Domyślne zdjęcie Legia.Net

Który Kiełbasa będzie lepszy

Adam Dawidziuk

Źródło: Życie Warszawy

28.10.2005 08:47

(akt. 27.12.2018 07:34)

Obaj mają po 29 lat. Obaj są piłkarzami pierwszoligowych klubów. Obaj mają pseudonim Kiełbasa. <b>Tomasz Kiełbowicz</b> i <b>Grzegorz Piechna</b> staną oko w oko podczas sobotniego meczu w Warszawie Legia – Korona Kielce. Pseudonim legionisty zmieniał się kilka razy. Najpierw nazywano go Kiełbikiem, później Kiełbą, aż w końcu Kiełbasą. Piechna od zawsze był nazywany Kiełbasą.
– Na początku kariery nie tylko grałem w piłkę, ale też pracowałem w masarni w Bukowcu Opoczyńskim. Do dziś zaopatruję w wędliny piłkarzy Korony. Z tego powodu wołają na mnie Kiełbasa. Koledzy składają zamówienie, a ja przywożę towar z Bukowca. Później chodzę z karteczką w ręku i ich rozliczam – mówi Piechna. Żółtodziób i wyjadacz Piechna do tej pory grywał w klubach niższych klas. Zdobywał tytuły króla strzelców IV, III i II ligi. W ekstraklasie zadebiutował dopiero w tym roku. – Jako nastolatek miałem propozycję gry w trzeciej lidze. Wolałem jednak grać w A-klasowej Pilicy Tomaszów. Obawiałem się, że nie zdołam przebić się do pierwszego składu nowego klubu. W A klasie byłem pewny miejsca, a przy tym po meczach bywało bardzo wesoło. Później żałowałem niewykorzystanej szansy. Nim zrozumiałem, że piłka nożna to może być w moim życiu nie tylko zabawa, miałem już 20 lat. Musiałem iść do pracy. Dziewięć lat zajęło mi dojście do ekstraklasy – wspomina Piechna, dziś lider klasyfikacji strzelców I ligi. Kiełbowicz ma za sobą występy w kadrze Polski. Grał w kilku renomowanych polskich klubach. Zdobył mistrzostwo Polski w Polonii (2000) i Legii (2002). Na koncie ma też Superpuchar Polski i Puchar Ligi. – Ja także długo przebijałem się ekstraklasy. Wiele sezonów spędziłem w Unii Hrubieszów, Siarce Tarnobrzeg i Rakowie Częstochowa. Moja kariera nabrała przyspieszenia dopiero po przejściu do Widzewa (jesień 1999), a później Polonii (2000-2001) i Legii (od wiosny 2001) – wspomina Kiełbowicz. Sprawdzi go Janas Piechna najprawdopodobniej zadebiutuje w najbliższym towarzyskim meczu naszej kadry (13 listopada z Ekwadorem). – A pomyśleć, że jako małolat o mało co nie zapisałem się do sekcji bokserskiej. Dziś Paweł Janas zapowiada, że chce mnie sprawdzić w reprezentacji. Daleką drogę przeszedłem – cieszy się 29-letni napastnik. Kiełbowicz w kadrze Janasa zagrał trzy razy (ostatnio z Albanią). Miejsce na mistrzostwa świata będzie mu jednak trudno wywalczyć, choć nie jest bez szans. Gorsza wersja „Franka” W sobotę o godzinie 18 na stadionie przy Łazienkowskiej spotkają się po raz pierwszy. Być może trener Legii Dariusz Wdowczyk zleci Kiełbowiczowi pilnowanie Piechny. – Jestem gorszą wersją Tomka Frankowskiego. Wydaje się, że nie ma mnie na boisku. Nagle się odnajduję i bramkarz musi wyciągać piłkę z siatki. Chciałem w tym sezonie strzelić 12 goli. Osiągnąłem to już w jedenastej kolejce. Dlatego podnoszę sobie poprzeczkę do 20 bramek. Czas strzelić coś na Łazienkowskiej – kończy napastnik Korony. – Może być bardzo ciekawie. Korona jest na fali, my też. Bardzo chcemy utrzymać drugie miejsce w tabeli. Będę musiał zwrócić uwagę na Piechnę. W końcu strzelił 12 bramek – kończy skrzydłowy Legii.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.