
Kosmalski: Miałem opinię alkoholika
13.06.2007 10:18
(akt. 22.12.2018 23:36)
Był jednym z najzdolniejszych piłkarzy w Polsce. Wielkiej kariery - na własne życzenie - jednak nie zrobił. Teraz <b>Jacek Kosmalski</B> nadrabia stracony czas. - Przez alkohol zmarnowałem kilka lat kariery i mogłem stracić rodzinę. Na szczęście ten rozdział w moim życiu jest już zamknięty - mówi były piłkarz między innymi Legii Warszawa i Pogoni Szczecin.
O tym nie musi nikogo specalnie przekonywać Kosmalski właśnie został królem strzelców drugiej ligi. I to bezdyskusyjnym, bo następnego w tej klasyfikacji Vuka Sotirovicia wyprzedził o pięć bramek. - Bez dwóch zdań, to najlepszy sezon w mojej karierze - nie ma wątpliwości piłkarz, ale specjalnie nie jest zaskoczony tą zwyżką formy. - Szczerze ? Już na zgrupowaniu zimowym w Turcji czułem, że to będzie moja runda. Powiedziałem wówczas trenerowi, że strzelę 14 bramek - cieszy się snajper.
Talent miał wielki
Kosmalski był jednak jednym z niewielu, który wierzył, że ta runda może być dla niego przełomowa. W końcu do tej pory jego najlepszy wynik w sezonie to 6 goli przed dwoma laty jeszcze w pierwszej lidze. - Nie jestem zaskoczony, że Jacek zaczął strzelać bramki, ale nie spodziewałem się, że będzie miał ich tak wiele - przyznaje były kolega klubowy Kosmalskiego, Dariusz Dźwigała. - Myślę, że Jacek umiejętności ma tak duże, że mógłby walczyć o króla strzelców nawet w ekstraklasie. Niestety do tej pory nie potrafił tego potwierdzić. Na treningach zawsze prezentował się świetnie, a mecze miał słabsze - wspomina Dźwigała.
Napastnik Polonii prywatnie niezwykle skromny, otwarty
i szczery człowiek. Nie lubi chwalić się swoimi ostatnimi dokonaniami, na każdym kroku podkreśla, że jego dobra forma to zasługa trenera Waldemara Fornalika, a także kolegów. Dlatego trudno uwierzyć, że tak spokojny i ułożony piłkarz miał w swoim życiu burzliwy okres. - Swego czasu zastanawiałem się, w jakim momencie kariery bym się teraz znajdował, gdybym przez kilka lat nie nadużywał alkoholu. Niektórzy mówią, że grałbym w reprezentacji Polski i w jakimś czołowym europejskim klubie. Kto wie, może... - zastanawia się Kosmalski.
Talent miał wielki. Już w wieku 14 lat występował w kadrze trenera Andrzeja Zamilskiego, obok takich zawodników jak Mariusz Kukiełka czy Łukasz Surma. Oni w jakiś sposób zaistnieli zarówno w lidze, jak i w dorosłej reprezentacji. Kosmalskiemu nie było to dane.
Nie jestem złodziejem
Wszystko zaczęło się, gdy przeszedł z Głazów Tychowo do Legii Warszawa. Teoretycznie powinien to być krok do wielkiej kariery. W przypadku napastnika Polonii przeprowadzka do Warszawy okazała się jednak zgubna. - Po pewnym czasie kompletnie zwariowałem! Coraz mniej interesowały mnie treningi, a zamiast tego zacząłem chodzić na imprezy. Wiadomo, życie w wielkim mieście imponowało mi, poza tym nie narzekałem na brak pieniędzy, więc zacząłem się bawić. Bardzo często bywało tak, że wracałem do domu wcześnie rano i niedługo potem szedłem na trening - opowiada. A w pewnym momencie nawet w ogóle przestał pojawiać się przy Łazienkowskiej. - Dostałem szansę gry w dwóch meczach po kilka minut i miałem dużą szansę zagrać w podstawowym składzie w prestiżowym spotkaniu z Widzewem Łódź. Ale ja w tym czasie wolałem pojechać na kilka dni do domu, nikomu nawet nie dając najmniejszego znaku życia - przyznaje. W czasie przygody w warszawskim klubie dorobił się opinii nie tylko balangowicza, ale także... złodzieja. Krążyły plotki, że Kosmalski okradał kolegów z drużyny. - To kompletna bzdura, ale wiem skąd się wzięła. Kiedyś przyjechali do mnie koledzy z moich rodzinnych stron. Niestety pod moją nieobecność w hotelu zabrali coś jednemu z legionistów i zaczęto mówić, że to ja kradnę. Na szczęście zainteresowane osoby poznały już prawdę - dodaje.
Żona wytrzymała
Rozrywkowy tryb życia sprawił, że władze Legii pozbyły się zawodnika i oddały do Dolcanu Ząbki. Od tego momentu dla Kosmalskiego zaczęła się tułaczka po niższych ligach. Piłkarz zamiast grać z Legią o najwyższe cele, biegał po boiskach w Policach i Łukowie. Małe miasteczka co prawda nie kusiły go nocnym życiem, ale nie oznacza to, że przestał pić. - Krążyły plotki, że Jacek pije. W takim mieście jak Police nie ma za bardzo co robić, więc po treningach piłkarze chodzili na piwo - potwierdza były trener Pogoni Mariusz Kuraś, który był jedną z osób, która pomogła piłkarzowi wyjść z nałogu. Ale momentem przełomowym w życiu Jacka stała się śmierć jego ojca. - Zacząłem się zastanawiać nad swoim życiem. Pomyślałem, że przez alkohol nie tylko zmarnowałem wiele lat kariery, ale także byłem bardzo bliski straty rodziny. Na szczęście żona wytrzymała ten okres i jestem jej za to wdzięczny - mówi.
Wydaje się jednak, że łatwiej zerwać z nałogiem, niż zmienić opinię na swój temat. - Niestety przyklejono mi łatkę alkoholika i trudno jest ją oderwać - przyznaje Kosmalski. Najlepszą odpowiedzią na to wszystko są jednak strzelone gole. - Chcę udowodnić wszystkim tym, którzy mnie już przekreślili, że jestem wartościowym zawodnikiem. Myślę, że będzie jeszcze o mnie głośno - twierdzi przymierzany do Legii przez Mirosława Trzeciaka, Kosmalski.
Rozmawiał: Jarosław Koliński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.