Legia II - Stasiak 1:0

Pewnie zabrzmi to dziwnie, ale rezerwy Legii, grając u siebie z wlekącym się w dole tabeli beniaminkiem, mogą być szczęśliwe, że wywalczyły remis! Zawdzięczają go w zasadzie tylko jednemu zawodnikowi Ń Arturowi Borucowi. Bramkarz Legii interweniował bardzo pewnie, a kilkakrotnie wręcz wspaniale. Najwięcej braw zebrał po kapitalnej obronie strzału Mirosława Rzepy z woleja oraz gdy wybronił sytuację sam na sam z Andrzejem Sazanowiczem. Zaczęło się jednak dobrze dla gospodarzy. W 5 minucie lewym skrzydłem przedarł się Łukasz Siciak, dośrodkował w pole karne, a tam pozostawiony bez opieki RowlandEresaba... skiksował. To zmyliło bramkarza przyjezdnych, który przepuścił do siatki prostą piłkę. Zadowoleni z prowadzenia legioniści cofnęli się, a piłkarze Stasiaka (szczególnie po przerwie) całkowicie kontrolowali wydarzenia na boisku. Starania gości zostały nagrodzone w 75 minucie. Po dośrodkowaniu i odbiciu trudnej piłki przez Boruca, do siatki z najbliższej odległości futbolówkę skierował Sazanowicz (były zawodnik Legii). Bramkarz złapał ją już za linią bramkową. Wojskowi mieli trzy minuty przed feralną dla nich akcją ogromną szansę na strzelenie drugiej bramki. Najlepszy w szeregach Legii zawodnik z pola - Mariusz Zganiacz, po przedryblowaniu kilku rywali, z linii pola karnego strzelił w słupek. Legioniści nie powinni jednak rozpamiętywać tej sytuacji. Remis na własnym stadionie z taką drużyną jak Stasiak Gomunice to po prostu kompromitacja. Ale cóż się dziwić, skoro Siciak poza asystą przy bramce przez cały mecz nie miał chyba ani jednego udanego zagrania, Eresaba z dwóch metrów nie trafił do pustej bramki, a Marcin Wojtaś biegał wszędzie, tylko nie tam, gdzie rozgrywana była piłka. Legia II: Boruc - Pałaszewski, Więckowski, Chmielewski, Osiecki, Łukasik, Zganiacz, Wojtaś (73 Baryła), Siciak Ń Antolak (78 Stachelski), Eresaba.