News: Legia i Lech - historia transferów niedokonanych

Legia i Lech - historia transferów niedokonanych

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

18.03.2016 16:35

(akt. 07.12.2018 16:43)

W ostatnich latach doszło do kilku transferów z Lecha Poznań do Legii Warszawa. Na Łazienkowską z Bułgarskiej do tej pory trafiali głównie młodzi zawodnicy. Pozyskanie Bartosza Bereszyńskiego, Miłosza Kozaka i Krystiana Bielika odbijało się szerokim echem w Wielkopolsce. Szczyt przyszedł jednak w trakcie ostatniego okienka transferowego. Kontrakt ze stołeczną ekipą podpisał lider "Kolejorza", będący jednak już wolnym zawodnikiem, Kasper Hamalainen. Wspomniana czwórka, w mniejszym lub większym stopniu zapisała i nadal zapisuje się w pamięci kibiców "Wojskowych", ale to grono mogło być znacznie większe.

Serię transferów z Lecha do Legii zapoczątkował w styczniu 2013 Bartosz Bereszyński. Od tamtego czasu minęły trzy lata. W tym okresie na Łazienkowską trafili również Miłosz Kozak, Krystian Bielik, a także Kasper Hamalainen będący najnowszym nabytkiem "Wojskowych". Fin wprawdzie był już wolnym zawodnikiem, chwilę wcześniej nie przedłużył umowy z "Kolejorzem". "Hama" dopiero będzie pisał swoją historię w stolicy Polski - na razie zagrał w trzech meczach i przez większość czasu leczył różne urazy.


Pozostała trójka ma już za sobą sporo przeżyć przy Łazienkowskiej. Bereszyński przychodził jako skrzydłowy, ale z miejsca został przekwalifikowany przez obecnego trenera Lecha Jana Urbana na prawego obrońcą. "Bereś" ma na koncie wywalczone dwa mistrzostwa kraju i jeden Puchar Polski z Legią. Szybko mógł też odejść do Benfiki Lizbona, ale temat nie wypalił. Jako gracz "Wojskowych" zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski. Transfer do Warszawy z pewnością opłacał się zawodnikowi, który wcześniej nie odgrywał wielkiej roli przy Bułgarskiej.


Inaczej potoczyły się przygody dwóch juniorów sprowadzonych z Poznania. Krystian Bielik oraz Miłosz Kozak to ludzie o zupełnie innych charakterach. Pierwszy spokojny, wiedzący, co chce osiągnąć. Rozmawiając z Bielikiem miało się wrażenie, że to nie jest szesnastoletni chłopak, a człowiek w pełni dojrzały. Inaczej było z "Kozim", z którym trenerzy mieli sporo pracy. Nastawienia miało go nauczyć wypożyczenie do Zagłębia Sosnowiec. Jesienią 2014 roku rozegrał tam 11 meczów, w których na boisku przebywał przez 389 minut.


Bielik po transferze do Legii, jak na młodego zawodnika, zadebiutował bardzo szybko. Jego premierowe spotkanie z Koroną Kielce zapadło w pamięci kibiców. Luz czy lekkość z jaką prezentował się na murawie (choćby minięcie przeciwnika "ruletą") budziły uznanie. Bardzo szybko pomocnikiem zainteresował się londyński Arsenal, który dokładnie monitoruje polskie rozgrywki. Szybka decyzja, szybki transfer i wszystkie strony zadowolone. Legia sporo zarobiła, a sam Bielik ogrywa się w zespole do lat 21, gdzie regularnie występuje, a czasem zakłada nawet kapitańską opaskę. Debiut w pierwszej drużynie również ma już za sobą.


Inaczej jest z Kozakiem, który jest trudny do okiełznania, co podkreśla się przy Łazienkowskiej. Kolejną szansą ma być dla niego wypożyczenie do pierwszoligowych Wigier Suwałki, gdzie zastąpić ma Łukasza Monetę - eks-legionistę, który trafił do Ruchu Chorzów. Na razie "Kozi" wystąpił w dwóch meczach, w których rozegrał 85 minut. On może się ogrywać i dojrzewać, a przy Łazienkowskiej nie ma - jak uważają niektórzy - kłopotu z niesfornym zawodnikiem. Z pewnością jest w stanie wiele dać drużynie, ale równie dobrze być jej najsłabszym ogniwem. Warto wspomnieć o ciekawej sytuacji, która miała miejsca zimą. Zespół Wigier, z Kozakiem w roli testowanego, pojechał na sparing z Lechem do Poznania. Nic nie wzbudzało zdziwienia, dopóki do szatni przy Bułgarskiej nie wkroczył Miłosz. Z legijnym plecakiem na ramionach i szelmowskim uśmiechem. Taki charakterek.


