Domyślne zdjęcie Legia.Net

Koniec Fijarczyka

Leszek Dawidowicz

Źródło: Przegląd Sportowy

23.09.2002 11:09

(akt. 15.01.2019 21:01)

JEŚLI SęDZIA Antoni Fijarczyk poprowadzi w następnej kolejce mecz ekstraklasy, śmiało będziemy mogli mówić o skandalu i kompromitacji w centrali Polskiego Związku Piłki Nożnej. Tak żenującej ...
... postawy arbitra jeszcze w tym sezonie nie było - niepodyktowanie trzech ewidentnych i dwóch ewentualnych rzutów karnych, niepokazanie dwóch oczywistych czerwonych kartek, wprowadzenie bardzo nerwowej atmosfery na boisku i trybunach - to wszystko obciąża tylko konto amatora z gwizdkiem. I aż żal było słuchać, gdy na konferencji prasowej poinformowano, iż obserwator PZPN, Zbigniew Przesmycki, ocenił sędziego na "dobrze". Bo było daleko od dobrze, daleko od znośnie, nie było nawet miernie. Antoni Fijarczyk prowadził zawody katastrofalnie, a równie katastrofalnie ze swoich obowiązków wywiązał się Przesmycki. Przeciwko Odrze W pierwszej połowie zabrali gola gościom, bo znajdujący się w polu karnym Łukasz Surma sfaulował znajdującego się w polu karnym Przemysława Plutę. Jednak jakimś cudem sędzia Fijarczyk uznał, że starcie dwóch przebywających w "szesnastce" zawodników nastąpiło poza "szesnastką". Następnie goście wykonali rzut wolny z linii pola karnego. Panie arbitrze, nie prowadzimy na naszych łamach bezpłatnego kursu sędziowania i dlatego nie będziemy panu cytowali przepisu, że linia pola karnego należy do pola karnego. Miał pan dość czasu na przyswojenie sobie tej wiedzy, teraz bez żalu żegnamy pana z grona pierwszoligowych sędziów. Przeciwko Legii Druga bardzo poważna wpadka sędziego to faul na Cezarym Kucharskim. Turla się piłeczka, za nią zawodnik, turla się piłeczka, za nią... nikogo. "Kucharz" wycięty, a futbolówka nawet nie została musnięta. Ale dla sędziego Fijarczyka - nic to! Gramy dalej. No to graliśmy dalej... Aleksandar Vuković założył siatkę Radimowi Sablikowi i być może nawet zdobyłby gola. Ale Sablik się wypiął, przewrócił "Vuko", a wszystko to na oczach stojącego trzy metry dalej Fijarczyka. I tu już ręce opadają. Arbiter drwił sobie z piłkarzy, trenerów i kibiców. Godne podsumowanie Nie samymi karnymi człowiek żyje. Wojciech Szala, znany na pierwszoligowych boiskach głównie z tego, że częściej trafia rękoma w twarz rywali niż nogami w piłkę, z premedytacją zdzielił Wojciecha Górskiego. Dla Fijarczyka to szczegół, nie ma kartki. Czy wyrzucił z boiska także Górskiego, który odstawiał cyrki, symulował, a potem skosił Kiełbowicza? Też nie, bo po co? I najlepszym podsumowaniem tego żałosnego występu arbitra było jego zejście z boiska - potulnie wmieszał się pomiędzy zawodników Legii, żeby tylko kibice go nie przyuważyli. Nawet nie zaczekał - choć jest to jego obowiązkiem - na zawodników Odry...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.