News: Legia nie wygrała sześciu ostatnich spotkań z drużynami ze Skandynawii

Legia nie wygrała sześciu ostatnich spotkań z drużynami ze Skandynawii

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

16.09.2015 17:50

(akt. 07.12.2018 20:30)

Dwadzieścia lat temu Legia Warszawa grała w Lidze Mistrzów. W najbliższy czwartek zaś „Wojskowi” rozpoczną rywalizację w fazie grupowej Ligi Europy. Pierwszym przeciwnikiem warszawiaków będzie duńskie FC Midtjylland. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak przez te lata legioniści radzili sobie ze skandynawskimi drużynami w rozgrywkach europejskich. Zapraszamy do lektury!

Skandynawowie piłkarskie wzorce czerpią z Anglii. W takiej Norwegii możemy spotkać ludzi, którzy bardziej interesują się Premier League niż rodzimymi rozgrywkami. Pewnie dlatego kluby z tych państw charakteryzują podobne cechy. Zawodnicy są bardzo dobrze przygotowani fizycznie i opierają swoją grę na agresywnym odbiorze piłki. W ataku często liczą na dośrodkowania z bocznych sektorów boiska. Większość drużyn z tego rejonu Europy dużą uwagę przykłada do stałych fragmentów gry. FC Midtjylland jest choćby tego najlepszym przykładem.

Zanim legioniści awansowali w sezonie 1995/1996 do fazy grupowej Ligi Mistrzów musieli stoczyć bój ze szwedzkim IFK Goeteborg. Skandynawowie mieli o wiele większe doświadczenie w europejskich pucharach niż Legia. Zaledwie rok przed spotkaniem z „Wojskowymi”, niebiesko-biali potrafili ograć FC Barcelonę, Manchester United i Galatarasay Stambuł. Warszawiacy, mimo że stawiani byli w roli outsidera, potrafili pokonać swoich przeciwników i to dwukrotnie.

Pierwsze starcie odbyło się w stolicy Polski. Pojedynek ten nie stał na najwyższym poziomie. Obie drużyny grały z żelazną konsekwencją. Mistrzowie Szwecji posiadali w swoim składzie mocnych fizycznie pomocników, którzy zdominowali środek pola. Mimo to gospodarze zdołali zwyciężyć. Cezary Kucharski został sfaulowany w polu karnym przez jednego z obrońców gości, a Jerzy Podbrożny wykorzystał podyktowaną przez arbitra jedenastkę. W rewanżu Paweł Janas zdecydował się zostawić Leszka Pisza na ławce rezerwowych. Szkoleniowiec Legii próbował zniwelować atrybuty rywali, wystawiając w wyjściowym składzie dodatkowego gracza w centralnej strefie boiska. „Janosik” musiał jednak skorygować swoje ustawienie, ponieważ Goeteborg szybko zdołało strzelić pierwszego gola. Już w 39. minucie na murawie pojawił się „Piszczyk”. Jak się okazało to właśnie on zadecydował o losach tego dwumeczu. W drugiej połowie spotkania zdołał uderzyć głową piłkę zagraną ze skrzydła i w ten sposób doprowadził do wyrównania. - Trener Janas postanowił, że nie wyjdę w pierwszym składzie na rewanżowy mecz z Goeteborgiem. Nie skakałem z radości z tego powodu. Uszanowałem jednak decyzję szkoleniowca, a swoją piłkarską złość wyładowałem później na boisku – powiedział naszemu serwisowi bohater tamtego spotkania. W doliczonym czasie gry sędzia pokazał czerwoną kartkę Magnusowi Erlingmarkowi (wcześniej usunięci zostali także Jonas Olsson i trener Roger Gustafsson). Legioniści grając w przewadze dwóch zawodników zdołali przypieczętować wygraną. Bramkę tuż przed końcowym gwizdkiem zdobył Jacek Bednarz. „Wojskowi” zakwalifikowali  się w ten sposób do Ligi Mistrzów.

