Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kowboj ze Stalowej Woli

Adam Dawidziuk

Źródło:

10.05.2006 04:02

(akt. 25.12.2018 20:55)

Od 16 lat mieszka w USA, pochodzi z tego samego miasta, co sędziowski aferzysta <b>Antoni Fijarczyk</b>. Zanim został arbitrem, grał w jednym zespole z drugim trenerem Legii Warszawa, <b>Jackiem Zielińskim</b>. Dziś ściągnięty zza oceanu amerykański sędzia <b>Arkadiusz Pruś</b> poprowadzi mecz w Zabrzu, który być może zdecyduje o mistrzostwie Polski.
Co trzeba zrobić, żeby w meczu "o podwyższonym ryzyku sędziowskim" nikt nie mógł posądzać innych o przekręty? Piłkarskie władze uznały, że trzeba ściągnąć arbitra aż z USA. - A co, mieliśmy ściągać sędziego z Marsa? - śmieje się znany komentator, były arbiter Wit Żelazko. - Dla świętego spokoju postanowiono, że lepiej będzie wyznaczyć kogoś spoza wszelkich układów. A Pruś to przecież wysokiej klasy sędzia międzynarodowy. Ten sędzia jest kolegą trenera Legii Pochodzący z Polski arbiter wyjechał z kraju w 1990 roku. Rok wcześniej zrobił papiery sędziowskie. Zanim wziął się za gwizdanie, grał zawodowo w piłkę nożną. - Najpierw w Stali Stalowa Wola, a potem w Igloopolu Dębica - opowiada. Klubowymi kolegami Prusia w Igloopolu byli Leszek Pisz i Jacek Zieliński, obecnie drugi trener Legii. - Miło wspominam Jacka, był fajnym kumplem - przyznaje, od razu zastrzegając: - Ale niech nikt nie pomyśli, że teraz przed meczem Legii z Górnikiem będę się z Zielińskim układał! Odkąd wyjechałem do USA, nie zamieniłem z nim nawet jednego słowa - zapewnia. I sąsiadem Antoniego Fijarczyka Amerykański sędzia ma być gwarantem uczciwości, w którą po słynnej aferze sędziowskiej sprzed roku polscy kibice już wątpią. - Słyszałem dużo o tym skandalu i byłem w szoku - przyznaje Pruś. - Najgorsze, że ten człowiek, od którego się wszystko zaczęło (Antoni Fijarczyk - red.), pochodzi z mojego miasta. Znajomi ze Stalowej Woli dzwonili do mnie, opowiadali mi o wszystkim i aż było mi wstyd. Pruś cieszy się, że w Polsce sędziował tylko rok i nie musiał zanurzać się w ten sędziowski światek. - Pewnie w Polsce nikt mi nie uwierzy, ale w USA jako człowiek z obcego kraju zostałem sędzią międzynarodowym, nie dając ani dolara łapówki. To jest inny świat - wzdycha pan Arkadiusz, a właściwie pan Alex. - Amerykanie mieli problemy z wypowiadaniem mojego imienia, więc zrobili ze mnie Aleksa - wyjaśnia Pruś i obiecuje, że dzisiaj w Zabrzu sędziowanie będzie dobre i uczciwe. - Wiem, że w takim meczu wszyscy będą mi patrzeć na ręce, ale dam sobie radę - zapewnia.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.