Legia - Partizan - o meczu słów parę
06.09.2003 15:56
Lothar Matthaeus po dzisiejszym spotkaniu mówił, że mecz rozgrywany był w dobrym, szybkim tempie. Dodawał, że powinien podobać się kibicom. Tymczasem dzisiejsza konfrontacja nie wyglądała, wręcz nawet nie przypominała, ostatnich meczów na Łazienkowskiej - ani spotkania derbowego, ani - tym bardziej - z poznańskim Lechem. Ale czemuż się dziwić, ranga spotkania jest nieporównywalna, a trenerzy przede wszystkim chcą sprawdzić graczy, nowe założenia taktyczne, podtrzymać etap meczów co tydzień itd.
Dzisiaj w drużynie Partizana zabrakło wielu podstawowych graczy. Toteż nietrudno dziwić się kibicom, którzy spekulowali nawet, co by się stało z legionistami, gdyby drużyna z Belgradu grała w zwykłym składzie. Tymczasem Matthaues testował i - jak sam później przyznał - wielu piłkarzy się nie zaprezentowało pozytywnie. I chyba nie mają czego szukać w tym klubie...
Trener Kubicki natomiast specjalnie nie eksperymentował. Do gry desygnował standardową jedenastkę - z Borucem w bramce (w drugiej odsłonie zastąpił go Krzyształowicz), Dudkiem i Jarzębowski na skrzydłach defensywy i środkowymi - niezastąpionym Zielińskim i dobrze spisującym się ostatnimi czasy Choto. Na ławce zasiadł Jóźwiak, Rosłoń i Gmitrzuk, którzy pojawili się w drugiej połowie na boisku, ale nie wnieśli zbyt dużo do gry. Gmitrzuk, etatowy gracz rezerw, stwarzał wrażenie podenerwowanego grą. Ale nie ma się czemu dziwić... W drugiej linii zobaczyliśmy Sokołowskiego I, Kiełbowicza oraz Surmę z Vukoviciem, dla którego mecz z Partizanem był pewnego rodzaju wyzwaniem, dlatego, że kocha ten klub od urodzenia. "Aco", starał się jak mógł, dogrywał piłki najlepiej jak potrafił, próbował nawet zakładać "siatki" swoim kolegom z byłego klubu. Na pewno zagrał co najmniej poprawnie, chociaż stać go na więcej. Jeszcze w pierwszej połowie na placu gry pojawił się Sokołowski II zastępując utykającego "Hrabię" - Garcia zaprezentował się fatalnie, o ile w ogóle się zaprezentował. Jak widać, wypożyczony Argentyńczyk wciąż nie może wkomponować się w zespół. Jego partnerem był Svitlica, który nadal nie może znaleźć sobie nowego klubu. I dobrze, bo jak widać, pomimo braku sumiennie przeprowadzonego okresu przygotowawczego, Stanko jest skutecznym i wartościowym piłkarzem. Oby został na Łazienkowskiej. Pod koniec meczu, dokładniej w 81. minucie, na boisku pojawił się Njamculović. Jednak grał zbyt krótko by w ogóle go oceniać.
Mecz rozpoczął się przede wszystkim od dwóch akcji stworzonych przez gości. Bojan Brnović dwukrotnie w ciągu 15 minut trafił w słupek. Za pierwszym razem po interwencji Artura piłka odbija się od części bramki, za drugim - piękny lob samoistnie trafia znów w to samo miejsce. O ile generalnie to Legia dłużej utrzymywała się przy piłce, o tyle to Partizanm groźniej atakował. Ataki Legii były składne, ale tylko do pola karnego rywali. Potem w poczynania legionistów "wkradał" się zły duch... A Partizan nie próżnował. O mały włos w 30 minucie byłoby 0:1. Na szczęście futbolówkę z linii bramki wybił Dickson Choto. To nie był jedyny raz, kiedy jedyny czarnoskóry gracz Legii ratował zespół...
Druga połowa wyglądała bardzo podobnie - Legia, można powiedzieć, przeważała, ale nie potrafiła tego udokumentować. Co więcej, od czasu do czasu bardzo gorąco robiło się pod bramką Krzyształowicza. Na szczęście w 61. minucie Svitlica zachowuje trochę zimnej krwi i po podaniu Vukovicia zdobywa pierwszą, a jak się później okazało, decydująca bramkę. Może ten gol spowoduje, że Stanko wreszcie się przełamie i zacznie częściej trafiać do siatki. Partizan rzucił się do odrabiania strat, jednak nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego Krzyształowicza.
Warto odnotować, że na meczu pojawiły się pojedyncze grupki kibiców Partizana. Na Krytej zasiadło ich ok. 6, co udokumentowali wywieszając transparent.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.