News: Komentarz: Prezentów już dość!

Komentarz: Prezentów już dość!

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

03.08.2012 11:33

(akt. 11.12.2018 01:57)

W rewanżu z SV Ried Legia zagra bez Jakuba Wawrzyniaka, który będzie pauzować za czerwoną kartkę. Przed Janem Urbanem twardy orzech do zgryzienia, bo kolejny mecz, kiedy jego piłkarze asystują przy trafieniach rywali, nie może się powtórzyć. Irytujące błędy defensorów odbijają się na pewności siebie całej drużyny. Wydaje się, że właśnie teraz nadszedł czas, by uderzyć pięścią w stół i powiedzieć: sprawdzam!

Szkoleniowiec Legii, mimo wczorajszej pomyłki, nie zrezygnuje z Michała Zewłakowa. Kapitan warszawian – najczęściej – to gwarancja solidności i spokoju. Trzeba jednak przyznać, że pewne mankamenty, przynajmniej raz na jakiś czas - ale mimo wszystko częściej niż dawniej – dają o sobie znać. Z racji niskiego, jak na środkowego obrońcę, wzrostu, 102-krotny reprezentant Polski nie wygrywa seriami pojedynków w powietrzu. Czasami też, ze względu na nie najlepszą szybkość, rywalowi udaje się go minąć. O ile jednak to wszystko można logicznie wytłumaczyć, to co powiedzieć o bramce na 0:1 z SV Ried? Od kogo, jeśli nie od niego, należy wymagać, by był ustawiony właściwie? Ejże, to przecież Żewłakow, to człowiek-instytucja…


Jak na postawę linii obronnej powinien zareagować trener Urban? Może warto – na początek - wziąć pod uwagę wzrost i skoczność. Czy ktoś zna dobry zespół, w którym obaj boczni obrońcy są skuteczniejsi w powietrzu od swoich kolegów ze środka? Co ważne, żaden z czwórki defensorów nie wyróżnia się parametrami szybkościowymi. Zakładając, że błąd w ustawieniu, prędzej czy później, zdarzy się każdemu z nich, przeciwnicy Legii mają dość łatwe zadanie. Konsekwencją nakładających się na siebie defensywnych niedoskonałości są rzuty karne. Ostatnimi czasy w ilościach hurtowych…


Czy warto zmieniać? Kiedy nie idzie, jest to najłatwiejsza metoda i, co pokazuje historia Marcina Komorowskiego, często okazuje się skuteczna. Jakub Rzeźniczak, Marko Suler, Mateusz Cichocki i Tomasz Kiełbowicz. Każdy z tego kwartetu ma swoje zalety, które byłyby przydatne w czasie meczów. Rzeźniczak na prawej stronie dałby możliwość przesunięcia Artura Jędrzejczyka do środka. Artur musiałby popracować wtedy nad wyeliminowaniem ostrych ataków na przeciwnika i grą "na raz”, ale w powietrzu stanowiłby wartość dodaną. Sulera ustawiano w Belgii nie tylko w centrum defensywy. Dość często występował też jako lewy obrońca, choć akurat trener Urban, jak do tej pory, ani razu nie zastosował tego wariantu. Słoweniec na swojej nominalnej pozycji – czysto teoretycznie - byłby dobrym partnerem dla Żewłakowa. Jest wysoki, podobno szybki, potrafi bardzo dobrze wprowadzić piłkę, ale… No, właśnie. Od kiedy trafił do Warszawy, zbyt często wciela się w rolę świętego Mikołaja, a Legii na następne prezenty już nie stać. Cichocki? Młody i niedoświadczony, jednak mający kilka ważnych zalet. Przede wszystkim gra rozsądnie, nie ma problemów z przyspieszeniem, dzięki wzrostowi wygrywa większość główek, nie zawala bramek. Wkrótce może stać się czarnym koniem, naprawdę. Z kolei Kiełbowicz pewnie będzie naturalnym następcą Wawrzyniaka w meczu z Ried, lecz trudno oczekiwać, by na stałe zadomowił się w pierwszym składzie.


Tyle, jeśli chodzi o rozwiązania długotrwałe. W przypadku pojedynku z Austriakami i koniecznością gonienia wyniku, warto ustawić na lewej obronie Michała Żyrę. Ze swoją lewą nogą i dośrodkowaniem na pewno jest groźniejszy od Rzeźniczaka, a dynamiką i siłą fizyczną góruje nad Kiełbowiczem. Michał nie lubi tej pozycji, ale jeden mecz nie wyrządzi mu krzywdy. Zwłaszcza, skoro Legia może na tym wiele zyskać.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.