Krakowska karuzela
17.03.2018 21:40
Nadszedł sezon 2014/15. Wisła, po 23. kolejce, plasuje się na szóstym miejscu. Klub z Małopolski wówczas miał niewielką przewagę nad grupą spadkową (ostatecznie utrzymał się w czołowej ósemce), lecz został w blokach startowych po rozpoczęciu rundy wiosennej. W czterech meczach po przerwie zimowej, „Biała Gwiazda” wywalczyła zaledwie punkt. Krakowianie zaliczyli wtedy najgorszy start dotychczasowej w erze Bogusława Cupiała. Nad miastem rozpętały się czarne chmury, a w gabinetach przy Reymonta doszło do poważnych rozmów. Była to sytuacja z (chyba) jednym wyjściem, czyli zwolnieniem Franciszka Smudy. Szkoleniowiec w 60 ligowych potyczkach zdobył 86 punktów i – uwzględniając ponad trzy rundy – uzyskał szósty wynik w Ekstraklasie, w tamtym okresie.
Po małym przewietrzeniu szatni, do Krakowa przybył Kazimierz Moskal. Działacze Wisły postanowili dać mu trzecią szansę, po dwóch wcześniejszych kadencjach w jego wykonaniu. Czy były one udane? Trzeba odpowiedzieć jednoznacznie – nie. Średnia 1.33 „oczka” na spotkanie spowodowała, iż Moskala postrzegano jako jednego z najgorszych trenerów od 1997 roku. Po objęciu posady, wydawało się, że efekt „nowej miotły” pozytywnie wpłynie na resztę drużyny. Tak się jednak nie stało. Czerwono-biało-niebiescy utrzymali co prawda szóstą lokatę, lecz w czternastu potyczkach zdobyli raptem szesnaście punktów. W nowych rozgrywkach wcale nie było lepiej. Wiślacy grali w „kratkę”, a czarę goryczy przelały przegrane derby Krakowa. Na skutek nie trzeba było długo czekać. Moskal musiał opuścić Reymonta, choć nie było to dla niego łatwe. Jako 15-latek trafił przecież do tego klubu. Można powiedzieć, że się tam wychował.
Przez miesiąc obowiązki pierwszego szkoleniowca pełnił dotychczasowy asystent – Marcin Broniszewski. We wcześniejszych latach jego ojciec, Mieczysław mówił mu, żeby nie szedł w tym kierunku i zamiast trenerki zajął się czymś innym. Gdy przed synem stanęła jednak szansa przejęcia sterów w Wiśle, tata dał Marcinowi sygnał do podjęcia wyzwania. W czerwcu mógł nawet trafić do Korony Kielce, lecz nie otrzymał tymczasowej zgody od samego rodzica. Najprawdopodobniej ze względu na konflikt PZPN-u. Broniszewski poprowadził krakowian w dwóch starciach – z Legią i Lechem. Obie potyczki musiał spisać na straty. Po kilkunastu dniach, z pomocą przyszedł Kazimierz Kmiecik – legenda klubu i strzelec 153 goli dla „Białej Gwiazdy”. Duet na ławce trenerskiej nie zdziałał cudów. Sugerując się wynikami – wręcz pogorszył sprawę (porażki z Lechią oraz Pogonią).
Po Sylwestrze dokonano kolejnej gruntownej roszady. Na Małopolskę zawitał Tadeusz Pawłowski, który – po sporym zamieszaniu – został zwolniony ze Śląska Wrocław. Szkoleniowiec zostawił dolnośląską ekipę na ostatnim miejscu w tabeli, jednak zapowiadał odbudowę wiślaków. Nie potrafił jednak przejść od słów do czynów, przez co nie odmienił oblicza nowego zespołu. Statystyki? Trzy spotkania, dwa przegrane, jedno zremisowane. Zapowiadał progres na murawie i europejskie puchary, lecz błyskawicznie szybko został przy Reymonta odprawiony. Drugi raz pożar w ciągu jednego sezonu musiał na chwilę gasić Broniszewski. Były członek sztabu szkoleniowego Zagłębia Lubin zanotował dwa remisy, a następnie – po wykonaniu pewnej pracy – wrócił z powrotem na swoje pierwotne stanowisko.
