Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kucharz na ostro: Giza uśmiecha się pod nosem

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

23.09.2008 00:10

(akt. 19.12.2018 20:33)

Wyjazd do Krakowa nastąpił dla Legii w dobrym momencie. Wreszcie zapadła długo oczekiwana decyzja o budowie stadionu przy ulicy Łazienkowskiej. Rajcowie zdecydowali. Myśl o nowym stadionie podziałała na wyobraźnię piłkarzy pozytywnie i zagrali zapewne dodatkowo uskrzydleni. Teraz muszą przecież również pracować na to, aby ten 31-tysięczny stadion w przyszłości zapełnić. To będzie dla nich trudne, bo nie wszystko od nich zależy. Końca destrukcyjnej "wojny domowej" nie widać, ale może jednak czas zaleczy rany? Są na to trzy lata - pisze w swym felietonie, <b>Cezary Kucharski</b>.
Zdecydowane zwycięstwo nad Cracovią świadczy, że drużyna Legii nabrała rozpędu. U siebie "Pasy" przegrywały niezwykle rzadko. Mimo że obecnie zespół Stefana Majewskiego to raczej przeciętni piłkarze, atut własnego stadionu wykorzystywali maksymalnie. Powody do dodatkowej satysfakcji mają zapewne trener Jacek Magiera i Piotr Giza. Jacek, bo pobyt w Cracovii nie był dla niego zbyt miły. Zwycięstwo podopiecznych powoduje, że myśli o przeciwniku są raczej pozytywne i nawet widok prezesa Filipiaka tego nie zmieni. Piotr Giza pewnie również uśmiecha się pod nosem, gdy czyta, jak obecny szkoleniowiec "Pasów" narzeka na grę ofensywną. Pomocnik Legii, mimo że we własnym klubie jeszcze nie może czuć się spełniony, dawał drużynie Cracovii odrobinę jakości, czyli to, za czym obecnie tęsknią jej kibice. W Legii radość ze zwycięstwa, ale smutek po poważnej kontuzji Sebastiana Szałachowskiego. Jego heroiczna walka o powrót na boisko po długiej rehabilitacji była trochę w cieniu wydarzeń. On wygrał ten mecz. Wrócił do formy. Pech sprawił, że ponownie Szałach musi cierpliwie czekać na powrót do zdrowia. W jego wypowiedziach słychać pozytywne nastawienie i to jest najważniejsze. Sebastian - powodzenia! Polonia - nieoczekiwanie dla wielu obserwatorów idzie jak burza. Bez wielkich transferów zespół Jacka Zielińskiego radzi sobie bardzo dobrze. Czyżby przenosiny z małego miasteczka do dużego miasta spowodowały, że piłkarze dawnego Goclinu stali się po prostu lepsi?! To możliwe, bo na dłuższą metę granie w małym miasteczku staje się nudne i mało motywujące. A piłkarz jak każdy sportowiec musi mieć motywację, aby się rozwijać. Ciągnie ich więc do wielkiego świata. O Polonii coraz częściej mówi się, że to może być czarny koń tegorocznych rozgrywek. Szkoda, że ligowe derby już mieliśmy tej jesieni.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.