Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia nie będzie kombinować

Leszek Dawidowicz

Źródło: Przegląd Sportowy

09.04.2002 13:04

(akt. 17.01.2019 01:54)

PO SPOTKANIU z Polonią wśród legionistów zapanowała umiarkowana radość. Działacze na początek policzyli straty. Na szczęście nie były wielkie - nieliczni fani "Czarnych Koszul" połamali 26 krzesełek. Później przyszedł czas na spokojną analizę sytuacji.
Powiększyliśmy przewagę w tabeli nad lokalnym rywalem i odesłaliśmy Polonię do narożnika. Na świętowanie jeszcze jednak za wcześnie, bo już w piątek czeka nas kolejny mecz prawdy, z Amiką - bez zbędnych emocji zauważył prezes stołecznego klubu, Leszek Miklas. - Jeśli wygramy we Wronkach, to do narożnika zostanie odesłana Amica. A wówczas zostanie nam jeszcze tylko jeden rywal - Wisła. Jestem optymistą, bo tak rozpędzony zespół, jakim jest obecnie Legia, trudno będzie komukolwiek zatrzymać. Jednak wszelkie ruchy w kierunku Champions League rozpoczniemy najwcześniej dopiero 24 kwietnia, po spotkaniu w Krakowie. Optymista Okuka Nieco innego zdania jest trener Dragomir Okuka. Dla Serba derby stolicy było kluczowym meczem tego sezonu. Dlatego, że wszyscy przeciwnicy Legii mogli się przekonać jak wielką siłą dysponują warszawianie. Zdaniem szkoleniowca drużyny z Łazienkowskiej wszyscy rywale znieśli bardzo źle efektowną wygraną ich podopiecznych. Uważa, że teraz legioniści mają nie tylko wyraźną przewagę w tabeli, ale także - co może jest jeszcze ważniejsze - psychologiczną. Liczą tylko na siebie Do końca rozgrywek można zdobyć jeszcze 15 punktów. Gdyby jednak trzy najbliższe spotkania zakończyły się wygranymi warszawskiego zespołu to już 24 kwietnia, a więc za dwa tygodnie, legioniści cieszyliby się z odzyskanego po siedmiu latach tytułu. Nie będzie to jednak łatwe, bo właśnie teraz czekają warszawian dwa najtrudniejsze wiosenne wyjazdy - do Wronek i do Krakowa. Teoretycznie mogą sobie pozwolić nawet na dwie porażki, ale wówczas czekałaby ich bardzo nerwowa końcówka. Dlatego chcą odebrać punkty i Amice, i Wiśle. Dlatego, że specjalnie nie liczą, iż ktokolwiek inny pokona wspomnianych przeciwników lub choćby z nimi zremisuje. - Jest takie stare, ale bardzo mądre porzekadło - jeśli umiesz liczyć, to licz na siebie - mówi pomocnik Legii, Jacek Magiera. - W ubiegłych sezonach mieliśmy nadzieję, że Polonia, a później Wisła pogubią punkty. A wówczas otworzy się szansa dla nas. I co? Każdy, nawet teoretycznie słaby, przeciwnik spinał się na mecz z Legią. Niektórzy grali na trzysta procent możliwości i to my notowaliśmy straty. A tytuły dość łatwo zdobywali konkurenci. Teraz podejście przeciwników się nie zmieniło. Nadal każdy chce pokazać, iż jest w stanie odebrać nam punkty. Zmieniła się za to nasza mentalność. Już nie patrzymy na innych. Sytuacja finansowa Legii - co przyznał na naszych łamach prezes Miklas - nie jest różowa. Wywalczenie tytułu mistrza Polski jest więc ogromną szansą na podreperowanie kondycji klubu. Na pewno znaleźliby się tacy, którzy imaliby się wszelkich środków, żeby tylko nie zaprzepaścić tak ogromnej szansy. A nawet wiceprezes PZPN, Zbigniew Boniek, w końcu jeden z najlepszych piłkarzy w historii polskiego futbolu stwierdził, że nie widzi nic zdrożnego w wypłacaniu premii motywacyjnych przeciwnikom najgroźniejszych rywali. Czy Legia skorzysta z tej formy zabezpieczenia swych interesów? - Nie robiliśmy tego dotąd i nadal nie zamierzamy nikogo "podpierać". Uważam, że podpłacanie przeciwników Wisły lub Amiki, szukanie kontaktów, przekazywanie pieniędzy mogłoby nas tylko zdekoncentrować - dodał Magiera. - Mamy sześć punktów przewagi, nie ma więc sensu wykonywać nerwowych ruchów.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.