News: Plotki transferowe: Legia zainteresowana Sobotą?

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie – Andy Bara

Mikołaj Lipiński

Źródło: Legia.Net

19.03.2013 19:09

(akt. 21.12.2018 15:13)

Na Łazienkowskiej pojawił się w sierpniu 2003 roku. 21-letni chorwacki obrońca robił wrażenie swoim CV - przed przyjściem do Legii uczył się poważnej piłki w uznanych klubach takich jak Dinamo Zagrzeb czy Valencia. Był również wielokrotnie powoływany do młodzieżowej reprezentacji Chorwacji. W barwach narodowych wystąpił blisko 60 razy. Zdecydowanie gorzej wiodło mu się w hiszpańskim gigancie: w koszulce Los Che nie było mu dane zagrać nawet minuty. W Legii niechlubna statystyka nie uległa poprawie.

 

Bara zapałał miłością do Legii po tym, jak obejrzał potyczkę legionistów ze swoim klubem Valencią w II rundzie Pucharu UEFA. Wiedział, że w hiszpańskiej drużynie nie ma już szans na grę – jednym z powodów był limit miejsc dla obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. Na Łazienkowską przywiózł go znany menadżer piłkarski Jarosław Kołakowski. Na ówczesnym trenerze „wojskowych” Dariuszu Kubickim zrobiły wrażenie warunki fizyczne oraz umiejętności lingwistyczne Chorwata. – Mógłby być tłumaczem Manuela Garcii, który nie porozumiewa się w żadnym innym języku niż hiszpański. Ale my przecież potrzebujemy piłkarzy, i to dobrych, a nie tłumaczy – żartobliwie opisał atuty Bary „Kuba”. Andy szybko jednak przekonał do siebie szkoleniowca i po dziesięciu dniach treningów podpisał kontrakt z Legią. Nie zdążył się nacieszyć pobytem w nowej drużynie, ponieważ prawie od razu został wypożyczony do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Klub z podwarszawskiej miejscowości w ostatniej chwili dowiedział się, że będzie grać w Ekstraklasie (wówczas jeszcze I lidze) i szybko kompletował skład do premierowego sezonu na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Dla Bary była to idealna sytuacja, by poznać nową ligę oraz dobrą grą przekonać do siebie sztab szkoleniowy Legii. Boisko zweryfikowało jednak umiejętności gracza kreowanego na następcę Jacka Zielińskiego. W Nowym Dworze Chorwat zagrał zaledwie trzy mecze, a na murawie spędził w sumie 87 minut. Słaba postawa graczy Świtu (w tym Bary) spowodowała, że właściciel klubu przeprowadził kadrową rewolucję – wyrzucił defensora i innych nieużytecznych piłkarzy. Jednym z wielu powodów przedterminowego odejścia, oprócz braku formy był porywczy charakter Chorwata. - Trafiłem na trenera Copijaka. Zamiast grać, na treningach oglądaliśmy wykresy. Obcokrajowcy mieli przerąbane. Miałem spięcie z Copijakiem. Przez parę dni darł się do mnie k…, k….. Nie zrozumiałem, ale jak mi przetłumaczyli, nie wytrzymałem. Podszedłem do niego, zrobiłem zamach głową… Nawet go nie dotknąłem, a ten się przewrócił. Byłem spalony… - przyznał w szczerym wywiadzie na łamach popularnego dziennika.


Niezrażony nieudaną przygodą ze Świtem Bara powrócił na Łazienkowską i wziął udział w pierwszych zajęciach Legii w 2004 roku. Kolejny raz walka o pierwszy skład nie powiodła się i Andy został oddelegowany do klubowych rezerw. - To nie jest zły gracz‚ naprawdę‚ jednak zdarzyło się kilka takich sytuacji‚ kiedy wyraźnie odstawał. Może na dużym boisku prezentowałby się lepiej‚ niż na przykład w hali. Posiada pewne zalety - choćby warunki fizyczne‚ gra głową‚ ja jeszcze bym tego piłkarza nie skreślał. Przede wszystkim jemu brakuje ogrania – tłumaczył swoją decyzję Dariusz Kubicki. Kilka dni po wypowiedzi trenera Bara nie był już zawodnikiem Legii. Zawiedziony sytuacją Chorwat dał upust swoim emocjom na łamach poczytnego tabloidu. Oberwało się zarówno Dariuszowi Kubickiemu, jak i graczom warszawskiej drużyny. - Poza boiskiem było jeszcze gorzej. Nie znałem języka, więc robili sobie ze mnie jaja. Najgorszym chamem był Jóźwiak. – oczerniał przyszłego dyrektora sportowego Bara. Wściekły Chorwat postanowił udowodnić, że w Legii nie poznano się na jego talencie – podpisał więc kontrakt z Deltą Warszawa. Okazało się później, że nawet IV-ligowe progi były dla niego za wysokie. Po nieudanej przygodzie z warszawskim futbolem, Bara spakował się i postanowił poszukać szczęścia w innej części świata. W lipcu 2005 roku na forum kibiców Leicester City pojawiło się zdjęcie grupki anonimowych, testowanych przez angielski klub graczy. Jeden z kibiców rozpoznał wśród nich byłego legionistę. Bara wraz z innym chorwackim graczem starali się przekonać do siebie Anglików, ale im się nie udało. Do dziś nie wiadomo, dlaczego obrońca nie przeszedł testów... 


Kariera Bary po odejściu z Delty owiana jest lekką tajemnicą. Wiadomo tylko, że w 2005 roku był zawodnikiem występującej w malezyjskiej lidze drużyny z Brunei, a w sezonie 2006/2007 występował w drugiej lidze chorwackiej (w barwach NK Hrvatski Dragovoljac).


Dzisiaj Bara jest znanym chorwackim celebrytą oraz menadżerem piłkarskim. To między innymi on stał za transferem siedemnastoletniego Eduarda Husinica do Realu Madryt. Do listy jego sukcesów dopisać można kontrowersyjny związek z Laną Banely. Wybranka byłego piłkarza jest popularną chorwacką dziennikarką sportową, prezenterką oraz utytułowaną zawodniczką taekwondo. Para zaczęła się spotykać, gdy żona byłego legionisty spodziewała się drugiego dziecka, co wywołało ogólnokrajowy skandal. Lana i Andy byli prześladowani przez paparazzi, a ich twarze nie schodziły z okładek plotkarskich czasopism. Szkoda, że to z afer, a nie piłkarskich osiągnięć dał się zapamiętać.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.