W swoim debiutanckim występie w Lidze Mistrzów Legia mierzyła się na własnym stadionie z inną skandynawską drużyną - Rosenborgiem Trondheim. Warszawiacy parę dni przed danym starciem nie wiedzieli, czy będą mogli przyjąć Norwegów na swoim obiekcie. Finalnie mecz odbył się przy ulicy Łazienkowskiej i kibice ze stolicy Polski zobaczyli fascynujące widowisko. Na początku spotkania nie zapowiadało się jednak, iż fani doczekają się wspaniałego spektaklu w wykonaniu swoich ulubieńców. W pierwszej odsłonie pojedynku wiało nudą, a  po przerwie jeden z piłkarzy gości został sfaulowany w polu karnym przez Marka Józwiaka. Jahn Ivan Jakobsen nie pomylił się uderzając z jedenastu metrów i pokonał Macieja Szczęsnego. Niemal natychmiast po wznowieniu gry Pisz ładnym, precyzyjnym i silnym strzałem doprowadził do remisu. W 70. minucie gospodarze znów trafili do siatki. Ryszard Staniek kropnął zza „szesnastki”, a golkiper przeciwników  zaliczył fatalną interwencję i to „Wojskowi” byli na daną chwilę w lepszej sytuacji. Wynik spotkania ustalił nie kto inny tylko „Piszczyk”, który idealnie przymierzył z rzutu wolnego. Znacznie gorzej „Wojskowi” wypadli w rewanżowym pojedynku. Na zaśnieżonym Lerkendal Stadion legioniści ponieśli wysoką porażkę. Norwegowie pewnie wygrali 4:0. - Pierwszy mecz z Rosenborgiem wygraliśmy, ale nie bez trudu. Później w kolejnych trzech meczach również zdobywaliśmy cenne punkty i to chyba nas uśpiło przed ostatnimi spotkaniami w grupie. W Norwegii gładko przegraliśmy 0:4. – wspomina Pisz.

W sezonie 2001/2002 Legia w ramach Pucharu UEFA mierzyła się ze szwedzkim IF Elfsborg Boras. Pierwszy mecz miał odbyć się w Warszawie, jednak termin meczu został przesunięty, ponieważ dwa dni wcześniej cały świat został zszokowany atakiem terrorystycznym na USA. - Wydarzenia, które miały miejsce w USA są ogromną tragedią. UEFA nie miała innego wyjścia, jak przełożyć mecze w europejskich pucharach. Jest to decyzja słuszna – powiedział ówczesny rzecznik prasowy stołecznego klubu Piotr Strejlau. Owe spotkanie zostało przełożone na następny tydzień. Szwedzi przylecieli do stolicy Polski po raz drugi (zostali powiadomieni o przełożonym spotkaniu dopiero na lotnisku). Faworytem byli „Wojskowi”, którzy udokumentowali to na boisku. Warszawiacy pewnie zwyciężyli 4:1. Gole strzelali: Karwan, Vuković i Kucharski. Honorową bramkę dla gości zdobył Andreas Klarstrom. Ten sam zawodnik również trafił do siatki w rewanżu. W tamtym starciu legioniści rozgromili jednak swoich przeciwników wynikiem 6:1. Na listę strzelców wpisali się: Yahaya, Sokołowski, Wróblewski, Kucharski, Kiełbowicz.

Kiedy Puchar UEFA przeistoczył się w Ligę Europy, Legia mierzyła się z kolejną skandynawską drużyną. Wcześniej warszawiacy ograli gruzińską Olimpię Rustawi, a następnie mieli stoczyć walkę z duńskim klubem – Broendy IF (w ostatniej kolejce Superligi Broendy zremisowało u siebie 0:0 z FC Midtjylland). Jacek Magiera asystent ówczesnego pierwszego trenera Legii przed owym meczem poleciał obserwować rywali. Stwierdził, iż przeciwnicy grają twardo i nieustępliwie. Podkreślał, że ich zawodnicy są znakomicie przygotowani fizycznie. Pierwsze spotkanie odbyło się w Kopenhadze i zakończyło się wynikiem 1:1. Obydwie bramki padły po rzutach karnych. Najpierw został sfaulowany Sebastian Szałachowski, a jedenastkę wykorzystał Maciej Iwański. Następnie Jakub Rzeźniczak nieprzepisowo zatrzymywał piłkarza gospodarzy i Duńczycy doprowadzili do remisu po strzale z „wapna”. W rewanżowym starciu w Warszawie legioniści prezentowali się przyzwoicie, ale zdołali jedynie zremisować 2:2. Rezultat ten promował gości do kolejnej rundy, ponieważ gole wyjazdowe w europejskich rozgrywkach liczą się podwójnie. Dla Legii w tym pojedynku trafiali: Giza i Iwański, a dla przyjezdnych na listę strzelców wpisał się dwukrotnie Max von Schlebrugge.

