Kucharz na ostro: Jaki syndrom wyższości?
02.12.2008 22:55
Legia rozpoczęła rundę rewanżową od zwycięstwa nad Lechią Gdańsk. Mając w pamięci niedawny mecz obu tych drużyn przy Łazienkowskiej (łatwe 3:0 dla Legii), można powiedzieć, że było to zwycięstwo oczekiwane przez warszawskich kibiców. Nieoczekiwana natomiast i zaskakująca wręcz dla sympatyków warszawskiego klubu była tyrada trenera Jana Urbana na czwartkowej konferencji prasowej poprzedzającej mecz z Lechią. Mnie trener zaskoczył w kilku kwestiach, m.in. postawioną przez siebie tezą o klubie, w którym pracuje: Skąd się bierze poczucie/syndrom wyższości Legii? Jakiś skrawek życia byłem związany z Legią, a trener odniósł się także do historii: "Analizując sytuację i historię, nie wiem, skąd to się bierze". Uznałem, że powinienem odnieść się do tych słów.
Dla mnie jest to wypowiedź piłkarza/sentymentalnego kibica Górnika Zabrze Jana Urbana, a nie trenera Legii Jana Urbana. I dodatkowo według mnie niezbyt trafna, jeśli tyczy się ona przeszłości. Nigdy nie miałem poczucia wyższości, gdy przywdziewałem koszulkę Legii. Co najwyżej poczucie dumy czy wyjątkowości klubu, który spełniał moje ambicje chęci bycia najlepszym. Od pierwszego dnia pobytu w tym klubie wiedziałem, że liczy się tu tylko pierwsze miejsce, i ludzie wokoło ciągle to powtarzali. Ale nie powodowało to u mnie wzrostu jakiegokolwiek syndromu. U moich kolegów z boiska także nie widziałem syndromu wyższości, ale rozumiem, że piłkarze czy też kibice innych drużyn mogli nas tak postrzegać. No cóż, takie ich prawo.
Myli się Jan Urban, że w Warszawie są takie same wymagania jak w Madrycie czy Monachium. Nikt przecież od Legii nie wymaga zdobywania Pucharu UEFA czy też grania w finale Ligi Mistrzów, ale nieprzegrywania po pierwszej połowie z Vetrą Wilno czy też walki jak równy z równym przeciwko FK Moskwa - już tak. Myślę, że wymagania w stosunku do Legii są adekwatne do rzeczywistości i sytuacji ekonomicznej klubu od początku rządów myśli pampeluńskiej. Traktuję słowa Jana Urbana jako zwykłe głupstwo, jakie czasami każdemu zdarza się powiedzieć. Nie należy mieć także do niego pretensji za sentyment do czasów spędzonych w Górniku Zabrze, choć dziwny moment i dziwną formę do jego okazania sobie wybrał - w przededniu ważnego meczu. Chyba że miało to na celu zmobilizowanie zawodników, którzy dawali znaki owego "syndromu"? Ale to należy robić w szatni.
piłkarz Legii w latach 1995-2006
dwukrotny mistrz Polski
właściciel serwisu internetowego Legia.Net
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.