Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Kowal" napisał książkę

Adam Dawidziuk

Źródło:

29.11.2002 12:11

(akt. 15.01.2019 06:54)

Pomysł tkwił w głowie <b>Wojciecha Kowalczyka</b> od wielu lat. W redakcji "Przeglądu Sportowego" narodził się kilkanaście tygodni temu - wtedy, gdy kara za karą spotykała Roya Keane'a, który wydał swoją piłkarską autobiografię w Anglii. Kto w Polsce może napisać taką książkę? Kto ma odwagę, aby ujawnić skrzętnie skrywane dotąd tajemnice? Kto nie będzie bał się rozprawić z autorytetami polskiego futbolu? Kto był wszędzie, gdzie tworzyła się historia? Tylko "Kowal". Od pomysłu do realizacji nie minęło wiele czasu. Wojtek po pierwszej propozycji poprosił o kilka dni do namysłu, ale od razu mówił, że "raczej tak".
Kowalczyk to wielokrotny reprezentant Polski - grał w kadrze Andrzeja Strejlaua, Lesława Śmikiewicza, Henryka Apostela, Władysława Stachurskiego, Antoniego Piechniczka i Janusza Wójcika. Obrażał się na reprezentację, potem się z nią godził. I tak w kółko. Ale prawie wszyscy nasi selekcjonerzy mieli do niego słabość, choć jeden z nich nazwał go "szczurem". W sumie "Kowal" 39 razy zakładał koszulkę z białym orłem, strzelił trzynaście bramek. Był najlepszym zawodnikiem Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, idolem kibiców warszawskiej Legii i ulubieńcem prezesa Betisu Sewilla. Jako nastolatek strzelał gole Sampdorii Genua i Manchesterowi United. Zna kulisy meczów dawnego i obecnego zespołu z Łazienkowskiej. Cztery raz był mistrzem Polski, choć raz - jak mówi - okradł go z tytułu PZPN. I to wszystko osiągnął w czasie wielkiej, hucznej, nieustającej imprezy w morzu alkoholu. W pewnym momencie nawet zmęczył się ciągłym balowaniem połączonym z kopaniem piłki. Zrobił sobie półtora roku odpoczynku, a następnie wrócił do futbolu w swoim stylu - na Cyprze strzelił 25 goli, został wybrany najlepszym piłkarzem, obcokrajowcem i królem strzelców ligi. Ma 30 lat. Jeszcze wiele przed nim, ale jeszcze więcej za nim. To wszystko przeczytacie w naszej książce, którą w odcinkach będziemy drukować na łamach gazety. Prawdziwą historię polskiej piłki nożnej. Spotykaliśmy się od dawna i codziennie godzinami rozmawialiśmy, wspominaliśmy dawne wydarzenia i ludzi, z którymi Wojtek grał. Od Włodzimierza Smolarka, Ryszarda Tarasiewicza przez Dariusza Dziekanowskiego i Leszka Pisza, aż po Krzysztofa Ratajczyka, Marka Citkę i obecnych zawodników Legii. - Teraz żałuję, że nie prowadziłem pamiętników. Codziennie w czasie zgrupowań kadry zapisywałbym, co się działo i dziś wystarczyłoby przekartkować te wspomnienia. Ale już tak w życiu jest, że gdybym miał ten pamiętnik, to pewnie nikt by się do mnie nie zgłosił, aby go wydać - mówi. Naszą bazą była skromna restauracyjka "Garaż", znajdująca się koło stadionu Legii. To w niej godzinami przesiadywali piłkarze, gdy trenerami na Łazienkowskiej byli Janusz Wójcik i Paweł Janas. - Wtedy to był mały lokal. Proszę, jak za legijne pieniądze się rozbudował - śmieje się "Kowal". - Cieszysz się, że coś po tobie zostanie? Jak to było z tą książką? - Zawsze chodziła mi po głowie. Jednak lata mijały, rozgrywało się kolejne mecze i wydawało się, iż to jeszcze nie ten moment. No i przede wszystkim nie było konkretnych propozycji. - Dlaczego więc