Kulisy niedoszłego transferu Bąka
14.06.2007 08:17
<b>Jacek Bąk</b> wiele razy wypowiadał się, że chętnie zagrałby dla Legii, Prowadził z warszawskim klubem zaawansowane rozmowy. Kiedy wydawało się, że w przyszłym sezonie będzie grał w Polsce, wybrał ofertę Austrii Wiedeń. Zażądał od Legii 500 tysięcy euro netto rocznie, czyli 800 tysięcy euro brutto. Bagatela - 3 miliony złotych. I dlatego do transferu piłkarza nie doszło. Prezesi Legii mają do reprezentacyjnego obrońcy żal. Nie dość, że ich wykiwał, to jeszcze mówi w prasie, że "trzeba się szanować". Okazuje się, że łatwiej szanować się za pół miliona euro niż za ćwierć.
Na Łazienkowskiej są zniesmaczeni też jego wypowiedziami na temat odpowiedzialności, jaką musiałby na siebie wziąć. - A kto miałby to zrobić? Jędrzejczak, Rzeźniczak? - pyta jeden z działaczy.
Bąk nieraz podkreślał, że chce wrócić do Polski i zagrać w Legii, bo to od zawsze było jego marzeniem. Zagrał na emocjach kibiców, po czym... wybrał ofertę Austrii Wiedeń. - Nikt nie broni Jackowi Bąkowi w wieku 34 lat zarobić trochę pieniędzy - tłumaczy Leszek Miklas, prezes warszawskiego klubu. Legia proponowała 250 tys. euro na rękę. Były to dla niego godziwe pieniądze, ale... tylko do chwili, gdy do gry weszli Austriacy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.