Komentarz: Miroslav Radović musi zostać!
10.05.2012 11:57
Serb przybył do Warszawy w 2006 roku, kiedy trenerem Legii był Dariusz Wdowczyk. Początek miał niezwykle udany, szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Na gorsze zmieniła się gra "Rado" za trenera Jana Urbana - choć też nie od razu. Między zawodnikiem i szkoleniowcem nie było chemii, piłkarz źle znosił docinki i żarty na swój temat z ust trenera. Swoje zrobił też brak atmosfery na trybunach - Bratko lubi grać dla publiczności, często wręcz dla niej. Podczas konfliktu nie mógł na to liczyć. Miał dość, myślał o tym by opuścić Łazienkowską.
Sytuacja zmieniła się kiedy do klubu przyszedł Maciej Skorża. Trener najpierw wstrząsnął Serbem zsyłając go do Młodej Ekstraklasy, a następnie dotarł do niego, znalazł mu nowa pozycję na boisku i piłkarz odpłacił mu się jak potrafił najlepiej. Przez dwa lata zdobył 24 bramki co jest wynikiem jak na ofensywnego pomocnika bardzo dobrym. Do tego dochodzą liczne asysty oraz akcje poprzedzające zdobycie bramek. Jesienią to dzięki "Bratko" wszyscy mogliśmy jeździć po Europie i cieszyć się z kolejnych goli i punktów. Gdyby nie trafienie Rado w Turcji, czy dwie bramki ze Spartakiem w Warszawie to nie byłoby Ligi Europy. W fazie grupowej Serb także nie zawodził, rywalizował o miano najlepszego strzelca rozgrywek. Taka postawa została nagrodzona licznymi tytułami - m.in. najlepszego piłkarza roku czy najpopularniejszego sportowca Warszawy!
Rado obiecywał, że te wyróżnienia będą dla niego tylko i wyłącznie motywacją do cięższej pracy. Zimą otrzymał ofertę z AS Monaco, ale nie był zainteresowany - uważał, że gra w lepszym klubie, że w Warszawie jest szanowany, a w dodatku wkrótce miał mu się urodzić syn. Niestety zaraz potem przytrafiły się kontuzje - najpierw były kłopoty z pachwiną i praktycznie obóz na Cyprze spisany na straty. Później na drugim zgrupowaniu złamał sobie żebra, wrócił do domu i znów nie trenował. Doliczając do tego wcześniejszy urlop w grudniu miał niemal trzy miesiące przerwy w treningach. Do gier wiosną wrócił z marszu, bez wcześniejszego dojścia do odpowiedniej dyspozycji. Uważał, że nawet w słabszej formie jest w stanie pomóc zespołowi, a trener uważał że Miro bez formy i tak nie jest gorszy od kolegów z pomocy i trudno się z tym nie zgodzić.
Ostatecznie wiosna była w wykonaniu Rado słabiutka, były jedynie momenty jak asysta i bramka w finale Pucharu Polski. Niestety Serba nie miał kto zastąpić - Rafał Wolski doznał urazu, a inni byli po prostu słabsi. Radko zawiódł oczekiwania, ale tak naprawdę nie mogło być inaczej - rozbrat z treningami zrobił swoje.
Jednak cały czas zawodnik dbał o odpowiednią atmosferę w szatni - pocieszał innych, był dla nich wsparciem choć sam czasem był załamany tym, że mu nie wychodzi. To on wraz z Michałem Żewłakowem i Arturem Jędrzejczykiem tworzyli atmosferę. Jego wkład w życie codzienne zespołu jest nieoceniony.
I teraz słyszę z różnych źródeł, że Radović ma być kolejnym winnym, że jest pierwszym na liście do sprzedaży. Już pomijając fakt, że nie ma kim go zastąpić to Rado zwyczajnie w świecie nie zasłużył na to aby go skreślić, zapracował sobie nie raz na szansę pokazania się jesienią, na przepracowanie solidnie letniego okresu przygotowawczego. Dlatego nie szukajmy winnych po omacku, nie działajmy emocjonalnie. Dajmy czas zawodnikowi na treningi oraz powrót do formy. Być może, że odpłaci się za to tak samo jak trenerowi Skorży.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.