Domyślne zdjęcie Legia.Net

Koziński: Rusko zakazał wpuszczać kibiców Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: www.zaglebie-lubin.pl

07.12.2009 20:40

(akt. 16.12.2018 19:26)

- Muszę powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy. W dniu meczu zadzwonił do mnie prezes Ekstraklasy SA, Andrzej Rusko. Kategorycznie zażądał, abyśmy na Dialog Arena nie wpuszczali sympatyków Legii i zagroził, że jeżeli to zrobimy, a w następstwie tego pojawią się na trybunach transparenty, a także okrzyki uderzające w ITI, wówczas na klub zostanie nałożona drakońska kara - mówi prezes Zagłębia Lubin, <strong>Jerzy Koziński.</strong>

Jak Pan ocenia piątkowy mecz z Legią?

- Było to naprawdę emocjonujące spotkanie, a zdobyty przez nas punkt jest dla nas bardzo cenny. Przede wszystkim jednak było to święto dla górników. Wielu z nich jest bowiem kibicami Zagłębia, a mecz odbywał się przecież w Barbórkę. Widziałem ludzi, którzy pojawili się na trybunach w górniczych mundurach. Czuć było atmosferę piłkarskiego święta. Jeszcze w pierwszej połowie nasi kibice zaprezentowali kapitalną oprawę, potwierdzając tym samym opinię, że pod względem kreatywności i dopingu plasują się w krajowej czołówce.

Niestety, niektórzy obserwatorzy zapamiętają ten mecz również z innego powodu.

- To smutna prawda. Spotkanie z Legią, a także fantastyczna oprawa meczowa zrobiona przez kibiców zeszła przez moment na dalszy plan. W pamięci niektórych kibiców mecz z Legią zostanie zapamiętany z powodu awantur z drugiej połowy. Szkoda, naprawdę szkoda… Tym bardziej, że mamy przepiękny obiekt, do którego zupełnie nie pasują wydarzenia, które rozegrały się w piątek. Wiem, że wiele osób sądzi, że do awantury nigdy by nie doszło, gdyby nie reakcja ochrony na transparent wywieszony na jednej z trybun. Pamiętajmy jednak o tym, że awantura rozpoczęła się na dobre wówczas, gdy jeden z ludzi, bo ciężko go nazwać kibicem Zagłębia, przeskoczył przez barierkę i rzucił się z pięściami na ochronę.

Kibice zadają jednak pytanie: po co reagowała ochrona, gdy na trybunach pojawił się transparent?

- Czytałem, że były osoby znajdujące się na sektorze, które nawet nie wiedziały, co było napisane na tej płachcie. Wiele mówi się o wolności słowa. Jeżeli wolność słowa ma polegać na życzeniu śmierci właścicielowi Legii, to naprawdę brakuje mi słów, żeby to skomentować. Poza tym, wszyscy muszą pamiętać o tym, że klub płaci kary finansowe za każdym razem, gdy taki transparent pojawia się na naszym stadionie. To bzdura, że klub nie ponosi za to odpowiedzialności. Nie możemy wybiórczo traktować przepisów ustanowionych przez Ekstraklasę i PZPN. Dlatego ochrona zareagowała, gdy na trybunie pojawiło się płótno o treści nie dotyczącej w żaden sposób meczu. Obliguje nas do tego także obecność delegata na spotkaniu.

Mimo to klub wpuścił na stadion kibiców Legii. Dlaczego?