Następcą miał okazać się z kolei Dariusz Wdowczyk. Trener starał się wyprowadzić swoich zawodników na właściwe tory i rozgrywki zakończył na dziewiątej pozycji. W sierpniu podłożono mu jednak kilka kłód pod nogi. Nowy zarząd Wisły (TS Wisła – przyp. red.) postanowił przekazać wypowiedzenia jego asystentom – Broniszewskiemu oraz Pawłowi Primelowi. Już wtedy Wdowczyk chciał podać się do dymisji, ale ostateczna rezygnacja nastąpiła w połowie listopada 2016 roku. Ówczesny 54-latek nie mógł znaleźć nici porozumienia z działaczami czerwono-biało-niebieskich. Ponadto, Wdowczyk przez kilka miesięcy nie otrzymywał wynagrodzenia, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, aby zmienić otoczenie. W 26 ligowych konfrontacjach 12-krotnie zwyciężał, sześć razy remisował i osiem razem jego zespól schodził z boiska jako pokonany. Średnio, wiślacy zdobywali nieco ponad 1,6 punktu na mecz.
Po dymisji Wdowczyka, do klubu wpłynęło ponad trzydzieści trenerskich CV ze Starego Kontynentu. Włodarze z Krakowa postanowili jednak na tymczasową i nieco bezpieczniejszą opcję, czyli duet Kmiecik-Radosław Sobolewski. Ten pierwszy brał udział w konferencjach prasowych, był wpisywany do protokołów meczowych, natomiast „Sobol” dyrygował zespołem z ławki i to od niego - w dużym stopniu – zależał wybór składu. Dwójka szkoleniowców zanotowała fatalny start, boleśnie przegrywając z Pogonią Szczecin (2:6). Po drodze przytrafiły im się jeszcze dwie wygrane i remis, natomiast ostatnia potyczka przed przerwą zimową – i zarazem przed przyjściem nowego trenera – zakończyła się stratą trzech punktów.
„Biała Gwiazda”, tracąc cierpliwość, rozszerzyła monitoring i wynalazła Kiko Ramireza – Hiszpana, który w przeszłości szkolił trzecio oraz czwartoligowe drużyny. Pomysłodawcą ściągnięcia go do Polski okazał się Manuel Junco, wiceprezes ds. sportowych wiślaków. Ramirez stał się jednocześnie piętnastym zagranicznym trenerem, który podjął się pracy w tym klubie. Kiko, w pół sezonu, awansował ze swoimi nowymi zawodnikami najpierw do grupy mistrzowskiej, a potem wspiął się na szóstą pozycję. Hiszpan przedłużył kontrakt i sprowadził aż pięciu swoich rodaków w trakcie letniego okienka transferowego. Genialnym wzmocnieniem okazał się Carlitos, w dobrej formie znajduje się Jesus Imaz, lecz reszta nie spełniła pokładanych w nich nadziei. Co więcej, wielu piłkarzy przez pewien czas zmagała się z urazami i przechodziła rehabilitacje. W rundzie jesiennej zespół spod Wawelu ponownie znalazł się w dołku, a po serii trzech spotkań bez zwycięstwa zdecydował się podziękować Hiszpanowi.
Chwilowym wyjściem ewakuacyjnym, podczas wyborem nowego szkoleniowca, ponownie stał się Sobolewski. Legenda „Trójkolorowych” dzielnie trzymała zespół do końca roku kalendarzowego (zwycięstwo w derbach Krakowa), a w styczniu umową związał się rodak Ramireza – Joan Carillo. 49-latek ma w swoim dorobku mistrzostwo Węgier zdobyte z Videotonem czy pracę w Hajduku Split, skąd trafił do Polski. Na ten moment, Wisła stara się grać inteligentnie i przyjemnie dla oka. Pierwsze skrzypce gra dwójka Carlitos-Imaz (łącznie sześć goli po wznowieniu rozgrywek), którzy sieją popłoch na ekstraklasowych boiskach. To właśnie na nich baczną uwagę muszą zwrócić defensorzy Legii.
Statystyki wspomnianych trenerów:
Szkoleniowiec | Liczba spotkań | Zwycięstwa – remisy - porażki | Bilans bramkowy | Średnia (ptk/mecz) |
Franciszek Smuda | 63 | 24-17-22 | 91:79 | 1,41 |
Kazimierz Moskal | 31 | 8-16-7 | 48:34 | 1,29 |
Marcin Broniszewski | 4 | 0-2-2 | 2:6 | 0,50 |
Broniszewski/Kmiecik | 2 | 0-0-2 | 0:2 | 0 |
Tadeusz Pawłowski | 3 | 0-1-2 | 3:4 | 0,33 |
Dariusz Wdowczyk | 29 | 14-7-8 | 55:47 | 1,69 |
Kmiecik/Sobolewski | 6 | 2-1-3 | 13:13 | 1,17 |
Kiko Ramirez | 38 | 16-6-16 | 51:47 | 1,42 |
Radosław Sobolewski | 2 | 1-0-1 | 5:3 | 1,50 |
Joan Carillo | 6 | 2-3-1 | 8:7 | 1,50 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.