Kucharz na ostro: Równać do mocnych
20.10.2008 22:41
Stołeczny kibic po ostatnim piłkarskim weekendzie powinien czuć duży niedosyt. Legia i Polonia raczej straciły dwa punkty, aniżeli zyskały jeden. Polonia - w meczu z Cracovią - pokazała dużo słabych punktów. Tylko zremisowała z przedostatnią drużyną naszej ligi, bo nie ma w tym zespole piłkarzy potrafiących w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Piłkarze klubu z Konwiktorskiej myśleli chyba, że nie będą musieli się zbytnio zmęczyć, aby wygrać. Zaczęli się dopiero starać, gdy zobaczyli, że przeciwnik nabrał wiary w to, że może coś w Warszawie zdobyć - pisze w swym kolejnym felietonie były kapitan Legii, <b>Cezary Kucharski</b>.
Krótka ławka i brak konkurencji w zespole to problem, który może w przyszłości przeszkodzić Polonii walczyć o te najwyższe miejsca. Miarą bezradności trenera Jacka Zielińskiego jest fakt wystawienia Radka Majewskiego w pierwszym składzie tuż po zaleczeniu niebezpiecznej kontuzji i praktycznie bez treningu z zespołem.
Legia zremisowała bezbramkowo na wyjeździe z ŁKS i jest - takie odniosłem wrażenie - zadowolona z siebie. Może nie do końca, ale niespecjalnie się martwi, że straciła dwa punkty z drużyną, która jest budowana "po partyzancku".
Reprezentant Polski Jakub Wawrzyniak w dzienniku "Polska" powiedział: "Nie możemy mieć do siebie pretensji, że zdobyliśmy punkt po dobrej grze. Nie ma co rozpaczać - za tydzień z Wisłą walczymy o zwycięstwo". Jeszcze bardziej zdziwiony jestem, że ekswidzewiak deprecjonuje po sobotnim meczu umiejętności przeciwnika, mówiąc o ŁKS, że "łodzianie nie prezentują poziomu ekstraklasy, poza skutecznym przeszkadzaniem nie pokazali nic szczególnego, wybijali piłkę, która wracała pod nasze nogi". Przecież te słowa świadczą także o Legii. I to nie najlepiej. Bo co to za osiągnięcie dla zespołu mającego mistrzowskie aspiracje zremisować z zespołem nieprezentującym poziomu ekstraklasy.
Nie przypominam sobie, aby w przeszłości legioniści - po marnym wyniku - jeszcze umniejszali umiejętności przeciwnika. Raczej było to "posypywanie głowy popiołem". To piłkarze drużyn przeciwnych tak mówili, chcąc się dowartościować, gdy dostali łupnia od Legii, albo ci, którzy do klubu z Łazienkowskiej czuli awersję, bo nigdy w nim nie grali lub też chcieli się przypodobać swoim kibicom.
Wolałbym, aby piłkarze Legii (i wszyscy inni) równali do mocnych przeciwników z Europy czy nawet do FK Moskwa, oczywiście nie w sposób werbalny, ale na boisku. Myślę, że równanie w górę jest dla sportowca lepsze niż równanie w dół, ale nawet zwycięstwo w meczu przeciwko Wiśle nie odda dwóch punktów straconych w Łodzi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.