- Wiem, że w niektórych mediach taka decyzja została odebrana bardzo negatywnie, że niektóre gazety „przejechały się” po nas. Słyszałem, że niektórzy krzyczą, że złamaliśmy prawo. Przede wszystkim nie podobały mi się publikacje jednego z tytułów informujące, że przyzwalamy na najazd kiboli. „Dlaczego chcecie wpuścić chuliganów?!” – usłyszałem. „ A dlaczego wrzuca pan wszystkich kibiców do jednego worka?” – odpowiedziałem. Wkurzyło mnie to, że autor tekstu nazywał ich wyłącznie chuliganami, że piętnował nas za to, że pozwalamy kupić im bilet na nasz stadion. Teraz to on może triumfować, ale wierzę, że już więcej do takiej sytuacji nie dojdzie.
Chcę jednak przypomnieć, że nie możemy zabronić żadnemu kibicowi, bez względu na to, czy pochodzi z Warszawy, Lubina, czy innego miasta, kupna biletu na nasz stadion. Gwarantuje im to konstytucja. Chyba, że jest to osoba objęta zakazem stadionowym obowiązującym na terenie naszego kraju, wówczas nasz system, nota bene najnowocześniejszy w Polsce, wyłapie takiego człowieka i na trybuny Dialog Arena on nie wejdzie. Poza tym, proszę sobie wyobrazić sytuację, że do Lubina, pod nasz stadion, przyjeżdża licząca czterysta osób grupa kibiców Legii. Mają bilety. Tymczasem nie mogą wejść na stadion. Założę się, że wywiązałaby się karczemna awantura. Dlatego uznaliśmy, że jeśli ktoś pochodzący z Warszawy, okolic, bądź sympatyzujący z Legią, nie mający nałożonego zakazu stadionowego, posiada bilet, wejdzie na trybuny. Tylko przez chwilę rozważaliśmy koncepcję, aby ich nie wpuścić. Gdyby przyjechali autobusami, można byłoby uznać, że są zorganizowani. Lecz oni przyjechali osobowymi samochodami, zaparkowali na parkingu, a następnie stanęli w kolejce po bilety, bądź te bilety już mieli, kupując je przez Internet lub w przedsprzedaży w jednym z naszych punktów. Zostali zarejestrowani w naszej bazie. Każdemu zeskanowano dowód osobisty więc posiadamy ich dane wraz ze zdjęciem. Dopiero po tej procedurze sprzedano im bilety. Nasi kasjerzy obsługujący system nie odnotowali żadnej próby nabycia biletu przez osoby objęte zakazem stadionowym. W sumie w tej grupie kupującej bilety w kasach było 361 osób, więc ich wejście na obiekt nieco potrwało. Wpuściliśmy sympatyków Legii, ponieważ chcieliśmy, aby to spotkanie stało pod znakiem piłkarskiego święta. Przecież mecz odbył się w Barbórkę, nasi fani przygotowali znakomitą oprawę meczową. Chcieliśmy, aby ten pojedynek został zapamiętany głównie ze względu na fantastyczną atmosferę panującą na trybunach. Szkoda, że tak się nie stało, tym bardziej, że wcześniej z zachowania naszych fanów mogliśmy być wyłącznie dumni.

Jak zamierzacie zareagować na piątkowe wydarzenia?

- Muszę się spotkać i porozmawiać z Dyrektorem Obiektu oraz innymi pracownikami, wysłuchać ich zdania i propozycji ewentualnego rozwiązania sytuacji. Nie wykluczam podjęcia drastycznych kroków z nałożeniem zakazów włącznie. Spójrzmy na Arkę Gdynia. Właśnie ukazała się informacja, że klub został obciążony karą finansową, a także zamknięciem stadionu na trzy spotkania, w tym na mecz z Zagłębiem. Dyrektor ds. bezpieczeństwa w tym klubie zapowiada, że Arka zrobi wszystko, żeby złapać i ukarać jak najwięcej bandytów, którzy rozrabiali na meczach z Lechią Gdańsk i Śląskiem Wrocław. A następnie, żeby ich obciążyć ich karą finansową, które pokryje karę, jaka została nałożona na klub. Nie wykluczamy, że my również pójdziemy tą drogą. Jedno jest pewne. Musimy zrobić wszystko, aby takie gorszące i uderzające w wizerunek klubu zdarzenia już więcej na naszym stadionie się nie powtórzyły. Chcemy przecież, aby na nasz stadion nadal przychodziły całe rodziny, aby w dalszym ciągu kojarzył się z chóralnymi śpiewami i dopingiem przez 90 minut.

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.