Losy każdego z tych czterech zawodników potoczyły się inaczej. Co ciekawe z Poznania do Warszawy mogło trafić więcej graczy.

Przykładem jest Darko Jevtić, który był zainteresowany przejściem do Legii. Cały temat rozgrywał się zanim Szwajcar na zasadzie transferu definitywnego trafił do Lecha. Taką możliwość sondował jego agent, a sam piłkarz pozytywnie podchodził do takiego transferu. Oczywiście obecnie nie za bardzo może się do tego przyznać. Legia rozważała taką możliwość, ale z uwagi na zapotrzebowanie ówczesnego trenera bardziej zależało jej na Stojanie Vranjesie, który ostatecznie latem 2015 roku podpisał umowę z "Wojskowymi".


Plotki odnośnie Jevticia potrafiły zmotywować działaczy Lecha, by szybciej wykupili Szwajcara z FC Basel. Podobnie było kiedyś z Manuelem Arboledą. Legia niby interesowała się Kolumbijczykiem, a "Kolejorz" nie wyobrażał sobie, by obrońca trafił do stolicy. Zaowocowało to najwyższym kontraktem w poznańskiej ekipie. Praktycznie wszyscy w Wielkopolosce żałowali potem takiego ruchu. Ale nie od dzis wiadomo, że siła plotki jest na rynku transferowym naprawdę duża.


Kiedyś ze strony Wielkopolskiej zaczęto rozpuszczać plotki, że "Kolejorz" - rewanżując się za Kozaka czy Bielika - chce podkupić jednego czy dwóch juniorów ze stolicy. Zawodnicy czy trenerzy przy Łazienkowskiej pytani o taką możliwość konsekwentnie zaprzeczali. Nie wyłamał się nikt, co świadczy, że najprawdopodobniej była to próba zasiania zamętu.


Legia za to poważnie interesowała się dwoma napastnikami juniorskich zespołów Lecha. Najświeższym tematem był Krzysztof Gładosz, który seryjnie strzelał w poprzednich rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Tu więcej było jednak niedomówień. Znacznie poważniejszy był przypadek Piotra Kurbiela, atakującego pochodzącego z Radomia. W tym sezonie 20-latek zadebiutował w "Kolejorzu" w meczu Ligi Europy z Videotonem, ale w 2014 mógł przejść na Łazienkowską. W stolicy zresztą już występował, bo jako junior mógł uczyć się futbolu w Delcie Warszawa. Sytuację potwierdzali koledzy Kurbiela, ale on sam wolał pozostać wierny ekipie z Wielkopolski, ponieważ uznawał, że to najlepsza droga rozwoju.


Nowym przykładem jest również Marcin Kamiński, etatowy gracz Lecha Poznań, który w przeszłości na łamach "Weszło" przyznał, że nie zamyka sobie drogi transferu do Legii. To jeden z lepszych kolegów Bereszyńskiego, w którego kontekście mówiło się o przejściu do Warszawy. Inna sprawa, że stoper w styczniu tego roku przyznał, że trudno mu sobie wyobrazić transfer do Legii, ale życie pisze różne scenariusze. Jego umowa z "Kolejorzem" kończy się w czerwcu 2016 roku. Wiele może się wydarzyć.


Na razie jednak Kamiński i pozostali pozostają w sferze plotek i transferów niedokonanych. Kibice Lecha są i tak już jednak bardzo rozdrażnieni całą sytuacją. W styczniu, na pierwszym treningu ekipy Jana Urbana, rozwieszony został na klubowym terenie transparent "Hamalainen ku... stara, następnego czeka kara". A tymczasem nie jest powiedziane, że kolejnych takich transferów nie będzie. "Co tam sie dzieje w Poznaniu? Zamieszanie straszne, a tu mecz jak co tydzień... moze chodzi o to, że obserwujemy dwóch zawodników z Poznania? - napisał na swoim profilu na Twitterze prezes i współwłaściciel Legii, Bogusław Leśnodorski

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.