Po siedemnastu lat od dwumeczu w fazie grupowej Ligi Mistrzów, Legia znów mierzyła się z Rosenborgiem Trondheim. Tym razem rywalizacja z Norwegami zbiegła się w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europy. Pierwszy mecz odbył się w Polsce. Legioniści stworzyli sobie bardzo dużo okazji i schodząc do przerwy powinni mieć kilkubramkową przewagę. „Wojskowi” w tym czasie zdołali tylko raz trafić do siatki za sprawą Jakuba Koseckiego. Mimo że warszawiacy byli drużyną lepszą nie zdołali wygrać owego starcia. W 80. minucie Borek Dockal uderzył zza pola karnego i doprowadził do remisu. W rewanżu przeciwnicy na swoim obiekcie zagrali o wiele odważniej. „Wojskowym” udało się objąć prowadzenie po bramce Danijela Ljuboji, ale gospodarze odpowiedzieli dwoma golami. Wcześniej Serb mógł wpisać się na listę strzelców raz jeszcze, ale po jego kropnięciu futbolówka uderzyła jedynie w poprzeczkę. W ostatniej akcji meczu, doskonałą szansę na rozstrzygnięcie losów tej rywalizacji na korzyść Polaków miał Michał Żyro. Skrzydłowy został jednak zablokowany przez obrońcę.

Ostatnim skandynawskim rywalem z jakim Legia grała to Molde FK. Warszawiacy wyjechali do Norwegii, aby zmierzyć się z podopiecznymi Ole Gunnara Solskjaera. Zespół byłej gwiazdy Manchesteru United całkowicie zdominował mecz. Legioniści do szatni schodzili jednak tylko przy wyniku 0:1. Bramkę dla gospodarzy zdobył Daniel Chima po indywidualnej akcji. W drugiej odsłonie spotkania warszawiacy wciąż nie potrafili na dobrą sprawę zagrozić bramkarzowi norweskiej drużyny. Mimo to w 68. minucie Tomasz Brzyski posłał już któreś z kolei dośrodkowanie w pole karne przeciwników, a tam tym razem na futbolówkę czekał Wladimer Dwaliszwili i pokonał ich golkipera uderzeniem z główki. Przy Łazienkowskiej początkowo to „Wojskowi” dyktowali warunki. Swoje okazje do strzelenia gola miał „Lado”, Jakub Wawrzyniak i Tomasz Jodłowiec, ale żadna z tych prób nie zakończyła się sukcesem. Z biegiem czasu do głosu dochodzili goście, ale zawodnicy Jana Urbana świetnie blokowali dostęp do swojego pola karnego. Kilka razy interweniować musiał Dusan Kuciak, ale obrońcy „Wojskowych” również pracowali nad zachowaniem czystego konta. Finalnie starcie zakończyło się rezultatem 0:0 i legioniści awansowali do kolejnej rundy Ligi Europy dzięki golu strzelonemu na wyjeździe.

Legia Warszawa nie wygrała więc sześciu ostatnich spotkań ze skandynawskimi drużynami (Broendy IF 1:1 i 2:2, Rosenborg Trondheim 1:1 i 1:2 oraz Molde FK 1:1 i 0:0). W ciągu ostatnich dwudziestu lat legioniści zwyciężyli z zespołami z tej części Europy pięć razy, pięciokrotnie zremisowali i ponieśli dwie porażki. „Wojskowi” w obecnym sezonie nie zostali pokonani jeszcze w europejskich pucharach, w lidze zaś od pięciu spotkań nie potrafią zdobyć trzech punktów. - Nie wyobrażam sobie, żeby Legia swój marazm ligowy przeniosła na Ligę Europy. Wierzę, iż legioniści wyjdą w dwustu procentach skoncentrowani i wywiozą ważne punkty z Danii. Mam nadzieję, że „Wojskowi” przerwą złą passę jaką mają z drużynami ze Skandynawii i wreszcie z nimi wygrają – mówił Pisz przed rywalizacją z FC Midtjylland.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.