Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:2 - PGE Arena "odczarowana"
04.11.2012 16:30
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
- Fotoreportaż z meczu
-Pomeczowy komentarz trenera Urbana
-Pomeczowy komentarz trenera Kaczmarka
Z Marko Sulerem i Jakubem Rzeźniczakiem piłkarze Legii rozpoczęli mecz na PGE Arenie z gdańską Lechią. Piłkarze Jana Urbana z pewnością pragną wymazać z pamięci traumatyczne przeżycia z zeszłego roku, kiedy właśnie tutaj pogrzebali szanse na upragnione mistrzostwo.
Od pierwszych minut oglądaliśmy na gdańskiej Letnicy agresywną i pomysłową grę Legii. Nasi zawodnicy wysoko zaatakowali gospodarzy, osiągając tym samym przewagę w posiadaniu piłki. W 2. minucie Miroslav Radović ładnie uwolnił się spod opieki obrońcy i próbował prostopadłym podaniem uruchomić wychodzącego na czystą pozycję Danijela Ljuboję. Zagranie było minimalnie za mocne. Legia nie rezygnowała z gry kombinacyjnej, raz po raz wymieniając podania z klepki.
Gospodarze z minuty na minutę cofali się bardziej na własną połowę, ograniczając swoje "wycieczki" na połowę Legii do minimum. Nasi gracze nieźle prezentowali się w odbiorze, a najgroźniejsze były te sytuacje, w których Radović czy Jakub Kosecki mogli się trochę rozpędzić. Ciężko grało się atakiem pozycyjnm ze względu na kiepsko przygotowaną murawę. W 13. minucie akcję w swoim stylu zaprezentował "Kosa", który schodząc do środka został zahaczony w polu karnym. Sędzia podyktował jedenastkę, której nie wykorzystał jednak Ljuboja.
W grę Legii - szczególnie było to widać w poczynaniach Daniela Łukasiaka - zaczęła się wkradać nerwowość, co starali się wykorzystać gospodarze. W 16. minucie znakomicie w naszym polu karnym zachował się Razack Traore, który znakomicie wypatrzył będącego na czystej pozycji Mateusza Machaja. Ten ostani nienajlepiej przyjął jednak piłkę, która ostatecznie padła łupem Kuciaka. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał wspomniany wcześniej Kosecki, który bezlitośnie mijał obrońców "Biało-Zielonych". Świeżo wyglądał również Radović, który posłał kilka wybornych piłek za plecy obrońców.
Po bardzo entuzjastycznym początku, tradycyjnie już, przyszedł czas na senny fragment gry – dużo długich i niecelnych podań, sporadyczne kontry Lechii... Mały przełom w grze "Wojskowych" nastąpił w 36. minucie, gdy Legia objęła prowadzenie. Świetne podanie z głębi pola posłał Ivica Vrdoljak. Piłkę sięgnął głową znajdujący się w polu karnym Rzeźniczak i skierował ją wprost w poprzeczkę bramki Buchalika. Do wracającej w pole gry futbolówki dopadł Radović i pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Piłkarze Bogusława Kaczmarka starali się ruszyć do przodu, ale sam Traore to za mało. Wynik do przerwy już się nie zmienił.
Z impetem w drugą połowę meczu weszli gospodarze. W legijnym polu karnym szarżował nie kto inny, jak Traore. Na swoim miejscu był jednak Łukasik, który w ostatniej chwili zablokował strzał najlepszego zawodnika Lechii. Trener Kaczmarek wyciągnął wnioski z pierwszwej odsłony i postanowił dać jakieś wsparcie reprezentantowi Burkina Faso – Lechia momentami grała trzema napastnikami. Legioniści z kolei nie podkręcali tempa, oddali inicjatywę gospodarzom, sami nastawiając się na gre z kontrataku.
Sytuacji było jak na lekarstwo. Na kolejną trzeba było czekać aż do 64. minuty, kiedy Michał Kucharczyk zauważył stojącego na 8. metrze przed bramką Ljuboję. Serb był pod presją obrońcy, dołożył tylko nogę, a jego strzał z problemami obronił Michał Buchalik. Chwię później było już 1:1. Legioniści widocznie nie potraktowali poważnie wcześniejszych akcji Traore. Gwiazdor Lechii, mając na plecach trzech zawodników Legii, potrafił obrócić się z piłką, zwinnie wbiec między naszych defensorów i pokonać Kuciaka.
Spotkanie nabrało nieco rumieńców. Legia dążyła do ponownego objęcia prowadzenia, co znowu jej się udało. Gospodarze cieszyli się z remisu kilka chwil, bo już w 73. minucie piłkarze z Warszawy zdobyli drugiego gola. Najpierw Radović wypuścił Koseckiego "sam na sam" z Buchalikiem, ale szybki "Kosa" trafił prosto w bramkarza. W tym meczu nie było jednak straconych piłek dla "Radko". Serb natychmiast odzyskał futbolówkę, po czym wstrzelił ją w pole karne w kierunku Ljuboi, a on takich sytuacji raczej nie marnuje. Najskuteczniejszy zwodnik Legii po rykoszecie pokonał golkipera gospodarzy.
Lechia rzuciła się do frontalnego ataku, ale brakowało im argumentów. Najgroźniej było po strzale z dystansu Łukasza Surmy, uderzenie to było jednak niecelne. Do końca spotkania gospodarze nie zdołali odrobić strat, dzięki czemu Legia zdobyła kolejne trzy punkty.
autor: Paweł Korzeniowski
Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 1:2 (0:1)
Traore (69. min.) - Radović (36. min.), Ljuboja (73. min.)
Żółte kartki: Janicki i Kasprzycki (Lechia) oraz Rzeźniczak i Jędrzejczyk (Legia)
Lechia: Buchalik - Janicki, Madera, Bieniuk, Brożek - Ricardinho, Surma, Machaj (79' Grzelczak), Pietrowski, Łazaj (66' Kasprzycki) - Traore
Legia: Kuciak - Jędrzejczyk, Astiz, Suler, Rzeźniczak - Kucharczyk (90' Żyro), Vrdoljak, Radović, Łukasik (76' Furman), Kosecki (87' Salinas) - Ljuboja
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.