Komentarz: Prezentów już dość!
03.08.2012 11:33
Szkoleniowiec Legii, mimo wczorajszej pomyłki, nie zrezygnuje z Michała Zewłakowa. Kapitan warszawian – najczęściej – to gwarancja solidności i spokoju. Trzeba jednak przyznać, że pewne mankamenty, przynajmniej raz na jakiś czas - ale mimo wszystko częściej niż dawniej – dają o sobie znać. Z racji niskiego, jak na środkowego obrońcę, wzrostu, 102-krotny reprezentant Polski nie wygrywa seriami pojedynków w powietrzu. Czasami też, ze względu na nie najlepszą szybkość, rywalowi udaje się go minąć. O ile jednak to wszystko można logicznie wytłumaczyć, to co powiedzieć o bramce na 0:1 z SV Ried? Od kogo, jeśli nie od niego, należy wymagać, by był ustawiony właściwie? Ejże, to przecież Żewłakow, to człowiek-instytucja…
Jak na postawę linii obronnej powinien zareagować trener Urban? Może warto – na początek - wziąć pod uwagę wzrost i skoczność. Czy ktoś zna dobry zespół, w którym obaj boczni obrońcy są skuteczniejsi w powietrzu od swoich kolegów ze środka? Co ważne, żaden z czwórki defensorów nie wyróżnia się parametrami szybkościowymi. Zakładając, że błąd w ustawieniu, prędzej czy później, zdarzy się każdemu z nich, przeciwnicy Legii mają dość łatwe zadanie. Konsekwencją nakładających się na siebie defensywnych niedoskonałości są rzuty karne. Ostatnimi czasy w ilościach hurtowych…
Czy warto zmieniać? Kiedy nie idzie, jest to najłatwiejsza metoda i, co pokazuje historia Marcina Komorowskiego, często okazuje się skuteczna. Jakub Rzeźniczak, Marko Suler, Mateusz Cichocki i Tomasz Kiełbowicz. Każdy z tego kwartetu ma swoje zalety, które byłyby przydatne w czasie meczów. Rzeźniczak na prawej stronie dałby możliwość przesunięcia Artura Jędrzejczyka do środka. Artur musiałby popracować wtedy nad wyeliminowaniem ostrych ataków na przeciwnika i grą "na raz”, ale w powietrzu stanowiłby wartość dodaną. Sulera ustawiano w Belgii nie tylko w centrum defensywy. Dość często występował też jako lewy obrońca, choć akurat trener Urban, jak do tej pory, ani razu nie zastosował tego wariantu. Słoweniec na swojej nominalnej pozycji – czysto teoretycznie - byłby dobrym partnerem dla Żewłakowa. Jest wysoki, podobno szybki, potrafi bardzo dobrze wprowadzić piłkę, ale… No, właśnie. Od kiedy trafił do Warszawy, zbyt często wciela się w rolę świętego Mikołaja, a Legii na następne prezenty już nie stać. Cichocki? Młody i niedoświadczony, jednak mający kilka ważnych zalet. Przede wszystkim gra rozsądnie, nie ma problemów z przyspieszeniem, dzięki wzrostowi wygrywa większość główek, nie zawala bramek. Wkrótce może stać się czarnym koniem, naprawdę. Z kolei Kiełbowicz pewnie będzie naturalnym następcą Wawrzyniaka w meczu z Ried, lecz trudno oczekiwać, by na stałe zadomowił się w pierwszym składzie.
Tyle, jeśli chodzi o rozwiązania długotrwałe. W przypadku pojedynku z Austriakami i koniecznością gonienia wyniku, warto ustawić na lewej obronie Michała Żyrę. Ze swoją lewą nogą i dośrodkowaniem na pewno jest groźniejszy od Rzeźniczaka, a dynamiką i siłą fizyczną góruje nad Kiełbowiczem. Michał nie lubi tej pozycji, ale jeden mecz nie wyrządzi mu krzywdy. Zwłaszcza, skoro Legia może na tym wiele zyskać.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.