Kucharz na ostro: "Alkomat - droga do sukcesu?!"

Trener Dariusz Wdowczyk miał do mnie pretensje, że ich kopię (w moim rozumieniu krytykuję), ale chyba każdy, kto nie uprawia wazeliniarstwa, przyzna, że mało było powodów do chwalenia. Od mistrza Polski ja oczekiwałem po prostu więcej. Jak historia pokazała, ci, co powinni robić rajdy na boisku, na przykład Elton - awizowany jako talent na miarę Samuela Eto'o - skupiali się bardziej na kiwaniu naszych stróżów prawa, zresztą równie nieudolnie. Teraz wszyscy leczą kaca po Eltonie. Najbardziej - mam wrażenie - zawiedziony jest Mariusz Piekarski (niepotrzebnie), bo gdzieś się zaszył i nie bryluje już na trybunie honorowej. Jako środek zapobiegawczy przed podobnymi brazilejros kacejros wprowadzono do szatni legionistów alkomat! Oprócz codziennego ważenia piłkarze będą teraz dmuchali w balonik! Stres będzie im towarzyszył, gdy będą chcieli zjeść jabłko, bo ono podobno fermentuje! Żarty na bok. Mam wątpliwości co do skuteczności tego pomysłu. Czułbym się upokorzony, gdyby trener, prezes czy ktokolwiek inny kazał mi chuchać w balonik. A w takim stanie trudno oczekiwać dobrej gry na boisku. Nie czułbym więzi z trenerem, klubem itd. Według mnie ważniejsze jest wzajemne zaufanie. Piłkarze nie są święci, mają trudne charaktery, za kołnierz nie wylewają, bo są przecież normalnymi ludźmi. Moja teoria jest taka - z trudnymi sportowcami można osiągnąć lepsze wyniki sportowe niż z lalusiami czy pupilami prezesa. Myślę, że wiedzą to wszyscy, którzy spędzili kilka lat w szatni piłkarskiej. PS. Pić to trzeba umieć. Grać też.