Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia i Lech kupują, reszta chce przetrwać

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

10.07.2008 08:15

(akt. 20.12.2018 06:31)

Afera korupcyjna, niepewna przyszłość, nieznany kształt ligi w nowym sezonie - to wszystko sprawia, że w polskiej piłce klubowej nie będzie latem spektakularnych transferów. Prezesi sięgają do kieszeni niechętnie, a kiedy już pojawiają się oferty z zagranicy, windują ceny za swoich piłkarzy. Letnie okienko transferowe będzie więc niewiele lepsze od kiepskiej zimy. Królami polowania są na razie Lech Poznań i Legia Warszawa, które dzięki dobrym wzmocnieniom mogą w nowym sezonie poważnie myśleć o zdetronizowaniu Wisły.
Hiszpanie czy Anglicy potrafią zrobić show z transferu, który... nie dochodzi do skutku. Ale gdy kupuje się albo sprzedaje piłkarzy formatu Cristiano Ronaldo, nie jest trudno o zainteresowanie. Kibice chcą znać każdy szczegół. Jedni z tęsknotą wyczekują nowego idola, drudzy modlą się, żeby go nie stracić. Kiedy gra toczy się o Macieja Iwańskiego czy Aleksandra Kwieka - skala emocji jest inna. Ceny z kosmosu - Jest zastój, a powody są proste. Bezpośrednie przełożenie na popyt na piłkarzy ma gra klubów i reprezentacji, pokazanie się w Europie - mówi Janusz Olędzki, skaut Chelsea Londyn na Polskę. - A jak ta gra wygląda? Euro oglądali wszyscy. W Pucharze Intertoto Cracovia odpadła na samym początku drogi. Tym bardziej nasuwa się pytanie: skąd biorą się ceny za polskich piłkarzy? Chyba z kosmosu... Olędzki ma na myśli sytuacje, w których polskie kluby oczekują od potencjalnych nabywców kroci za zawodników zupełnie przeciętnych. Mało tego, oferty - jeśli już są - napływają ze słabych lig. Po naszych piłkarzy nie walą drzwiami i oknami menedżerowie z Premiership i Primera Division. Coraz silniejsza liga rosyjska także niechętnie sięga po Polaków. - A jeśli już ktoś tam idzie, jak Dawid Janczyk, to siedzi na ławce rezerwowych. Czasami zastanawiam sie, czy dla polskiego piłkarza lepszym rozwiązaniem nie jest "obejście" naszej ligi. Tak zrobił Michał Janota, który wyjechał jako młody chłopak do Feyenoordu Rotterdam, a teraz jest już w kadrze pierwszego zespołu - argumentuje Olędzki.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.