Koszykówka: Zwycięstwo po emocjonującym spotkaniu

Redaktor Michał Grzegorczyk

Michał Grzegorczyk

Źródło: Legia.Net

16.03.2019 17:18

(akt. 16.03.2019 18:39)

W meczu 22. kolejki Energa Basket Ligi Legia Warszawa w hali na Bemowie podejmowała Spójnię Stargard. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu i wyśmienitej czwartej kwarcie wygranej przez legionistów 24:13, podopieczni trenera Tane Spaseva wygrali swój jedenasty mecz w tym sezonie 76:72. Ozdobą spotkania był pojedynek liderów obu drużyn Omara Prewitta i Roda Camphora, którzy zdobyli odpowiednio 25 i 23 punkty.

Do sobotniego spotkania legioniści przystępowali w roli faworyta podejmując drużynę ze Stargardu, która w tym sezonie wygrała tylko pięć razy. Początkowe minuty meczu były bardzo wyrównane obie drużyny nieźle broniły i popełniały liczne straty dlatego po 1,5 minuty gry i osobistych Roda Camphora i akcji 2+1 Sebastiana Kowalczyka Legia prowadziła 3:2. Legioniści szukali gry z pod kosza i po dwóch udanych akcjach Rusłana Patiejewa i trójce Kowalczyka gospodarze prowadzili 10:7. Po skutecznej dobitce Wojciecha Frasia Legia przez trzy minuty pozostawała na minimalnym prowadzeniu 10:9, ponieważ oba zespoły całkowicie straciły skuteczność. Fatalną serię pudeł przerwał dopiero rzutem z półdystansu Omar Prewitt. Na 30 sekund przed końcem goście wyszli na prowadzenie 14:13 po trzech celnych osobistych Comphora, który był faulowany przy rzucie trzypunktowym. Wynik kwarty na 15:14 trafieniem spod kosza ustalił Michał Kołodziej, swoją szansę na objęcie prowadzenia miał jeszcze zespół trenera Kamila Piechuckiego, Comphor trafił ekwilibrystyczny rzut pod koniec kwarty jednak nieznacznie po czasie gry.

W drugiej kwarcie mecz wyrównał się jeszcze bardziej. Obie drużyny zaczęły grać skuteczniej, ale większą determinację było widać po stronie Spójni, która po 12 minutach gry miała, aż 8 zbiórek w ataku, a 17 w sumie, przy tylko 8 zbiórkach Legii. Kiedy dwie trójki wpadły Camphorowi i jedna Hubertowi Pabianowi goście wyszli na prowadzenie 29:31. Po skutecznej penetracji Marcina Dymały i czteropunktowej stracie o czas poprosił trener Tane Spasev. Po krótkiej przerwie w poczynaniach legionistów było widać większe zaangażowanie w walce na tablicach. Po kolejnej zbiórce w ataku i dobitce Mariusza Konopatzkiego udało się doprowadzić do remisu po 31. Jednak ponownie nie do zatrzymania w tej części meczu był Camphor, który trafił po raz trzeci zza łuku i zdobył swój szesnasty punkt. Po dwóch osobistych na 16 s. przed końcem kwarty Shane Richards wyprowadził swój zespół na pięciopunktowe prowadzenie. Jednak równo z syreną kończącą pierwszą połowę celnym rzutem za trzy punkty popisał się Prewitt doprowadzając do wyniku 36:38.

W pierwszej połowie legioniści nieznacznie przegrali zbiórkę i grali częściej pod kosz, ale goście byli skuteczniejsi na dystansie i mieli świetnie dysponowanego Camphora, który swoimi 16 punktami i 100% skutecznością za trzy, zapewnił przyjezdnym nieznaczną przewagę po pierwszych 20 minutach.

Trzecia kwarta dobrze zaczęła się dla legionistów po błyskotliwym podaniu Prewitta wsadem popisał się Patiejew. Niestety w kolejnej, akcji rosjanina ograł Norbertas Giga zaliczając akcję and one. W kolejnych akcjach obie strony zaczęły trafiać z dystansu. Pewniejsi w tym elemencie byli jednak gracze gości do skutecznego Camphora dołaczył, świetnie znany kibicom Legii, Marcel Wilczek, a także wreszcie trafiać zaczął Piotr Pamuła. Po drugiej trójce z rzędu tego ostatniego stargardzianie objęli prowadzenie 48:53. Po stronie Legii dobra gra Prewitta i Keanu Pindera nie pozwoliła gościom powiększyć przewagi. Po kolejnych błędach w obronie i braku dobrych decyzji w ataku koszykarzy z Warszawy, Legia przegrała ostatecznie tę część meczu 16:21.

