Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kontuzjowany doktor Machowski sam się będzie leczył

Pedro Albutlovar

Źródło: Legia.Net

18.01.2008 18:08

(akt. 21.12.2018 09:28)

Jedynym kontuzjowanym obecnie legionistą jest... <b>Stanisław Machowski</b>. Doktor podczas upadku doznał kontuzji prawego kolana. Do zajęć wrócił natomiast<b> Dickson Choto</b>, choć na razie trenował nie z kolegami z zespołu, a z masażystą <b>Zbigniewem Sęktasem</b>. Na przedpołudniowym treningu rozpoczęto kilka rywalizacji o... różne mistrzostwa.
Na zgrupowaniu Legii w Esteponie nie ma nudnych dni. Na przedpołudniowym treningu trener Ryszard Szul miał pełne ręce roboty. Najpierw podał każdemu piłkarzowi jego próg tlenowy, a później zagonił do biegania. Nie wszyscy jednak potrafili korzystać z dobrodziejstw techniki, którymi rozporządza trener "Sztanga". Szczególnie młodzi piłkarze musieli prosić o rady swojego szkoleniowca, jak należy posługiwać się zegarkiem. Dziś po raz pierwszy nikt nie spóźnił się na przedpołudniowy trening, co wcześniej było normą. Po raz pierwszy ćwiczył dziś także Dickson Choto. Najpierw potruchtał, a później, pod czujnym okiem Zbigniewa Sęktasa, rozciągał się na trawie. Gdy "Skała z Zimbabwe" leniuchował, jego koledzy ćwiczyli w pocie czoła. Dziś na wybrzeżu jest 20 st. C. i po raz pierwszy nie wieje wiatr. Słonko więc przygrzewało, a zawodnikom ze skroni leciały stróżki potu. Dziennikarze natomiast, urządzili sobie konkurs rzutów karnych. Nie było mocnych na redaktora Kalego z TVN i redaktora Konia z Życia Warszawy. Wykorzystywali każdą jedenastkę, nie dając szans bramkarzowi, którym był dźwiękowiec TVN - "Wiking". Poważną rywalizację o dziennikarskie mistrzostwo jedenastek przerwała kontuzja doktora Stanisława Machowskiego, który zaliczał kolejne okrążenia wokół boiska. Po strzale Kalego siatka zatrzepotała, a "Dr Strosmajer" przewrócił się o nią, doznając stłuczenia prawego kolana. - Sam się wyleczę, korzystając z medycyny naturalnej - bagatelizował upadek Pan Stasio. Gdy doktor robił kolejne kółeczko, trener Jan Urban, zarządził dla części grę w siatkonogę, a dla drugiej dośrodkowania i wykańczanie akcji. Nagle okazało się, że nie tak łatwo będzie zmierzyć się w siatkonogę, bo... nie ma siatek. Trener Jacek Magiera znalazł jednak siatkę ochronną, która była zamocowana po dwóch stronach stromych schodów oraz przytwierdzające ją pręty. Brakowało jednak znaczników. Czujne oko kierownika Ireneusza Zawadzkiego wypatrzyło je na drugim boisku, gdzie ćwiczyli piłkarze Young Boys Berno. A że "Młodzi chłopcy" z Berna będa jutrzejszymi rywalami legionistów, dziennikarze postanowili nie ułatwiać Szwajcarom przygotowań do meczu z warszawską drużyną, więc bezczelnie... podprowadzili im znaczniki. Po chwili na miejscu szybko zjawił się organizator zgrupowania Legii w Hiszpanii i przywiózł profesjonalne boiska do... badmintona z siatkami i czerwonymi liniami. Co za czujność!! Na zakończenie treningu zaczęły padać propozycje różnych zakładów. Dziennikarz chciał założyć się z Wojtkiem Skabą ile mu strzeli karnych, zaś młodzi piłkarze z trenerami o to, kto wygra w siatkonogę. Pierwszy zakład nie został sfinalizowany, bowiem po morderczym treningu m. in. z gumami, piłkami lekarskimi i akrobatyką, Skaba nie miał sił. Gdy wszyscy odjechali, zaczął się mecz o mistrzostwo Legii w siatkonogę...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.