Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ktoś przy Łazienkowskiej łamie prawo. Tylko kto?

Marcin Szymczyk

Źródło:

27.09.2005 09:18

(akt. 27.12.2018 14:17)

Komuś marzy się zebranie danych osobowych kibiców Legii? Nie ma sprawy. Dokumenty z nimi nie są zabezpieczone. Wystarczy wejść do byłego budynku klubowego i je wynieść. Zgodnie z prawem powinny być one chronione ze szczególną starannością. Niestety, nie są. Życie Warszawy bez problemu dotarło do tych informacji.
Bardzo łatwy łup Wystarczy przejść przez szczelinę w płocie od strony kanałku Piaseczyńskiego i przeskoczyć przez płot. Po chwili można już wkroczyć do byłego budynku klubowego, który obecnie przypomina zdewastowany barak. Nie ma żadnej obawy, że ktoś nas złapie lub pogoni. Żadnej ochrony nie widać. Drzwi do budynku są otwarte. Idziemy korytarzem i skręcamy do drugiego pokoju po lewej. Panuje w nim niesamowity bałagan. Na stołach i podłodze leżą porozrzucane zdjęcia legitymacyjne, karty kibica, przekazy pocztowe z adresami i danymi wpłacających, ksero dowodów osobistych i legitymacji szkolnych oraz studenckich. W wielkich segregatorach znajdziemy też karty ze zdjęciami i danymi kibiców. Wśród nich są jeszcze te, pamiętające czasy, gdy sponsorem klubu był koreański gigant motoryzacyjny – Daewoo. Z wyjściem także nie mamy problemów. Nikt nas nie zatrzymuje. Czarny scenariusz My jedynie obejrzeliśmy i sfotografowaliśmy to, jak dba się o zabezpieczenie danych osobowych kibiców Legii. Co by się jednak stało, gdyby dane trafiły w ręce niepowołanych osób – na przykład fanatyków innych klubów, którzy nie pałają miłością do fanów z Łazienkowskiej? W wielu polskich miastach, nie wyłączając Warszawy, wielokrotnie dochodziło już do porachunków pseudokibiców poza piłkarskimi stadionami. Kto za to odpowie? Teren, na którym stoi dawny budynek klubowy Legii, jest własnością miasta. Dokumenty z danymi kibiców powinny być zabezpieczone przez ich właściciela. Kłopot w tym, że nie wiadomo, kto nim jest. Dane pochodzą z okresu, gdy właścicielem klubu było Daewoo, a później Polmot Holding. Wszystko zależy od tego, czy w dokumentach sprzedaży klubu Grupie ITI znajduje się zapis o przekazaniu jej wraz z piłkarzami także bazy danych osobowych kibiców. W klubie próbowaliśmy uzyskać informacje na ten temat. Nikt nie chciał ich udzielić. – Nie komentujemy usłyszeliśmy w biurze prasowym. - To skandal - powiedział Maciej Lisiewicz, którego dane znajdowały się w przyniesionych papierach. - Zastanawiam się, czy nie skierować tej sprawy do sądu. Jak można tak postępować - dodaje. Na Legii mogą się teraz spodziewać 7 tys. podobnych wniosków poszkodowanych kibiców. Tyle identyfikatorów wyrobiono fanom w 1997 roku - z tego okresu pochodzą bowiem dokumenty, które kibice przynieśli do Faktu. Kto odpowiada za taki stan rzeczy? Stadion razem z budynkami i wszystkim, co się w nich znajduje, przejęło ITI. Prezes Piotr Zygo chwalił się, że zrobił na Łazienkowskiej porządek. Obiekt jest odmalowany. Szkoda tylko, że zapomniał zadbać o to, co znajduje się w środku.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.