News: Lech Poznań - Legia Warszawa 0:2 (0:2) - Poznań zdobyty

Lech Poznań - Legia Warszawa 0:2 (0:2) - Poznań zdobyty

Redakcja

Źródło: Legia.Net

19.03.2016 19:56

(akt. 07.12.2018 16:37)

Legia Warszawa wygrała pierwszy raz od 2012 roku z Lechem Poznań przy Bułgarskiej. Warszawiacy obydwa gole strzelili tuż przed przerwą. Do siatki dwa razy trafiał Nemanaja Nikolić. Reprezentant Węgier najpierw w 42. minucie wykorzystał błąd Macieja Wilusza i pokonał Jasmina Buricia, a w doliczonym czasie gry wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Ondreju Dudzie. Zapraszamy do naszych materiałów pomeczowych. Na naszej stronie znajdziecie m.in. wypowiedzi trenerów i piłkarzy

- Relacja tekstowa „na żywo”


Kiedy Lech przy Bułgarskiej mierzy się z Legią, emocji zawsze jest wiele. W Wielkopolsce spotkania ze stołecznym klubem są wręcz kwestią życia i śmierci. Wygrana może zapewnić lechitom szacunek fanów na długi czas. Porażka boli mocniej, bo potrafi zabrać przychylność kibiców. Walki w Poznaniu nie brakowało, tego zresztą można się było spodziewać.

Pierwsze 30 minut spotkania było dosyć spokojne. W 13. minucie niezły strzał oddali jedynie poznaniacy, ale próbę Macieja Gajosa obronił Arkadiusz Malarz. Potem obie ekipy starały się zawężać pole gry, a zwłaszcza grać prawymi skrzydłami. Legioniści nieźle radzili sobie z Tamasem Kadarem. Węgier przegrywał większość pojedynków. Podobnie było zresztą z grającym na jego stronie Kamilem Jóźwiakiem. Młodzian pierwszy raz wyszedł w podstawowym składzie „Kolejorza”, a Artur Jędrzejczyk był dla niego zaporą wręcz nie do przejścia. Odcięty od podań był z kolei Nemanja Nikolić, który dreptał z przodu i właściwie obserwował poczynania kolegów.

Wiele odmieniło się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, który zdecydowanie należał do Legii, która w tym czasie strzeliła dwa gole. Sygnał do ataku dała ładna akcja wybieganego i stosującego wysoki pressing Michaiła Aleksandrowa, który podał do Tomasza Jodłowca. Rosły pomocnik pięta odegrał futbolówkę do Nikolicia, a ten uderzył w Jasmina Buricia. Z każdą próbą było coraz bliżej trafienia. W 34. minucie Aleksandar Prijović przelobował bośniackiego golkipera, ale futbolówka odbiła się od poprzeczki, a dobitkę Aleksandrowa przeniósł nad poprzeczką Burić. Niecałe dziesięć minut później pomyłki nie było. Jodłowiec zagrał piłkę za plecy obrońców Lecha, Maciej Wilusz fatalnie ją kopnął przegrywając pojedynek z Nikoliciem i sprawił, że snajper Legii był sam na sam z bramkarzem. „Niko” takich sytuacji nie raczy marnować i tak stało się też tym razem. Było 1:0, a Bułgarska poza kibicami Legii, zamilkła.

Już w doliczonym czasie gry sfaulowany w polu karnym został Ondrej Duda, którego zaatakował Abdul Aziz Tetteh. Sędzia Szymon Marciniak wskazał na wapno, a do piłki podszedł Nikolić, który po rozmowie z trenerem Stanisławem Czerczesowem już ani myślał oddawać komuś futbolówki przy „jedenastce”. Mocne uderzenie przy prawym słupku zatrzepotało w siatce i było jasne, kto przed decydująca częścią gry będzie w lepszej pozycji. Wrażenie ze strony Legii robił ostatni kwadrans pierwszej połowy, wtedy stołeczna drużyna grała tak, jak chcą tego kibice - ofensywnie.

