Kucharz na ostro: "Legia na właściwych torach?"
06.11.2006 22:25
Lansowane gwiazdy Legii, które bez wysiłku miały miejsce w podstawowym składzie, czują się zagrożone? Jak to możliwe, że Legia w czterech ostatnich meczach zdobyła 12 punktów (gratulacje), a tyle samo w dziewięciu pierwszych (wstyd)?! Czy to zasługa poprawy formy, czy niższej niż poprzednio klasy rywali? - zastanawia się w swoim felietonie były kapitan "wojskowych" <b>Cezary Kucharski</b>. Zapraszamy do lektury.
Jak to możliwe, że Legia w czterech ostatnich meczach zdobyła 12 punktów (gratulacje), a tyle samo w dziewięciu pierwszych (wstyd)?! Czy to zasługa poprawy formy, czy niższej niż poprzednio klasy rywali?
Pogoń (12. miejsce), Łęczna (15.),Widzew (10.), Lech (7.), czyli drużyny, które poległy z legionistami, to raczej średniacy, choć zapewne z ambicjami. Drużyna z Łazienkowskiej dopiero teraz - jak powiedział Aleksandar Vuković po meczu z Lechem - pokazuje charakter i ma coraz większe szanse na obronę tytułu. Tym bardziej że Nikola Mijajlowić, podpowiadacze Bogusława Cupiała i sąsiedzi zza miedzy, czyli Cracovia, nie pozwolą Wiśle i Okuce spokojnie pracować.
Wcześniej legioniści werbalnie lub na łamach prasy przekonywali, że mają piłkarski "charakter". Jaki? Niedawno przypadkowo spotkałem się na przemiłej imprezie z prezesem Piotrem Zygo i przy drinku (pora była wieczorna) dyskutowaliśmy - jakże mogło być inaczej! - o Legii. Spieraliśmy się o wpływ relegowania Piotra Włodarczyka i Michala Gottwalda na postawę drużyny. Uważam, że dla poprawy co innego było decydujące. "Postawiono na właściwe konie". Każdemu, kto odniósł sukces, trudniej go powtórzyć. Po prostu trudniej o motywację. Wielką sztuką dla trenera, a także piłkarzy jest wydobyć z siebie podobną determinację, która doprowadziła ich do sukcesu, gdy zewsząd słyszą peany, czytają listy pochwalne.Wiem o tym, bo to przeżywałem, gdy wyjechałem do Szwajcarii. W wieku 22 lat jako nieznany tam piłkarz z Polski strzelałem bramki w każdym meczu. FC Aarau z ósmego miejsca awansowało na trzecie i zagraliśmy w Pucharze UEFA. Ja znalazłem się nawet w jedenastce sezonu prestiżowej gazety razem z Giovane Elberem. Pomyślałem sobie: "Łatwo poszło, to teraz będzie jeszcze lepiej i łatwiej, bo znam już tę ligę". Tymczasem w nowym sezonie już nie strzelałem tak często, nawet usiadłem na ławeczce. Trener Ralf Fringer (potem prowadził m.in VfB Stuttgart, reprezentację Szwajcarii) wziął mnie na bok i powiedział: "Jedziesz teraz na urlop do Polski, wróć z takim samym nastawieniem, jak tu przyjechałeś pierwszy raz". Jak powiedział, tak zrobiłem i kolejną rundę znów miałem udaną. Spójrzmy, kto jest obecnie chwalony po ostatnich zwycięstwach Legii: Jan Mucha, Aco Vuković, Sebastian Szałachowski, Miroslav Radović, Tomasz Kiełbowicz (mimo że gra epizody), Grzegorz Bronowicki - piłkarze, których raczej po zdobyciu mistrzostwa się nie rozpieszczało lub mieli niewielki w nim udział. A Radovicia jeszcze w Legii nie było.
Wreszcie doceniono ich pracę na treningach. Lansowane gwiazdy, które bez wysiłku miały miejsce w podstawowym składzie, czują się zagrożone. I pojawiły się zwycięstwa Legii. Mam wrażenie, że poprawiły się też relacje między trenerem a piłkarzami, bo czas leczy rany. Dziś nikt nie pamięta "plaskaczy", "karczycha" czy zarzutów o braku profesjonalizmu. Łukasz Fabiański już chyba nie boi się wieczorem wyjść do restauracji. Dariusz Wdowczyk po zwycięstwach chwali piłkarzy, a nie wypina pierś po kolejny order (proszę o uśmiech, trenerze). Uważam, że aby Legia (i każda inna ekipa) odnosiła sukcesy, drużyna musi pójść za trenerem w ogień, a trener za drużyną. To d'Artagnan powiedział: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Ku chwale Legiuni.
PS: Muszkieterowie nie zostawiają kompanów w potrzebie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.