Księżycowe sumy, księżycowi prezesi
24.10.2006 17:02
Milion euro. Na tyle wyceniany jest podobno Bartłomiej Grzelak, 25-letni napastnik Widzewa przez władze łódzkiego klubu. Okazja jakich mało. Bierz Legio, nie wybrzydzaj, kupuj natychmiast i dziękuj imć prezesowi z Łodzi za łaskawość i niską cenę. To przecież o 100 tysięcy mniej niż Wolfsburg zapłaciło ostatnio Bayerowi Leverkusen za Jacka Krzynówka. A taki Krzynówek w marnej Bundeslidze grał rzadko w pierwszym składzie, a i w kadrze ostatnio nieregularnie. A Bartek Grzelak w tak znakomitej lidze jak Orange Ekstraklasa jest zawsze w tym sezonie w podstawowej jedenastce. Ma wspaniałe papiery na grę, jest rozwojowy i perspektywiczny. To przecież jeszcze junior, zaledwie 25 lat, istny młody talent, mnóstwo się jeszcze nauczy. I jakie statystyki ma. Debiutował już jako dziewiętnastolatek. A potem? No trenerzy go nie lubili i w Janikowie musiał grać. Zdarza się najlepszym. Taki Beenhakker też go teraz nie lubi i nie powołuje. A przecież taki bramkostrzelny jest, cztery bramki zdobył w tym sezonie. I wszystkie na wyjazdach. Wie pan jak to trudno w Płocku bramkę strzelić? A mecz z potęgą z Łęcznej pan widział? Trzy strzelił! A Krzynówek tyle nie strzelił – i kto jest więcej wart? Taki Jeleń kosztował Auxerre 900 tysięcy euro, a patrz pan, on nic nie gra i ciągle kontuzjowany. Za Pavla Pardo, jakiegoś śmiesznego Meksykanina co zagrał tylko 136 meczów w reprezentacji, Stuttgart dał milion euro. Mówi pan, że Grzelak nigdy w reprezentacji nie grał? Ale na pewno kiedyś zagra! Gwarantuję!
Z kolei na 750 tysięcy euro wyceniany jest przez prezesa Filipiaka pomocnik Cracovii, Piotr Giza. Dokładnie tyle Borussia Dortmund zapłaciła za Ebiego Smolarka. A przecież Giza jest o niebo lepszy od Smolarka. Ebi siedział na ławie w kilku meczach w tym sezonie, a Giza nigdy. Zawsze w grze, kluczowa postać drużyny. Młodziutki, 26 lat. Szybko się rozwija. Jak dojdzie do wieku Gęsiora, to będzie najlepszym pomocnikiem Europy. Nawet Janas go docenił, na mundial wziął. Taka cena na dziś, to po znajomości, jak to Polak Polakowi, Niemaszkom to by się krzyknęło, że ho ho ho! Ze dwa miliony albo i trzy! Bierz Legio, bo jak go Beenhakker powoła na Belgię, to się nie opędzimy od kontrahentów. Przyjadą po Gizę Reale, Bayerny i Manchestery i dadzą ze cztery miliony, a wy będziecie sobie w buty pluli, że taką okazję przepuściliście!
Żarty żartami, ale nie ujmując nic obu zawodnikom, którzy z pewnością są wyróżniającymi się postaciami w swoich klubach, trudno nie odnieść wrażenia, że komuś tu lekko odbiło. Da się zrozumieć cenę zaporową i zatrzymywanie graczy na siłę, ale jakieś granice zdrowego rozsądku muszą być zachowane. Można przecież powiedzieć tak jak w Lubinie w przypadku Łobodzińskiego – nie jest na sprzedaż, a nie wymyślać księżycowe, ocierające się o kabaret ceny, których nikt nie zapłaci, ani z klubów Orange Ekstraklasy (bo nikt takich pieniędzy na zbyciu nie ma), ani na Zachodzie (bo tam myślą przy zakupach). Jeśli ktoś ma na zbyciu milion euro, to woli wziąć naprawdę klasowego zawodnika z wolnego transferu, których co roku na rynku nie brakuje i dać mu te pieniądze w ramach pensji. Jeżeli prezesi niektórych polskich klubów tego nie wiedzą i nie widzą, to szczerze życzę im powodzenia na rynku transferowym. W niektórych menadżerach piłkarskich mają na to jakieś szanse.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.