Komentarz: Szacunek dla bohaterów z drugiego rzędu
24.05.2012 15:03
O Dariuszu Banasiku, podobnie jak innych członkach jego sztabu – Marcinie Muszyńskim i Cesarze Sanjuanie-Szklarzu, wkrótce napiszemy więcej. To oni, wsparci niezastąpionym w tej kwestii Jackiem Magierą, stawiają pieczątkę na kolejnych produktach Akademii i zaszczepiają w nich chęć bycia najlepszymi. – Wiem, że wynik w kategoriach młodzieżowych nie jest najważniejszy. Pamiętajmy jednak, gdzie pracujemy. Nasz zawodnik musi gładko wejść do piłki seniorskiej, a pierwszej Legii liczą się tylko zwycięstwa, tam nie ma czasu na naukę. Dlatego chłopcy muszą być od małego uczeni wygrywania – wytłumaczył nam trener mistrza Młodej Ekstraklasy, kiedy zapytaliśmy go o tajemnicę sukcesu byłych podopiecznych. „Od małego” – a więc bohaterami tego tekstu będą postaci zaangażowane w ten proces na co dzień.
Trzon Młodej Legii stanowili wychowankowie rocznika 1992, dotychczas najbardziej udanego w historii Akademii. Legioniści w składzie z Michałem Żyro, Rafałem Wolskim i spółką sięgnęli po wicemistrzostwo Polski w kategorii juniorów młodszych. Niedługo później dostali szansę w Młodej Ekstraklasie, w której spora część z nich sobie poradziła i albo przebiła się do pierwszego składu, albo stanowiła o sile tegorocznego mistrza. To właśnie tych piłkarzy stworzył trener Krzysztof Dębek. To on pracował nad ich indywidualnymi niedostatkami, nie tylko tymi boiskowymi, ale też charakterologicznymi. Jego zasługi w mediach często są pomijane. Niesłusznie. Ze swoimi podopiecznymi stworzył emocjonalną więź i dla większości pozostaje ważnym autorytetem. – Wyjechaliśmy na pierwszy obóz z trenerem Dębkiem. Wszyscy byliśmy ciekawi, jak to będzie. Nadeszła pora obiadowa, więc zeszliśmy na stołówkę. Stanąłem przy barze, obok niego. Nagle minęły nas 3 sympatyczne dziewczyny. – Która liga? – zapytał mnie trener. Zaskoczony odpowiedziałem, że hiszpańska. Akurat wtedy chciał pogadać o ich urodzie… Od tamtej pory wita mnie zwrotem „Hala Madrid”. Potrafił zrobić mega atmosferę i być przy tym świetnym trenerem – wspomina Dominik Furman. W podobnym tonie wypowiada się również Mateusz Cichocki. – Na słynnych odprawach u trenera Dębka cały zespół siedział przestraszony, taki czuliśmy przed nim respekt. Ale potem, już na murawie, szliśmy za nim jak w ogień. Każdy! Patrząc z perspektywy czasu, miał nosa do zmieniania zawodnikom ich nominalnych pozycji. Bartosz Widejko przyszedł jako napastnik, a został lewym obrońcą. Kiedyś za jego plecami występował ofensywny pomocnik Wojciech Lisowski, dla którego trener znalazł miejsce na prawej stronie defensywy. Obaj wiele na tym zyskali, zresztą wszyscy inni też mają mu wiele do zawdzięczenia – zaznacza kapitan Młodej Legii.
Drużyna z rocznika 1992 to opowieść o powstaniu legijnej szkółki, dziś najlepszej w kraju. W pierwszych latach rządów ITI Legia dopiero budowała siatkę skautów wyłapujących najzdolniejszych polskich juniorów. W tamtym okresie, oprócz naborów, najczęściej sprowadzano zawodników z kadry Mazowsza. Nie każdy jednak chciał zaryzykować swoją przyszłość w klubie, w którym wychowankowie wcześniej w zasadzie nie istnieli. Jednym z głównych architektów zdecydowanego postawienia na młodzież był Jacek Mazurek, obecnie dyrektor Akademii, a w przeszłości pierwszy szkoleniowiec Młodej Legii. To on pojechał do Olsztyna, gdzie akurat wraz z kadrą województwa przebywał tyczkowaty 13-letni napastnik podwarszawskiego Piaseczna, dziś bardziej znany jako Michał Żyro. – Właśnie po tamtym meczu trener Mazurek, wraz z ówczesnym dyrektorem, Andrzejem Trzeciakowskim, podeszli do mojego taty i zaprosili mnie na treningi – w ten sposób „Żyrko” wspomina moment przyjścia do Legii. O tym, że jeśli dyrektor Mazurek uprze się na transfer jakiegoś zawodnika, to nie odpuści, dopóki go nie pozyska, wiadomo od dawna. Najdokładniej opiszą to dwa przykłady. Młody Rafał Wolski, uczęszczający jeszcze do głowaczowskiego gimnazjum, już wtedy wyróżniał się w miejscowym Jastrzębiu. Zdecydowanie najkorzystniej wypadał jednak w turniejach halowych, które zazwyczaj kończył odbierając statuetkę dla najskuteczniejszego strzelca albo najlepszego zawodnika.. Po jednej z takich imprez parol na „Wolaka” zagiął właśnie dyrektor Mazurek. Sprowadzenie świeżo upieczonego reprezentanta Polski musiało mu spędzać sen z powiek, bo veto postawił ojciec i zarazem trener Rafała. Ostatecznie udało mu się go przekonać dopiero kilka lat później. Podobną determinację wykazał względem wspomnianego już Furmana. – Był piątek. Od poniedziałku miałem przenieść się na stałe do Piaseczna, czyli grać tam w piłkę i chodzić do szkoły. Wszystko było już podpisane. Wtedy zgłosiła się Legia. Przyjechał po mnie dyrektor Mazurek i zaprosił na trening do Warszawy. Wsadził mnie do auta i przywiózł z Szydłowca prosto do hali na Bemowie, a po zajęciach czekała nas ta sama przejażdżka, tylko w drugą stronę – opowiada z podziwem młody rozgrywający. - Później dowiedziałem się, że próbując się ze mną skontaktować, by namówić na grę w Akademii, znalazł w książce telefonicznej numer do mojej cioci i dopiero od niej otrzymał mój telefon – dodaje po chwili.
Krzysztof Dębek i Jacek Mazurek. Mistrzowska patera dla Młodej Legii i sukcesy jej wychowanków to w sporym stopniu również ich zasługa. Pozostaje nam dodać: oby tak dalej, panowie!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.