novo i Ismael Blanco z marszu będą stanowić o sile zespołu. Ile razy można popełniać ten sam błąd? Przecież wszyscy przerabialiśmy to już z Bruno Mezengą czy Alejandro Cabralem. Wszyscy już powinni wiedzieć, że na przystosowanie się do siermiężnej i często brutalnej ligi polskiej potrzeba czasu. Niestety nikt o tym nie pomyślał, powielono schemat działania i dodatkowo obu okrzyknięto graczami jakich jeszcze w Polsce nie było…
Otóż było i to na pęczki. Liga polska może stała się bardziej wyrównana, ale coraz słabsza - Legia również. Tak, tak – jest słabsza i nie zmienia tego awans z grupy Ligi Europy. Legioniści aby wygrywać, obojętnie z kim, muszą grać z pełnym zaangażowaniem, muszą jeździć tyłkami po murawie i to wszyscy. Inaczej mamy wyniki 0:0 albo 0:1. Popatrzmy na indywidualności. W Legii nie ma skrzydłowego, który w pełnym biegu potrafiłby minąć rywala i dośrodkować dokładnie w pole karne. Może potrafi to Tomasz Kiełbowicz ale on ma już 36 lat i jeśli jest jedynym graczem posiadającym taką umiejętność to świadczy o tym, że od kilku lat trafiają na Łazienkowską gracze słabsi niż kiedyś. Czy Novo lub wcześniej Manu byli lepsi od Radosława Wróblewskiego? Nie, nie byli. Czy Jacek Magiera nie byłby dziś zawodnikiem od którego trenerzy zaczynaliby ostawianie składu? Byłby. A w Legii, na której się wychowałem nie zawsze łapał się do pierwszej jedenastki. Ba „Magik” wciąż jest młody i idę o zakład, że po przepracowaniu dwóch obozów przygotowawczych nie byłby gorszy do Ivicy Vrdoljaka czy Janusza Gola. Legia od dawien dawna nie ma rozgrywającego – dziś możemy tylko marzyć o graczu takim jak Leszek Pisz czy choćby Roger Guerriro. Czy zawodnicy pokroju Radosława Michalskiego, Cezarego Kucharskiego lub Jerzego Podbrożnego nie byliby dziś gwiazdami? Byliby. I to wszystko pokazuje, że liga może i bardziej wyrównana, ale z roku na rok słabsza. Legia niestety też.
Swój kamyczek do obecnej sytuacji dołożył też trener Skorża, ale daleki jestem od robienia z niego kozła ofiarnego czy czynienia jedynym winnym. Faktem jest, że na tle innych drużyn Legia miała potencjał i to spory. Faktem jest, że został on jesienią zmarnowany. Źle się stało, że Legia grała ciągle identycznym ustawieniem, że była niezwykle prosta do rozszyfrowania, że w składzie była mała rotacja – to są błędy Skorży. Jednak nasz trener na obozie w Turcji pod nieobecność Miroslava Radovicia cały ciężar gry ofensywnej oparł na jedynym graczu, który prezentował się wyśmienicie. Maciej Rybus, bo o nim mowa, miał wykonywać rzuty rożne, wolne i być motorem napędowym zespołu. Godzinami trenowane stałe fragmenty gry szlag trafił gdy „Rybkę” sprzedano tuż przed startem ligi. Ktoś może powiedzieć, że nieodpowiedzialne było opieranie gry na jednym zawodniku. Zgadza się, ale szkoleniowiec nie miał dużego pola manewru. Radović był w tym czasie w Warszawie, Michał Kucharczyk szukał formy, Michał Żyro był niewiadomą, podobnie jak Rafał Wolski. Nowych zawodników jeszcze wtedy nie było nawet w drużynie – naprawdę pole manewru było bardzo ograniczone.
Winna jest błędna polityka budowania zespołu. Przy Łazienkowskiej nie ma osoby, która odpowiadałaby całościowo za wizję sportową klubu – nie tylko tą najbliższą, ale także przyszłościową. O przyjściu zawodnika do Warszawy często decyduje wciąż przypadek czy kontakty menedżerskie. Nie tędy droga… Właściciele nie są chętni do ryzyka w postaci kolejnych inwestycji - a szkoda, bo w tym roku była szansa aby na lata ugruntować przewagę Legii nad innymi drużynami. Ta szansa jednak została zaprzepaszczona i to bardzo boli...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.