Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia leży, czy się podniesie?!

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

27.11.2006 13:49

(akt. 24.12.2018 10:32)

Rok temu Legia była w tabeli druga, miała 29 punktów - tyle co lider i o pięć więcej od trzeciej Cracovii. Wygrała osiem meczów, pięć zremisowała, dwa przegrała. Bilans bramkowy +10. Grała jeszcze w Pucharze Polski. Teraz jest czwarta, ma 27 pkt. O trzy mniej od lidera, tyle samo, co Zagłębie i Kolporter i o dwa więcej od Wisły. Wygrała osiem meczów, trzy zremisowała i cztery przegrała. Bilans bramkowy +12. Nie gra już w PP - odpadła ze Stalą Sanok.
Dariusz Wdowczyk zmarnował rok pracy i miliony złotych. Nie gwarantuje Legii sukcesów, wątpliwe jednak, by stracił posadę. Nie było drugiego trenera w lidze, który miałby taki komfort pracy. Wiosną Legia wygrała 11 z 12 meczów i na kolejkę przed końcem sezonu zdetronizowała Wisłę Kraków. Transfery Edsona i Rogera okazały się strzałem w dziesiątkę. Nic więc dziwnego, że zwycięski i medialny Dariusz Wdowczyk cieszył się bezgranicznym zaufaniem właścicieli klubu, którzy o piłce mają blade pojęcie. W rundzie jesiennej trener mistrzów Polski robił jednak wszystko, aby udowodnić, że wiosenne sukcesy były wypadkiem przy pracy. Pieniędzy na letnie transfery dostał więcej niż konkurenci w całej polskiej lidze - 8 mln zł. I wydawał je lekką ręką. Jeszcze wiosną nie wahał się, aby wyłożyć 650 tys. euro za Marcina Burkhardta. Serb Miroslav Radovic kosztował (wraz z uposażeniem) 800 tys. euro. Do tego doszedł Junior - 350 tys. euro. Mamadou Balde, Herbert Dick, Hugo i Elton kosztowali łącznie kolejne pół miliona euro. Hugo do gry się nie nadawał, więc mieszkający w Afryce menedżer Wiesław Grabowski przywiózł Dicka, znajomego Dicksona Choto z reprezentacji Zimbabwe. A gdy pod koniec sierpnia okazało się, że Burkhardt na zmianę z Vukoviciem gry Legii nie poprowadzą, Wdowczyk sprowadził Juniora, który miał kiwać, podawać i strzelać. Nic z tego. Edson z Rogerem stracili nagle formę i dobry humor, pijany Elton jeździł klubowym samochodem. Radovic najpierw dochodził do siebie po kontuzji, później przeżywał śmierć ojca. Ale to jedyny jak dotąd trafiony transfer i bez obaw można powiedzieć, że Serb może grać lepiej. Może, ale nie musi, bo piłkarze pod ręką Wdowczyka się nie rozwijają. Najlepszym przykładem Janczyk, który miał jechać na mundial, a teraz nie ma nawet miejsca w ligowych meczach i Burkhardt, z którego Wdowczyk miał zrobić lidera pełną gębą. Źle przygotowana fizycznie i taktycznie Legia nie ma stylu. Gra futbol siermiężny i ociężały. Wdowczyk miotał się całą rundę, co chwila majstrował przy składzie. Sebastian Szałachowski grał i jako skrzydłowy, i jako napastnik. Radovic zadebiutował w obronie, Grzegorz Bronowicki był przesuwany z pomocy do obrony i z lewej na prawą stronę. Żadna z koncepcji nie była dobra. Porażkę z Wisłą Płock przy Łazienkowskiej w Superpucharze zlekceważono. Później piłkarze z Płocka wygrali jeszcze tylko jeden mecz na obcym boisku, są na ostatnim miejscu w tabeli. Po sześciu kolejkach Legia traciła siedem punktów do lidera z Bełchatowa i została wyeliminowana z Ligi Mistrzów przez Szachtara Donieck. Z Pucharu UEFA odpadła z Austrią Wiedeń, która wcześniej wygrała w lidze jedno spotkanie, a z Legią grała bez kilku podstawowych graczy. Wrzód pękł 20 września w Sanoku. Ostatnia drużyna III ligi Stal wyeliminowała legionistów z Pucharu Polski. Wdowczyk szalał tej jesieni przy trenerskiej ławce, krzyczał na sędziów i własnych zawodników. Sam był bez winy. Wyrzucił z drużyny Piotra Włodarczyka i Michała Gottwalda, ale ten pierwszy wykazał więcej sprytu niż zatrudnieni w klubie prawnicy i wniósł do PZPN o unieważnienie kontraktu z winy klubu. Legia straciłaby na tym pół miliona euro, więc przywróciła Włodarczyka do pierwszego zespołu. Legia uratowała twarz w kolejkach 9-14. Grała nie nadzwyczajnie, ale zdobyła 16 pkt z przeciętnymi rywalami. W meczach z czołówką była bezradna - przegrała z Bełchatowem (u siebie), Koroną i Zagłębiem (na wyjazdach). Z Wisłą przy Łazienkowskiej tylko zremisowała. - Mistrzostwo Polski to tylko przystanek na drodze do Ligi Mistrzów. Będziemy spokojnie budować drużynę. Do elity chcemy awansować po trzech latach - mówił w maju ubiegłego roku prezes Piotr Zygo. Trzy lata miną za siedem miesięcy. Armia jest rozproszona, żaden z żołnierzy - osobno i w grupie - nie wie, co i jak ma robić. Może zdobyć kolejne mistrzostwo, bo konkurenci są równie przeciętni, ale bez nowego dowódcy o sukcesach w Europie może tylko marzyć. Czy jednak szefom Legii starczy odwagi i pomysłu? Kto miałby zastąpić Wdowczyka i zbudować wreszcie wielką Legię?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.