ten moment jest dobry? - Ponieważ mogę podsumować pewien okres kariery. Wiadomo, że jeszcze nie kończę z futbolem. Mam 30 lat. Jeszcze dużo wygranych meczów, strzelonych goli i szumnych imprez przede mną. Jednak wiadomo, że najważniejsze już przeżyłem. Olimpiada, Legia, reprezentacja Polski, Hiszpania. Dwanaście pięknych lat. Mam wiele do opowiedzenia. Poza tym nie lubię, gdy jest wokół mnie cicho. Stwierdziłem, że narobię trochę szumu. Wójcik wydał książkę przed meczem na Wembley, Engel przed mistrzostwami świata. Natomiast ja nie będę opisywał tego, co będzie. Raczej to, co naprawdę było. - Kto ma się bać? - Nikt po sądach mnie ścigać nie będzie, bo w książce jest prawda i tylko prawda. Nie złagodzona, nie podana dyskretnie. Prosto z mostu, między oczy. Będzie ciekawie. Jeśli ktoś ma coś na sumieniu, co ja mogę pamiętać, to niech już się szykuje. Kiedyś wydam tę książkę oddzielnie, a to, co teraz wszyscy będą mogli przeczytać, będzie pewnym kręgosłupem. Na pewno ostatni rozdział jeszcze nie powstał. - O czym jest ta książka? - O polskich piłkarzach i trenerach, ale nie tylko, a może nawet nie głównie, od strony boiska. To książka rozrywkowa, taka, jaką była od zawsze nasza reprezentacja. W tyłek nikomu nie włażę, pojechać z każdym mogę. Dziwnie by wyglądało, gdybym nagle napisał, że nasi kadrowicze na powitanie dawali sobie buzi, odmawiali pacierz i szli spać. Prędzej dawali po buzi, niż buzi. Dostałem propozycję napisania książki, w przeciwieństwie do wielu tysięcy innych piłkarzy w Polsce. Bo oni nie daliby rady, a ja dałem. Jestem na tyle odważny, że mam nadzieję, iż wszystkim się będzie podobało. - Wszystkim na pewno nie. Nazywam się Antoni Piechniczek i chciałbym cię prosić, aby jutro nic o mnie w gazecie nie było! - He he, wszystko jest już napisane i zmian nie przewiduję. Stron z książki nie zamierzam wyrywać, bo takie numery to się robiło w podstawówce. Jeśli ktoś chce do mnie dzwonić i prosić o łagodne potraktowanie, to niech się nie fatyguje. Możemy się lubić, szanować, ale jeśli kiedyś był między nami konflikt, to nie widzę powodu, aby teraz go przemilczeć. Skoro ma być prawda, to niech będzie prawda. - Niektórzy piłkarze mogą mieć do ciebie pretensje, że "o takich rzeczach się nie mówi". - O takich rzeczach się wie i mówi, ale po cichu. Nie widzę nic zdrożnego w tym, żeby zamiast plotek podano fakty. Jeśli ktoś będzie miał pretensje, to jego sprawa. Na pewno będzie miał obiekcje na przykład Maciek Szczęsny, bo jest zawsze zły na wszystko i wszystkich. Ale kiedyś i on wyda książkę, poświęci mi rozdział i ja się nie obrażę. - Czy książka oznacza, że na razie masz dość piłki? - Nie, czekam tylko na decyzję FIFA i wracam do gry. Mam już przygotowaną wstępną umowę z mistrzem Cypru, APOEL Nikozja, a dostałem także propozycje z Arisu Saloniki, Kallithei, w grę wchodzi także kierunek izraelski. Teraz jestem w Warszawie, ale codziennie trenuję. Zresztą, Roy Keane czy David Beckham też wydali książki, a ciągle grają. Wiem, o czym pisali w swoich wspomnieniach. Moje są lepsze. Chcę podzielić się z ludźmi doświadczeniem, jaka ta polska piłka jest naprawdę. Gdy teraz czytam kolejne odcinki, sam się śmieję i wiem, że nikt przy nich nie uśnie. Bo było wesoło!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.