Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia - Partizan - o meczu słów parę

Junior

Źródło:

06.09.2003 15:56

(akt. 01.01.2019 15:14)

Lothar Matthaeus po dzisiejszym spotkaniu mówił, że mecz rozgrywany był w dobrym, szybkim tempie. Dodawał, że powinien podobać się kibicom. Tymczasem dzisiejsza konfrontacja nie wyglądała, wręcz nawet nie przypominała, ostatnich meczów na Łazienkowskiej - ani spotkania derbowego, ani - tym bardziej - z poznańskim Lechem. Ale czemuż się dziwić, ranga spotkania jest nieporównywalna, a trenerzy przede wszystkim chcą sprawdzić graczy, nowe założenia taktyczne, podtrzymać etap meczów co tydzień itd. Dzisiaj w drużynie Partizana zabrakło wielu podstawowych graczy. Toteż nietrudno dziwić się kibicom, którzy spekulowali nawet, co by się stało z legionistami, gdyby drużyna z Belgradu grała w zwykłym składzie. Tymczasem Matthaues testował i - jak sam później przyznał - wielu piłkarzy się nie zaprezentowało pozytywnie. I chyba nie mają czego szukać w tym klubie... Trener Kubicki natomiast specjalnie nie eksperymentował. Do gry desygnował standardową jedenastkę - z Borucem w bramce (w drugiej odsłonie zastąpił go Krzyształowicz), Dudkiem i Jarzębowski na skrzydłach defensywy i środkowymi - niezastąpionym Zielińskim i dobrze spisującym się ostatnimi czasy Choto. Na ławce zasiadł Jóźwiak, Rosłoń i Gmitrzuk, którzy pojawili się w drugiej połowie na boisku, ale nie wnieśli zbyt dużo do gry. Gmitrzuk, etatowy gracz rezerw, stwarzał wrażenie podenerwowanego grą. Ale nie ma się czemu dziwić... W drugiej linii zobaczyliśmy Sokołowskiego I, Kiełbowicza oraz Surmę z Vukoviciem, dla którego mecz z Partizanem był pewnego rodzaju wyzwaniem, dlatego, że kocha ten klub od urodzenia. "Aco", starał się jak mógł, dogrywał piłki najlepiej jak potrafił, próbował nawet zakładać "siatki" swoim kolegom z byłego klubu. Na pewno zagrał co najmniej poprawnie, chociaż stać go na więcej. Jeszcze w pierwszej połowie na placu gry pojawił się Sokołowski II zastępując utykającego "Hrabię" - Garcia zaprezentował się fatalnie, o ile w ogóle się zaprezentował. Jak widać, wypożyczony Argentyńczyk wciąż nie może wkomponować się w zespół. Jego partnerem był Svitlica, który nadal nie może znaleźć sobie nowego klubu. I dobrze, bo jak widać, pomimo braku sumiennie przeprowadzonego okresu przygotowawczego, Stanko jest skutecznym i wartościowym piłkarzem. Oby został na Łazienkowskiej. Pod koniec meczu, dokładniej w 81. minucie, na boisku pojawił się Njamculović. Jednak grał zbyt krótko by w ogóle go oceniać. Mecz rozpoczął się przede wszystkim od dwóch akcji stworzonych przez gości. Bojan Brnović dwukrotnie w ciągu 15 minut trafił w słupek. Za pierwszym razem po interwencji Artura piłka odbija się od części bramki, za drugim - piękny lob samoistnie trafia znów w to samo miejsce. O ile generalnie to Legia dłużej utrzymywała się przy piłce, o tyle to Partizanm groźniej atakował. Ataki Legii były składne, ale tylko do pola karnego rywali. Potem w poczynania legionistów "wkradał" się zły duch... A Partizan nie próżnował. O mały włos w 30 minucie byłoby 0:1. Na szczęście futbolówkę z linii bramki wybił Dickson Choto. To nie był jedyny raz, kiedy jedyny czarnoskóry gracz Legii ratował zespół... Druga połowa wyglądała bardzo podobnie - Legia, można powiedzieć, przeważała, ale nie potrafiła tego udokumentować. Co więcej, od czasu do czasu bardzo gorąco robiło się pod bramką Krzyształowicza. Na szczęście w 61. minucie Svitlica zachowuje trochę zimnej krwi i po podaniu Vukovicia zdobywa pierwszą, a jak się później okazało, decydująca bramkę. Może ten gol spowoduje, że Stanko wreszcie się przełamie i zacznie częściej trafiać do siatki. Partizan rzucił się do odrabiania strat, jednak nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego Krzyształowicza. Warto odnotować, że na meczu pojawiły się pojedyncze grupki kibiców Partizana. Na Krytej zasiadło ich ok. 6, co udokumentowali wywieszając transparent.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.