Warto dodać, że dobrze grały poszczególne ogniwa Legii. Solidnie prezentowała się defensywa, w której zawodnicy nie popełniali indywidualnych błędów. Waleczny był środek pola. Ariel Borysiuk walczył o każda piłkę, a Tomasz Jodłowiec dokładał do tego ofensywne podania. Jak do Nikolicia w pierwszej połowie, ale i jak do Artura Jędrzejczyka na początku drugiej, gdy defensor trafił w poprzeczkę po uderzeniu głową. W sobotę w Poznaniu była jedna lokomotywa i nie był nią bynajmniej Lech. W tę rolę doskonale wcielał się właśnie „Jodła”. Klasą był też Nikolić, który przez 30 minut był odcięty od podań, a potem w kilka minut zadał dwa ciosy „Kolejorzowi”. Tym sposobem, reprezentant Węgier nie pokonał w Ekstraklasie już tylko jednego rywala Legii - Pogoni Szczecin.

Druga połowa przypominała pierwszą. Działo się mniej. Legia grała spokojniej, bardzo rozważnie. Nie znaczy to, że warszawiacy nie mieli swoich szans. Dwa razy próbował uderzać Nikolić, ale dobrze między słupkami spisywał się Burić. Węgier też znowu trafił do siatki, ale sędzia słusznie uznał, że napastnik był na spalonym. Do tego trzeba dodać wspomnianą poprzeczkę Jędrzejczyka.

Lech był bezbarwny. Nie miał pomysłów na atak. Igor Lewczuk zupełnie wyłączył z gry Nicki’ego Bille Nielsena. Nadzieją „Kolejorza” były stałe fragmenty gry. Siały one pewien zamęt w warszawskich szeregach, ale żaden z nich nie dał gospodarzom stuprocentowej sytuacji. Przyjemnie patrzyło się na „Wojskowych” kontrolujących przebieg spotkania. Kibica poznańskiej drużyny w sobotę nie mieli żadnej okazji do radości. Chyba, że tak nazwiemy wejście byłego gracza Lecha, Kaspra Hamalainena. Wtedy miejscowi fani byli najgłośniejsi i mogli wyżyć się na zawodniku, który w przeszłości zrobił dla poznańskiego klubu wiele dobrego. Warto dodać, że około dwutysięczna grupka fanów ze stolicy była głośniejsza od miejscowych, co wiele mówiło o postawie widzów gospodarzy.

Fani Lecha przygotowali dwie oprawy i sporo pirotechniki. Nie robiło to jednak wrażenia znając potencjał kibicowski miejscowych. Warszawiacy na początku spotkania odpalili z kolei wiele rac, co sprawiało wrażenie sektora w ogniu i budziło respekt.

Legia, mimo doliczonych siedmiu minut (efekt odpalonej pirotechniki Lecha), spokojnie prowadziła grę i utrzymała dwubramkowe prowadzenie do końca. Szansę miał chociażby Hamalainen, ale Wilusz w ostatniej chwili powstrzymał go w polu karnym „Kolejorza”. Legia może nie grała w Poznaniu pięknie, ale skutecznie. Należy docenić, że warszawiacy potrafili minimalizować zagrożenie prowadząc grę w drugiej połowie. Warszawiacy grający w tak konsekwentny sposób i tak przygotowani motorycznie, są nie do powstrzymania dla każdej ekipy w Polsce.

Autor: Piotr Kamieniecki


Lech Poznań – Legia Warszawa 0:2
Nikolić (42. min., 45. min. - k.)

Żółte katki:
Tetteh, Trałka - Pazdan, Aleksandrow, Duda

Lech: Burić – Kędziora (90' Gumny), Arajuuri, Wilusz, Kadar (46' Ceesay) – Trałka, Tetteh – Gajos, Jevtić, Jóźwiak – Bille Nielsen (74' Kownacki)

Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek – Aleksandrow (90' Broź), Jodłowiec, Borysiuk, Duda (77' Guilherme) – Prijović, Nikolić (83' Hamalainen)

Polecamy

Komentarze (502)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.