W czwartej kwarcie pojedynek liderów obu drużyn nabrał rumieńców. W 31. minucie meczu Amerykanin w barwach Legii zanotował wyśmienity fragment, którym poderwał kolegów do jeszcze lepszej gry. Prewitt najpierw trafił trójkę, po której w następnej akcji w obronie zaliczył przechwyt, aby po chwili zdobyć punkty spod kosza zmniejszając straty do zaledwie dwóch „oczek”. Po faulu niesportowym Dawida Bręka i dwóch celnych osobistych Kowalczyka po niespełna 1,5 min. czwartej kwarty mieliśmy remis 59:59. Po wznowieniu piłki z autu swoje pierwsze punkty w meczu rzucił Jakub Karolak i po serii 10:0 Legia wróciła na prowadzenie 62:59. Niestety w kolejnej akcji trójką z rogu odpowiedział Pabian, a jednego osobistego dorzucił do tego Pamuła. Jednak w kolejnych minutach rozpędzeni Legioniści grali coraz lepiej po penetracji swoje pierwsze punkty zaliczył niewidoczny w ataku Mo Soluade, a po dwóch celnych trójkach z rzędu Sebsatiana Kowalczyka Legia prowadziła po 5 minutach czwartej kwarty 18:4. W następnej akcji po dobitce Gigi i dwóch celnych osobistych Pamuły cztery punkty z rzędu zdobyli goście na które penetracją odpowiedział niezawodny Prewitt. Na uwagę zasługuje bardzo dobra obrona Soluade i Filipa Matczaka na Camphorze, który w IV kwarcie przez ponad 8 minut nie zdobył punktu. Ponownie w ataki legionistów wkradła się nerwowość i w końcu punkty z kontry zdobył Camphor, a na trochę ponad minutę przed końcem trójką do remisu doprowadził Richardson. Po nieskutecznym rzucie za trzy Legii i air ball-u Camphora z drugiej strony, na 11,6 s. przed końcem penetracją wzdłuż linii końcowej pewne punkty zdobył kapitan Legii – Kowalczyk doprowadzając do wyniku 74:72. Po czasie dla trenera Piechuckiego piłkę z boku wprowadzali goście, ale przy próbie podania Filip Matczak zaliczył przechwyt po którym na 4,2 sekundy przed końcem na linii rzutów osobistych stanął Prewitt po dwóch celnych osobistych goście mieli już tylko iluzoryczne szanse na doprowadzenie do remisu. Po bardzo emocjonującym spotkaniu Legia wygrała ze spójnią 76:72 odnosząc bardzo ważne zwycięstwo w kontekście walki o play-offy.

Bohaterami spotkania bez wątpienia byli Omar Prewitt, który mecz skończył z 25 punktami(9/17 z gry, 4/8 za 3) i dziewięcioma zbiórkami oraz Sebastian Kowalczyk. Kapitan Legii w sobotę zdobył 19 punktów trafiając 6 z 7 rzutów z gry w tym 4/5 z dystansu. Duże wsparcie uzyskali od Rusłana Patiejewa, który do rzucił 12 "oczek". 

Legia Warszawa - Spójnia Stargard 76:72 (15:14, 21:24, 16:21, 24:13)

Legia: Omar Prewitt 25 pkt. 9 zb. 1 as., Sebastian Kowalczyk 19 pkt. 4 zb. 7 as. 3 str., Rusłan Patiejew 12 pkt. 2 zb. 1 as., Keanu Pinder 6 pkt. 5 zb. 2 as., Filip Matczak 5 pkt. 4 zb. 2 as., Jakub Karolak 3 pkt. 3 zb. 2 as., Michał Kołodziej 2 pkt. 1 zb., Mariusz Konopatzki 2 pkt. 4 zb. 2 as., Mo Soluade 2 pkt. 2 zb. 2 as., Adam Linowski 0 pkt., Patryk Nowerski 0 pkt., Jakub Sadowski-

Spójnia: Rod Camphor 23 pkt. 8 zb. 1 as. 3 prz. 3 str., Norbertas Giga 12 pkt. 8 zb. 3 as. 3 str, Piotr Pamuła 11 pkt. 1 zb. 2 as., Hubert Pabian 10 pkt. 6 zb. 1 as., Shane Richards 7 pkt. 3 zb., Wojciech Fraś 4 pkt. 1 zb. 2 as., Marcel Wilczek 3 pkt. 2 zb., Marcin Dymała 2 pkt. 1 zb. 2 as., Dawid Bręk 0 pkt. 1 zb. 2 as., Maciej Raczyński 0 pkt.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.